Zapytałyśmy: Jaka będzie pierwsza rzecz, którą zrobisz dla siebie i swoich bliskich, gdy pandemia minie?

Czułość i Wolność

Poprosiłam moich rozmówców, by wsiedli do kapsuły czasu i przenieśli się w przyszłość bez korony. Co zrobią dla siebie i swoich rodzin?

Marlena, lat 36: Marzę, żeby zobaczyć rodziców

Od lat mieszkam i pracuję w Trójmieście. Mój dom, w którym mieszkają rodzice z dwoma psami i kotem, jest ponad 200 km stąd. Staram się ich odwiedzać przynajmniej raz w miesiącu, często rozmawiamy z mamą przez telefon. Jestem w domu na każde święta i rodzinne uroczystości.

W tym roku po raz pierwszy nie pojechałam na Wielkanoc – po pierwsze dlatego, że wszędzie trąbili, żeby się nie przemieszczać, po drugie, bałam się, że mogłabym narazić moich rodziców na jakieś niebezpieczeństwo. Spędziłam święta ze swoim chłopakiem, dzwoniłam do mamy i pytałam, jak zrobić pisanki w cebulaku i białą kiełbasę. Mam dużo planów na czas po koronie, tych mniejszych i większych – wyjazd do Włoch, pójście na basen, na koncert, zrobienie imprezy urodzinowej, która z powodu stanu epidemii nie mogła się odbyć, pójście do ulubionej knajpy na prosecco z koleżankami, rozpoczęcie nauki śpiewu, ale w pierwszej kolejności chciałabym odwiedzić rodziców.

Nie widzieliśmy się trzy miesiące. Stęskniłam się za nimi.

Iza, 43 lata: Ja mam marzenia na teraz i na po

Teraz robię prawo jazdy kategorii C i E, a później D. W czasie pandemii zachorowałam na raka, jestem cztery tygodnie po pierwszej operacji. W poniedziałek druga operacja, w Gdyni. Kiedy już chorowałam, skończyłam kurs księgowy, wczoraj zdałam ostatnie egzaminy. Także można mieć plany na teraz i na po, nawet walcząc z chorobą nowotworową.

Mam wnuczkę i moim kolejnym marzeniem jest patrzeć, jak będzie dorastać w dobrym świecie.

Będzie biegać boso po trawie i będzie mogła widzieć uśmiechy ludzi... Bo dziś tego nie widzimy, wszyscy noszą maseczki.

Rafał, lat 49: Moja rodzina to przyjaciele

W maju miałem jechać do Stambułu. Planowałem ten wyjazd od dwóch lat. Miałem już kupione bilety, zarezerwowany hotel, kiedy wybuchła pandemia i zostały zamknięte granice. Przewoźnik przesunął lot na wrzesień, ale nie ma pewności, czy wtedy już będzie można lecieć. Raczej polecę dopiero wiosną.

Na początku się wkurzałem, teraz tylko wzruszam ramionami, jest jak jest i inaczej nie będzie.

Teraz myślę, co będę robił w Stambule, jak już w końcu postawię nogi na rozgrzanej płycie lotniska – będą odpoczywał, bo tam odpoczywa się lepiej niż gdziekolwiek indziej, będę włóczył się po mieście, robił zdjęcia w zaułkach miasta, spotykał się z przyjaciółmi, których mam tam sporo i którzy są dla mnie jak rodzina. No i jadł swój ulubiony turecki deser – kunafa, czyli tradycyjne ciasto serowe. Jestem zmęczony, czekam na ten wyjazd.

Agnieszka, lat 38: Z mężem zrobimy sobie Portugalię w Pucku

Plany po? Zostać znaną pisarką, zamieszkać w domku nad oceanem i wygłosić mowę życia w Ergo Arenie. A na serio? COVID mocno namieszał w moim życiu. Kiedy w końcu zaczęłam realizację marzenia, które w moim mniemaniu miało mnie doprowadzić do sławy pisarskiej, czyli zaczęłam naukę w Polskiej Szkole Reportażu, po dwóch zjazdach zaszumiało, zatrzęsło się i zamknęło.

