"Byłam pewna, że mam chorobę Alzheimera. Mgła mózgowa i problemy z pamięcią przeraziły mnie"

Daria (imię zmienione na prośbę bohaterki) ma 53 lata. Pracuje jako kierowczyni autobusu miejskiego. Pierwsze okołomenopauzalne objawy zaczęły się u niej pięć lat temu. Jej cykl stał się dłuższy, okresy bardziej obfite, ale nie myślała, że to już perimenopauza. W 2021 roku zaczął się prawdziwy rollercoaster – jakby ciągły PMS. W nocy nie mogła spać. Przeszkadzały jej nawet subtelne dźwięki, np. rozmowy za ścianą. W nocy bolały ją też mięśnie i stawy.
– Ciągle chodziłam niedospana. Pracuję na dwie zmiany. Albo muszę zaczynać wcześnie nad ranem, albo kończę późno i wracam do domu po północy. Przez problemy ze snem mój cykl dobowy się zupełnie rozregulował – opowiada.
Często była śpiąca, a w jej pracy niezbędny jest trzeźwy umysł. W końcu odpowiada za ludzi, których wiezie. Pogarszające się fizyczne i psychiczne samopoczucie nasiliło u niej lęki.
– Zaczęłam czuć się dużo mniej pewnie za kierownicą i bać się, że nie będę w stanie szybko zareagować w nagłej sytuacji. Jadę i boję się, że coś się zaraz wydarzy, nagle wyjdzie mi na drogę pieszy albo wyjedzie jakiś samochód. Oczywiście, zawsze jest takie ryzyko, ale teraz dużo bardziej o tym myślę.
Stresu dodają jej też uderzenia gorąca. W domu, kiedy czuje, że jej ciało ogarnia żar, rozbiera się albo wychodzi na balkon. W autobusie, w niewielkich rozmiarów kabinie, nie ma możliwości, żeby się szybko schłodzić. Trudno się rozebrać, powachlować albo wytrzeć pot. Nawiew jest na suficie, a ona musi być skupiona – nie może ciągle regulować temperatury.
– Boję się przyznać komukolwiek w pracy, że coś się ze mną dzieje. Przecież muszę być cały czas na 100 proc. Trzeba robić dobrą minę do złej gry.
Nawet jak jestem zmęczona i wkurzona, nie mogę dać innym kierowcom czy pasażerom wyprowadzić się z równowagi.
Ginekolog w badaniu potwierdził, że jej jajniki już wygasły. Na początek zalecił suplementy z czerwonej koniczyny. Nie pomogły, a uderzenia gorąca jeszcze się nasiliły. Czasami przychodziły jedno po drugim, co 15 minut. Daria odstawiła suplementy i w końcu dostała receptę na hormonalną terapię menopauzalną. Z dnia na dzień czuła się lepiej. Dziś mówi wprost, że hormony uratowały jej życie. Złagodziły większość objawów. Gdyby nie HTM, może musiałaby zrezygnować z pracy.
Komunikacja miejska to branża zdominowana przez mężczyzn. Oprócz Darii w jej mieście autobusami kieruje niewiele kobiet. Może po części dlatego pracodawca nie ma polityki menopauzalnej. – Najbardziej pomogłoby mi, gdybym mogła zaczynać, chociaż dwie godziny później albo kończyć popołudniówki trochę wcześniej. Emeryci, którzy pracują na umowę zlecenie, mogą sobie u nas wybierać godziny pracy i linie, więc takie rozwiązania są możliwe. Fakt, nie próbowałam o tym rozmawiać z szefostwem. Boję się, że zostanę wyśmiana i usłyszę, że menopauza to nie choroba – mówi.
Wiatrak na biurko
Jolanta ma 49 lat. Na co dzień mieszka w Wielkiej Brytanii. Wcześniej przez 13 lat pracowała w firmie dostarczającej uniformy dla różnych instytucji, m.in. szpitali i szkół. Była team leaderką na produkcji. Miała pod sobą 40 osób. Pracowała od godz. 6 do 14. Przez cały ten czas musiała być na miejscu. Prosiła o elastyczne godziny pracy albo o możliwość zaczynania trochę później. Szefowa, chociaż sama była kobietą po menopauzie, nie zgodziła się na to. Jedyne, co Jolanta dostała od pracodawcy, kiedy powiedziała o swoich problemach, to wiatrak na biurko.
