Czułe obowiązki

Czułość i Wolność
Czułe obowiązki

Dobre i zdrowe relacje potrzebują równowagi. Tam, gdzie jedno z partnerów czuje się przeciążone, przekonane, że nosi cały ciężar obowiązków, pojawia się żal, rodzą się konflikty. Banał? „W tych banałach jest dużo prawdy o życiu. Bardzo trudno jest tak naprawdę cały czas konsekwentnie chcieć i korzystać z tych prostych recept na szczęście” – powiedziała jedna z uczestniczek badania „Relacje domowe i podział obowiązków. O codziennym pielęgnowaniu miłości”.

Badanie przeprowadziliśmy w Agorze wiosną i latem w ramach realizowanej przez Kulczyk Foundation z „Wysokimi Obcasami” i Fundacją „Gazety Wyborczej” akcji społecznej „Czułość i wolność”. Chcieliśmy sprawdzić, jak pary układają swoje obowiązki domowe, jak wielu osobom się to udaje i jakich metod używają. Do udziału zaprosiliśmy czytelniczki i czytelników „Wyborczej” oraz „Wysokich Obcasów”. Ankietę wypełniło ponad 4 tys. osób, a z wybranymi uczestnikami Magdalena Grudniewska, autorka badania, przeprowadziła pogłębione wywiady. Zdecydowana większość chętnych do udzielania odpowiedzi w dobrowolnej ankiecie to były kobiety, co może oznaczać, że to dla nich kwestie związane z podziałem obowiązków są bardziej istotne niż dla partnerów.

Zadowolonych jest więcej

36 proc. to niezadowoleni z podziału ról w związku, sfrustrowani i przemęczeni. Jednak większość, bo aż 64 proc. badanych, jest zadowolona z tego, jak funkcjonuje jej związek. Grudniewska: – To dość optymistyczne. Ale mam świadomość, że czytelniczki i czytelnicy „Wyborczej” i „Wysokich Obcasów” to osoby, które mają wyższą niż przeciętna świadomość, jak ważne jest partnerstwo. Mam wrażenie, że gdyby takie badanie robić po prostu wśród Polaków, poziom niezadowolenia mógłby być znacznie wyższy.

Wśród kobiet, które deklarują, że podział obowiązków jest nierównomierny, ponad połowa przyznaje, że ma żal do domowników, bo za mało się angażują, a niemal 40 proc. zaznacza, że to częsty powód do domowych kłótni. Aż 53 proc. badanych pań uważa, że odpowiada za całe życie domowe. Zdecydowanie mniej panów (20 proc.) ma podobne odczucie.

Grudniewska: – Można z jednej strony się cieszyć, że sytuacja się zmienia, związki badanych są dużo bardziej partnerskie niż związki ich rodziców, w których ciężar prowadzenia domu spoczywał na kobietach, a mężczyźni skupiali się na pracy zawodowej. Wciąż jednak widać, że istnieje podział na prace uważane za typowo damskie i typowo męskie.

Mężczyźni pomagają czy tak im się wydaje?

W większości domów ciężar prania, prasowania, gotowania czy opieki nad dziećmi – czyli największa część prac domowych – spoczywa głównie na kobietach. Mężczyźni częściej ograniczają się do drobnych napraw, większych zakupów, płacenia za rachunki.

Uwagę zwraca rozbieżność ocen wspólnego wykonywania obowiązków. Mężczyźni znacznie częściej deklarują, że wykonują pewne czynności z partnerką. 67 proc. kobiet ocenia, że partner opiekuje się razem z nią dzieckiem w czasie wolnym, za to aż 83 proc. mężczyzn przekonuje, że robi to razem z partnerką. Tylko 44 proc. kobiet deklaruje, że partner włącza się w pomoc dzieciom w nauce, ale aż 66 proc. mężczyzn uważa, że zajmuje się tym wspólnie z partnerką.

Nie ma za to wątpliwości, że to kobieta częściej kupuje dzieciom ubrania, dba o to, co dziecko je, odprowadza je do żłobka, usypia i czyta do snu. – Wygląda na to, że albo mężczyznom się wydaje, że robią więcej, niż rzeczywiście robią, albo kobiety tych męskich starań i wysiłków nie dostrzegają – komentuje autorka badania.

