Niskie libido, wypadające włosy i przyrastająca tkanka tłuszczowa - są pewni, że nie tego oczekuje od nich świat

– Andropauza określa zespół objawów, jaki może się pojawić u mężczyzn w starszym wieku. W medycynie nie posługujemy się tym nawiązującym do menopauzy określeniem. Mówimy o hipogonadyzmie późnym lub zespole częściowego niedoboru androgenów – wyjaśnia dr n. med. Piotr Paweł Świniarski, specjalista urologii i andrologii.
Andropauza: co to jest?
– Chodzi nie tylko o zmniejszenie poziomu testosteronu, ale o niewydolność całego układu, czyli zmniejszoną aktywność podwzgórza, przysadki, jąder i receptorów androgenowych – dodaje specjalista.
Z tym procesem może się wiązać szereg objawów psychicznych i fizycznych: obniżony nastrój, spadek libido, zaburzenia erekcji, utrata energii życiowej i chęci do działania, zmniejszenie gęstości kości oraz spadek masy mięśniowej i wzrost masy tłuszczowej. Ponieważ jednak niekoniecznie muszą być to symptomy klimakterium, niezwykle ważna (i trudna) jest dobra diagnostyka. – Nie można wszystkiego zrzucać na andropauzę. Depresja u siedemdziesięciolatka może mieć wiele przyczyn, a niski poziom testosteronu jest tylko jednym z czynników, które do niej predysponują. Zaburzenia erekcji albo spadek libido u sześćdziesięciolatka mogą być związane z niskim testosteronem, ale mogą też wynikać z cukrzycy, nadciśnienia albo innych chorób – mówi dr Świniarski.
Radzi, by testosteron oczywiście badać, ale nie kończyć na tym diagnostyki. Dwaj mężczyźni z takim samym poziomem testosteronu mogą się czuć zupełnie inaczej – jeden normalnie, inny odczuje objawy hipogonadyzmu. – Dlatego kluczowe są wywiad z pacjentem i ocena całego panelu badań hormonalnych, nie tylko poziomu testosteronu – zaznacza dr Świniarski.
Gdzie się podział testosteron
Andropauza, inaczej niż menopauza, nie dotyka wszystkich. Szacuje się, że hipogonadyzm późny dotyczy od 10 do 30 proc. mężczyzn po 60. roku życia. Wielu ma poziom testosteronu w normie nawet w późniejszych dekadach życia. – Ważniejsze niż kontrolowanie poziomu testosteronu jest prowadzenie stylu życia, który zmniejszy ryzyko, że on się obniży – przypomina dr Świniarski.
Najwięcej testosteronu mają mężczyźni między 25. a 30. rokiem życia, potem z roku na rok spada on o jeden do trzech procent. O tym, jak szybko mężczyzna „gubi" testosteron, w dużej mierze decydują względy genetyczne. Groźne, również z tego powodu, są choroby onkologiczne. Jednym z kluczowych czynników jest jednak styl życia. Mężczyźni, którzy większość czasu spędzają na kanapie, chorują na otyłość, zaniedbują badania profilaktyczne, mało śpią, a dużo się stresują, są bardziej narażeni na problemy z niedoborem androgenów, i to wcześniej niż inni.
Nawet jeśli ktoś na długo zasiedział się na kanapie, nie wszystko stracone. – Jeśli mężczyzna zaczyna o siebie dbać i prowadzić aktywny, zdrowy styl życia, często nawet po sześćdziesiątce, poziom testosteronu idzie w górę. Dlatego ja zawsze najpierw wysyłam pacjenta do psychologa, dietetyka i trenera personalnego. Dopiero, jeśli te zmiany nie pomogą, stymulujemy jądra do produkcji testosteronu albo wprowadzamy TRT, czyli testosteronową terapię zastępczą – androlog wie, że są lekarze, którzy lekką ręką przepisują testosteron zmęczonym 25-latkom, którzy chcą poprawić wyniki na siłowni. Dr Świniarski unika drogi na skróty, bo TRT wpływa na gospodarkę hormonalną – po przerwaniu terapii może być trudno pobudzić jądra do normalnej pracy.
Mężczyzna w konfuzji
Adam Lewanowicz, psycholog, seksuolog i psychoterapeuta, też stara się patrzeć na pacjentów całościowo. Kiedy przychodzi do niego pięćdziesięciolatek z depresją czy obniżonym libido, kieruje go zwykle do specjalisty, który zleci i zinterpretuje badania hormonalne. Jeśli przyczyna leży w hormonach, psychoterapia nie wystarczy (choć może być potrzebna). Objawy hipogonadyzmu mogą wprawiać w konfuzję mężczyzn, którzy mają mocno zinternalizowane współczesne wzorce męskości. Niskie libido, wypadające włosy i przyrastająca tkanka tłuszczowa – są pewni, że nie tego oczekuje od nich świat.
Klimakterium może też powodować ospałość i wpływać na zdolności kognitywne, przez co rekiny biznesu nie brylują już tak jak w młodości. Rynek pracy ceni ich za doświadczenie, więc udają twardzieli. – Zaciskają zęby, bo czują, że nadal muszą być najlepsi w pracy i dużo zarabiać, a jednocześnie być dobrymi ojcami – mówi Lewanowicz.
Wspólna sprawa
Jeśli nie sięgną po pomoc, żyją osamotnieni, niezadowoleni z siebie, z niskim poczuciem atrakcyjności. Niskie libido sprawia, że partnerka czuje się mniej atrakcyjna, sądzi, że mu się znudziła. – Znam mężczyzn, który rozstawali się z partnerką dla jej dobra, a po kilku minutach rozmowy z andrologiem zdawali sobie sprawę z tego, jaką głupotę zrobili. Dietetyk, trener personalny i lekarz pomagają podnieść testosteron, a ja podczas psychoterapii pracuję z mężczyznami nad poczuciem winy i nad tym, jak rozmawiać z partnerką o tym, przez co przechodzi – tłumaczy Adam Lewanowicz.
Jeśli nie udaje się uratować związku, mężczyźni boją się, że już nikogo nie spotkają. – Obmyślamy wtedy, jak wstać z kanapy i poprawić relacje społeczne. Często jest na to przestrzeń, bo dzieci się wyprowadziły, kredyt jest spłacony, nie ma już tyle obowiązków co kiedyś. Naprawdę można się rozwijać, jeśli się chce. – Adam Lewanowicz przekonuje, że jeśli mężczyzna przełamie społeczną presję i pójdzie po odpowiednią pomoc, tzw. średni wiek może być dla niego najlepszy w życiu: finansowo może sobie pozwolić na więcej, ma już wyrobioną pozycję i wiele jeszcze przed nim.
Tekst pochodzi z miesięcznika "Wysokie Obcasy Extra" nr 2(152)/2025.