– Przez to, że codziennie zaczynałam o szóstej, a nawet wcześniej, byłam ciągle niewyspana. W nocy nie mogłam spać. Budziłam się np. po dwóch godzinach i do rana patrzyłam w sufit. Na to wszystko oblewały mnie poty, więc musiałam wstawać w środku nocy, żeby wziąć prysznic albo przebrać piżamę.
Najbardziej przestraszyły mnie problemy z pamięcią. Myślałam, że mam chorobę Alzheimera.
Zapominałam prostych rzeczy. Patrzyłam na mojego syna i nie mogłam sobie przypomnieć, jak ma na imię. W pracy codziennie przychodziło do mnie kilkanaście osób z różnymi sprawami. Następnego dnia, jak do mnie wracali, już nie pamiętałam, o co chodziło. W końcu zaczęłam wszystko zapisywać.
Przez problemy z pamięcią, zmęczenie i mgłę mózgową pracowała wolniej. Praca się piętrzyła i w końcu zaczęła ją przytłaczać. Kolejne objawy coraz bardziej ją niepokoiły. Chociaż była aktywna, starała się ruszać po pracy i w weekendy, zaczęła przybierać na wadze. Przez trzy lata przytyła 20 kg, nie objadając się. W zeszłym roku wiosną przyznała przed sobą, że to może być menopauza. Poszła do lekarza rodzinnego, który polecił jej suplementy. Była sceptyczna, więc na własną rękę zrobiła badania. Okazało się, że hormony szaleją. W końcu trafiła na lekarkę, która złożyła objawy i wyniki w całość i przepisała jej hormonalną terapię menopauzalną.
– Po kilku miesiącach progres był niesamowity. Wróciłam dawna ja. Czuję się normalnie. Czasami nadal czegoś nie pamiętam, co jakiś czas poty dalej mnie zlewają, ale jest dużo, dużo lepiej. Panuję nad moimi objawami.
Polityka menopauzalna
Jolanta w międzyczasie zdecydowała się na zmianę pracy. Bardzo się tego bała, ale nie żałuje i zachęca inne kobiety, żeby z odwagą podejmowały takie decyzje. – Ogromnym wsparciem były moje przyjaciółki i mąż, który widział, co się ze mną dzieje. Martwiłam się, że nie poradzę sobie w nowym miejscu albo że źle wypadnę na rozmowie kwalifikacyjnej. Cieszę się, że się przełamałam. Od 10 miesięcy pracuję w nowym miejscu i jestem przeszczęśliwa.
Teraz pracuje jako koordynatorka w spółdzielni mieszkaniowej. Kiedy jakieś mieszkanie się zwalnia, bo była eksmisja, ktoś się wyprowadził albo zmarł, ona nadzoruje prace nad przygotowaniem go dla nowych lokatorów. Trzeba sprawdzić elektrykę, czasami wymienić kuchnię i łazienkę, zrobić remont pokoi. Ilość pracy zależy od tego, w jakim stanie jest dane mieszkanie. Jolanta ma pod sobą 12-osobową ekipę. Obecnie nadzoruje prace w 50 domach. Inne godziny pracy niż w poprzednim miejscu (przede wszystkim brak konieczności bardzo wczesnego wstawania) zdecydowanie jej służą.
– Pracuję w elastycznych godzinach, głównie z domu. Raz albo dwa w tygodniu jadę do biura, żeby nie siadła mi psychika. Do mieszkań, które nadzoruję, jeżdżę rzadko. Czasami sama proponuję, że przyjdę na inspekcję, żeby trochę pobyć wśród ludzi.
Nowy pracodawca Jolanty ma politykę menopauzalną i aktywnie działa w tym zakresie. Ostatnio ruszył cykl ośmiu godzinnych sesji edukacyjnych o menopauzie dla pracowników i pracownic. Odbywają się w godzinach pracy, co tydzień. Eksperci mówią tam o objawach menopauzy i sposobach (także niefarmakologicznych) radzenia sobie z nią.