Warto podkreślić, że choć podział obowiązków na damskie i męskie nie rodzi buntu, mężczyźni i kobiety gotowi są podejść do niego elastycznie. – Aż 93 proc. kobiet uważa, że gdyby wymieniło się obowiązkami z partnerem, nie straciłoby na kobiecości. Do takiej wymiany w drugą stronę przychylnie nastawionych jest 83 proc. mężczyzn.

W pandemii docenili dzieci

Sytuacje, gdy kobieta zajmuje się tylko domem, a mężczyzna tylko pracą, to rzadkość (tak opisuje swoje relacje 3 proc. badanych). W większości domów panuje względna równowaga między obowiązkami domowymi a zawodowymi kobiety i mężczyzny (64 proc. badanych). Ponad 40 proc. kobiet i grubo ponad 60 proc. mężczyzn jest z podziału obowiązków tak zadowolone, że chciałoby, aby ich dzieci powieliły ten model. Ale aż 35 proc. kobiet i tylko 13 proc. mężczyzn nie chce, aby dzieci naśladowały ich układ obowiązków.

Badanie było prowadzone w czasie epidemii, a temat izolacji w oczywisty sposób powracał, bo – jak podkreślali i kobiety, i mężczyźni – koronawirus wpłynął na relacje. I to wcale nie negatywnie. – Psychologowie przewidują, że jednym ze skutków izolacji będzie fala rozwodów. Wiele par nie poradzi sobie w trudnej sytuacji lub na skutek przebywania ze sobą podczas izolacji 24 godziny na dobę zda sobie sprawę, że niewiele je już łączy. Jednak pary, z którymi rozmawiałam, nie tylko poradziły sobie z przejściem w stan kryzysowego funkcjonowania rodziny, ale też dobrze wspominają izolację jako czas, kiedy mogły zacieśnić relacje domowe – mówi Grudniewska. – Szczególnie podkreślają to mężczyźni: „Ten czas spędzony w domu bardzo miło wspominam, nawiązałem z dzieckiem większy kontakt emocjonalny” – dodaje.

W niektórych domach pandemia przeorganizowała obowiązki. W jednej z par to mężczyzna, który pracuje zdalnie, przejął przygotowywanie posiłków. „Pandemia trochę nas uwrażliwiła. Trochę na nas spadło obowiązków, bo mieliśmy czterech seniorów w czterech różnych mieszkaniach” – to fragment jednego z wywiadów.

Grudniewska: – Pandemia pokazała, jak ważna jest uważność na potrzeby domowników. Jedna z pań opowiadała, że podzielili się z mężem strefami w domu i teraz on pracuje w salonie, a ona w kuchni. Zawsze rano robi więc kawę dla siebie i dla męża, bo on ma dalej, jej jest wygodniej. Za to on wziął na siebie zmywanie, bo wie, jak bardzo ona tego nie lubi.

Jeśli brakuje chęci, to jest źle

W naszym badaniu sporo jest mowy o komunikacji między partnerami. Sami badani podkreślają, że nawet tam, gdzie życie domowe działa sprawnie, pojawiają się silne emocje, niespełnione oczekiwania, kłótnie. – Wnioski są jednoznaczne: komunikowanie oczekiwań i wyjaśnianie spornych kwestii to kluczowa sprawa. W grupie niezadowolonych jest dużo niewypowiedzianych oczekiwań, przeciążenia pracą, wyręczania domowników i mnóstwo głęboko wpojonej osobistej odpowiedzialności za to, jak wygląda dom. Wygląda to raczej jak ciężar i kłopot niż dobrowolny wkład we wspólne życie. Natomiast u zadowolonych z domowego życia receptą jest proszenie o pomoc, otwarte mówienie o potrzebach i umiejętność odpuszczania obowiązków ponad siły – mówi autorka.

Badani podkreślali też, jak ważne są domowe rytuały i robienie pewnych rzeczy razem z rodziną, traktowanie domu jako wspólnoty, a nie obciążenia. Wszyscy byli zgodni, że rozmowa to podstawa sukcesu.