Dziesięć lat czekałam na szkołę, a kiedy było mnie na nią stać, to „makao i po makale”, sorry, mała, to nie ten moment. Zajęcia może na nowo wystartują we wrześniu. Więc myślę sobie: Chrzanię cię, cholero jedna, napiszę książkę dla dzieci. Więc piszę.

Mowy życia też nie zdążyłam dać. A miałam w kwietniu do Szczecina jechać i tam odważnie pierś wypiąć, opowiadać ludziom o tym, że nie trzeba się męczyć z bólami mięśni samemu i można skorzystać z automasażu. Może nie byłoby to wystąpienie w Ergo Arenie, ale dla mnie równie ważne. Ale nie ze mną te numery. Więc teraz czytam książkę „TED. Jak wygłosić mowę życia” i robię notatki z mojego życia, żeby kiedy to wszystko się skończy, bać się trochę mniej i gdzieś jednak wygłosić porządną mowę do narodu, nawet jeśli ten naród będzie występował w liczbie kilkunastu osób.

A co z domkiem nad oceanem? To moje marzenie, od kiedy zaczęłam oglądać „Słoneczny patrol”. W tym roku było blisko, bo miałam z narzeczonym pojechać do Portugalii na nasz tydzień miodowy. I to tak naprawdę jedyna rzecz, którą bardzo bym chciała zrobić po. Pojechać z nim nad ocean, wystawiać świeże obrączki na słońce i wylegiwać się na ciepłym piasku bez maseczki na twarzy. Teraz nawet nie mam pewności, czy mi jej nie będą kazali założyć w urzędzie stanu cywilnego. Już zapowiedziałam bunt! Z racji, że zamiast sukienki koktajlowej raczej nie mogę założyć na ślub spodni w jednorożce, choć bardzo bym chciała, to nikt nie zmusi mnie do maski na twarz, kiedy na tę drugą część mojego dziwnego życia powiem „tak”.

Ale i na zamknięte granice mam obejście. Zrobimy sobie własną Portugalię w naszym domu w Pucku. Będziemy leżeć w wannie z gorącą wodą, jeść sałatki owocowe, pić portugalskie wino i robić wszystko to, co robią nowożeńcy. Przez jakiś czas świat znowu będzie taki, jakby nigdy nic złego się nie wydarzyło.

Drogi wirusie, kiedy już łaskawie sobie pójdziesz do nieba, to przysięgam ci przywieźć opaleniznę z portugalskich plaż, skończyć Szkołę Reportażu i powiedzieć nie jedną, ale kilka inspirujących mów.

Noemi, lat 20: Pokocham siebie, żeby kochać innych

Pandemia idealnie wpisała się w burzę mojego życia, w którym zmieniło się po prostu wszystko. Ten koronowirusowy huragan może i zatrzymał w domu moje ciało, ale na pewno nie zatrzymał ducha. Ba! On tego ducha uwolnił. Dzięki temu zaczęłam medytować, szukać odpowiedzi na pytania o sens życia. Samotność to wielka próba, ale też szansa poznania siebie. Obdarowania siebie miłością. A co za tym idzie, pokochania innych, zwłaszcza najbliższych.

Jeśli więc chodzi o plany po, to z pewnością zadbam o te praktyki na dłużej, być może już na zawsze.

Autorka: Anna Dobiegała

Grafika: Marta Frej

15 maja to Międzynarodowy Dzień Rodzin ustanowiony przez ONZ. Jaką pierwszą rzecz po pandemii zrobicie dla siebie i swoich rodzin? Możecie napisać na kartkach i wrzucić do słoika, by wyciągnąć je po pandemii, ale wyślijcie też na: listy@wysokieobcasy.pl.

Artykuł ukazał się w „Gazecie Wyborczej” z 15 maja 2020 r.