– Firma ma też politykę menopauzalną. Sama z niej nie korzystałam, ale wiem, że jest w tym zakresie pewna elastyczność. Jeśli którejś z nas doskwierałyby jakieś objawy, np. problemy ze skupieniem, jest możliwość przeniesienia na inne stanowisko, jeśli mamy odpowiednie kwalifikacje – mówi.
Menoprzewodniczka
Kinga Fromlewicz jest edukatorką menopauzalną od trzech lat. Prowadzi szkolenia dla firm o tej tematyce, zainteresowała się menopauzą w miejscu pracy, dopiero kiedy sama doświadczyła jej pierwszych objawów. Wcześniej zajmowała się PR-em i marketingiem, pracowała ze spółkami giełdowymi, teraz – poza szkoleniami i webinarami, które prowadzi jako meno-przewodniczka – jest projekt menedżerką w branży IT. Prowadzi m.in. projekty związane z hurtowniami danych i AI. W skrócie – pracuje głową. Trzy lata temu, czyli kiedy miała 43 lata, głowa zaczęła ją zawodzić.
– Zapominałam słów do tego stopnia, że myślałam, że to Alzheimer albo guz mózgu. Na jednym ze spotkań służbowych zapomniałam nazwy narzędzia, którego z zespołem używamy kilka razy dziennie. Oczywiście skonsultowałam to z lekarzem i przeszłam kilka badań, których wyniki były jak najbardziej w porządku. Teraz już wiem, że u mnie to nic poważnego. W takiej sytuacji staram się na przykład użyć innych słów i przede wszystkim nie panikować, kiedy to się dzieje. Wiem już, że jednym z objawów perimenopauzy może być tzw. mgła mózgowa.
Przez 43 lata życia nigdy nie słyszała o perimenopauzie. Zaczęła czytać o jej objawach. Dotarła też do anglojęzycznych materiałów. Tak zorientowała się, jak wiele jest do zrobienia. W końcu
społeczeństwo się starzeje, a kobiety mają bardzo niską świadomość na temat menopauzy, która prędzej czy później będzie dotyczyć każdej z nich.
Raport „Menopauza bez tabu" przygotowany przez Kulczyk Foundation pokazał, że aż 93 proc. Polek nie potrafi nawet podać poprawnej definicji menopauzy. Z braku wiedzy bierze się brak zrozumienia, nie tylko ze strony mężczyzn, ale też młodszych kobiet. To właśnie, jak pokazało badanie „Menopauza w pracy" przeprowadzone przez Kingę Fromlewicz na grupie ponad 200 kobiet, jest głównym problemem pracownic w okresie transformacji menopauzalnej na rynku pracy.
– Czasem dostaję negatywny feedback w związku z moją działalnością – szkoleniami i webinarami. Niektórzy uważają, że „znowu chcemy jakichś przywilejów" i że dyskryminujemy w ten sposób mężczyzn. Ciągle podkreślam, że tu nie chodzi o przywileje. Kobiety w okresie transformacji menopauzalnej chcą być po prostu w miejscu pracy widziane, słyszane i rozumiane. Wskazują też, że byłoby im łatwiej, gdyby ich koledzy i koleżanki wiedzieli więcej o menopauzie i na przykład nie mówili o niej głupich dowcipów, czy nie powielali stereotypów, jakimi raczy nas często popkultura – mówi Fromlewicz.
Zachęca, żeby tworzyć tzw. huby wiedzowe – folder internetowy czy podstronę dla pracowników, gdzie wrzuca się różne materiały informacyjne o menopauzie. Poza tym pomocne są też webinary edukacyjne. Idąc o krok dalej, warto zainspirować się Wielką Brytanią i poszukać wśród pracowników tzw. „menopause champion", czyli ambasadorów menopauzy w miejscu pracy. Taka osoba jest punktem kontaktu dla pracownic, które chcą porozmawiać o swoich doświadczeniach albo napotykają w tym okresie życia na jakieś problemy. – To niekoniecznie musi być ktoś z HR. Ambasadorka menopauzy w firmie musi być przeszkolona nie tylko z wiedzy o menopauzie, ale też z empatycznego prowadzenia rozmów. Ważne jest to, żeby była dostępna cały czas, a nie raz w tygodniu w określonych godzinach w konkretnym pokoju – mówi Fromlewicz. Od 2023 roku brytyjski parlament ma „Menopause Employment Champion", który zachęca firmy do tworzenia polityki menopauzalnej.