Jedna z kobiet: „Gdy kilka osób mieszka na tych kilkudziesięciu metrach, siłą rzeczy nie da się uniknąć sporów, spięć”. Inna tak tłumaczy potrzebę komunikacji mężowi: „Jeżeli przyjdzie taki moment, że nie będę chciała z tobą rozmawiać, to już będzie źle”.

Czasem trzeba odpuścić

„Czasem żona mówi: nie mam siły, odkurz. Ja to zrobię, nie robię z tego afery” – mówi jeden z mężczyzn. Inny badany: „Jeżeli coś stoi nie tam, gdzie powinno, odpuszczam, biorę tą szklankę i przestawiam. Świat się nie zawali, a wszystkim będzie łatwiej”. Z badania jasno wynika, że takie zachowanie łatwiej przychodzi mężczyznom. „Wyobraź sobie, że partnerka lub partner nie wywiązali się z jakiegoś obowiązku, np. wyniesienia śmieci” – poprosiliśmy badanych. Aż 47 proc. kobiet odpowiedziało: „Będę przypominać, aż w końcu to zrobi”. I aż 57 proc. mężczyzn stwierdziło: „Po prostu zrobię to za nią”.

– Moi rozmówcy, opowiadając o obowiązkach domowych, mówili tak naprawdę o swoim związku. We wszystkich rozmowach pobrzmiewały ogromne pokłady czułości, choć były to osoby o bardzo różnej sytuacji, doświadczeniu życiowym, usposobieniu. Kultura masowa karmi nas bajkowymi historiami o związkach, które z codziennym życiem niewiele mają wspólnego. A tak naprawdę to codzienne, przyziemne życie jest takim prawdziwym papierkiem lakmusowym miłości – mówi Grudniewska. Jeden z uczestników tak to ujął: „Mówiłem jej: nie będę ci kupował kwiatów. Jak masz wizję romantycznego księcia, to ciężko będzie. Będę codziennie wiele rzeczy dla nas robił, i to będą te kwiaty”.

Synowie będą inni

Julita Czernecka, socjolożka z Uniwersytetu Łódzkiego, badaczka sytuacji singli oraz relacji w związkach, podkreśla, że wyniki badania są adekwatne do sytuacji społecznej i specyfiki badanej grupy. – Odpowiedzi udzielały głównie wykształcone kobiety z dużych miast, z rozwiniętym podejściem równościowym, które wybierają sobie najczęściej partnerów z podobnymi poglądami – mówi. – W małych miasteczkach i wsiach patriarchalne podejście i podział „ty w domu, ja w pracy” są bardziej zróżnicowane – dodaje.

Czernecka docenia zaangażowanie mężczyzn w prace domowe: – Z moich badań wynika, że oni robią to w dowód miłości, z tej miłości myją samochód, szorują toaletę, bez narzekania wynoszą śmieci. A dla kobiety prace domowe nie są żadnym dowodem uczuć, tylko po prostu obowiązkiem.

Uwagę socjolożki zwraca także to, że mężczyźni doceniają czas spędzony z dziećmi w pandemii. – Bo dla nich to dość niezwykłe, a dla kobiety oczywistość. Kobiety na co dzień więcej czasu niż mężczyźni poświęcają pracom w domu, nawet o 19 godzin tygodniowo. To czas spędzany także z dziećmi. A mężczyźni wciąż jeszcze statystycznie więcej zarabiają i poświęcają się pracy. Dlatego tak ten czas z rodziną doceniają.

Żyjemy w czasach, gdy tradycyjny model zderza się z partnerskim. Kobiety chcą większego zaangażowania mężczyzn. Opieka nad dziećmi wydaje się w sposób dość oczywisty w większym wymiarze przynależeć kobiecie, choćby dlatego, że to do matki małe dzieci lgną częściej. Ale nieproporcjonalne zaangażowanie kobiet w pranie czy prasowanie budzi ich sprzeciw. Czy mężczyzna nie radzi sobie z żelazkiem? Ale jeśli chcemy, żeby bardziej się w te prace uznawane za damskie angażował, to wykażmy zrozumienie, że nie zrobi tego tak jak my. A same angażujmy się w tradycyjnie męskie zajęcia – mówi Czernecka.

Autorka: Agnieszka Urazińska

Grafika: Marta Frej

Tekst ukazał się w magazynie „Wolna Sobota” „Gazety Wyborczej” z 19 września 2020 r.