Elastyczność
Kobiety w okresie transformacji menopauzalnej mogą napotykać w pracy na różne problemy. Część z nich nie ma w tym czasie dokuczliwych objawów, więc nic się dla nich nie zmienia. Dla innych kobiet, które przez lata zmuszały się do pracy przy bolesnych miesiączkach, menopauza to czasami ulga. Jest jednak grono pań, dla których praca w okresie okołomenopauzalnym to duże wyzwanie.
Z badania Kingi Fromlewicz wynika, że spośród fizycznych objawów najtrudniejsza w tym czasie jest mgła mózgowa i problemy z pamięcią oraz uderzenia gorąca. Dotkliwość tych objawów zależy też od branży. Duży problem z radzeniem sobie z menopauzą w pracy mają często nauczycielki. Na lekcji nie mogą zostawić klasy, a w czasie przerwy dyżurują na korytarzu, więc nie mają chwili wytchnienia. Trudno jest też kasjerkom, które nie mogą w dowolnej chwili odejść od kasy i się schłodzić. Komunikacja miejska i supermarkety to miejsca, w których trudniej wprowadzić udogodnienia dla pracownic niż w korporacjach, gdzie możliwa jest choćby praca zdalna. Są jednak sposoby. – Dobrą praktyką jest np. zamawianie dla kobiet w zmianie menopauzalnej, ale i w ogóle, uniformów z krótkim rękawem i z oddychającego materiału – podpowiada Fromlewicz.
Są też pomysły, żeby tworzyć w firmach albo fabrykach tzw. cool roomy, czyli pokoje, gdzie temperatura jest niższa o kilka stopni, więc można się tam schłodzić. Pomocne są też elastyczne godziny pracy. Na miejscu kluczowy jest swobodny dostęp do łazienki, najlepiej z prysznicem.
Katarzyna Laskowska z portalu Polka50plus dodaje, że dobrym rozwiązaniem jest także propagowanie przez miejsca pracy programów zdrowotnych oraz aktywności fizycznej choćby poprzez dofinansowywanie karnetów na zajęcia sportowe. – To droga do lepszego samopoczucia i utrzymania prawidłowej wagi i kondycji w tym wyjątkowym dla kobiety okresie – podkreśla Laskowska.
Fromlewicz przypomina, że transformacja menopauzalna to także objawy związane ze zdrowiem psychicznym, o czym się często zapomina. Kobiety, które były wcześniej bardzo pewne siebie, prowadziły długie prezentacje przed pełną salą, mogą nagle doświadczać mocnych ataków paniki. Pojawia się blokujące uczucie niepewności co do ich kompetencji, a przy tym ogólny życiowy strach.
Kobiety w okresie okołomenopauzalnym to jedna z najbardziej obciążonych grup społecznych.
Wciąż pracują zawodowo, często mają nastoletnie bądź studiujące, więc jeszcze nie w pełni samodzielne, dzieci, a dodatkowo część z nich musi się już opiekować rodzicami w podeszłym wieku. – Warto, żeby pracodawcy dostrzegli to obciążenie i również jemu wyszli naprzeciw. Tutaj także sprawdziłby się elastyczny czas pracy, umożliwienie pracy z domu (np. w sytuacji, gdy konieczna jest całodobowa opieka nad rodzicem-seniorem), dodatkowe wolne na opiekę nad rodzicami, wsparcie (merytoryczne i/lub finansowe) w wynajmie sprzętu rehabilitacyjnego czy zatrudnieniu opiekuna, a także zaproponowanie opieki medycznej obejmującej rodziców-seniorów – proponuje Katarzyna Laskowska.
– Często firmy, zabierając się za szeroko rozumiane działania CSR, robią to na hura, bez wcześniejszego sprawdzenia, czego tak naprawdę potrzebują ich pracownicy i myślą, że potrzeba wielotysięcznych inwestycji – mówi Kinga Fromlewicz. We wsparciu kobiet w zmianie menopauzalnej w miejscu pracy chodzi jednak o małe kroki, możliwe do realizacji tu i teraz, i elastyczność w granicach możliwości firmy.
Tekst pochodzi z tygodnika "Wysokie Obcasy" z 20 lipca 2024 roku. Redaktorka prowadząca: Monika Tutak-Goll