Ciotka, ciota, ciotka Jadzia albo hydrant. Miesiączka w szkole to same problemy

Zostają koleżanki, czasami pani pielęgniarka, w ostateczności musisz czerwona ze wstydu zapytać w pokoju nauczycielskim.
Na lekcjach pilnujesz, żeby nie przeciekło, a w czasie 45 minut często się to zdarza. Prosisz o wyjście do toalety, ale nie zawsze możesz, bo nauczycieli to denerwuje. Masz 10 minut przerwy, jedną toaletę bez klucza i pełno obcych dziewczyn wokół. W łazience często nie ma kosza na śmieci. Zakrwawioną podpaskę owijasz więc w papier i wciskasz do plecaka, kombinując, gdzie ją niepostrzeżenie wyrzucić.
Z tego wszystkiego nie jesteś w stanie skupić się na nauce.
Badania Kulczyk Foundation pokazują, że podczas okresu aż 17 proc. polskich nastolatek nie chodzi do szkoły.„Te dni" w szkole to nieraz koszmar, uwierzcie mi.
Jak nie zgubić tamponu
Z raportu na temat skali ubóstwa menstruacyjnego w Polsce wynika, że co piątej uczennicy zdarzyło się opuścić lekcje z powodu braku podpasek. – Ubóstwo menstruacyjne to problem, którego pozornie nie widać. To nie tylko kwestia ekonomiczna, czyli brak podpasek. To także stygmatyzacja miesiączkujących kobiet i dziewczyn czy niedostateczna wiedza na temat fizjologii. Miesiączka jest wciąż tematem tabu – mówi Joanna Maliszewska-Mazek, dyrektorka projektów w Kulczyk Foundation.
Tamponetki to specjalne pojemniki na bieżąco uzupełniane podpaskami (w szkołach podstawowych) i tamponami (w szkołach średnich). Stanęły w toaletach 500 starannie wybranych szkół w Polsce, w ramach pilotażowego programu „Okresowe ABC" Ministerstwa Edukacji Narodowej realizowanego z Kluczyk Foundation. Za rok, po jego ewaluacji, jest szansa, że stanie się rozwiązaniem systemowym i wtedy w każdej polskiej szkolnej toalecie będą dostępne darmowe środki menstruacyjne.
Jednak podpaskowa aprowizacja to tylko jeden z elementów programu. W czasie spotkań i warsztatów uczniowie wybranych do programu szkół uczą się, jak funkcjonuje ciało kobiety, mają okazję wsadzić tampon do szklanki z wodą malinową, by zobaczyć, jak nasiąka, dowiadują się o badaniach ginekologicznych, a także rozbijają okresowe mity we współpracy z edukatorami i edukatorkami z „Różowej Skrzyneczki" i Centrum Psychologicznego Good Life.
Dla wielu dziewczyn to pierwsza w życiu okazja, by dowiedzieć się, jak zadbać o siebie w czasie okresu. – W szkołach ponadpodstawowych dalej można spotkać dziewczyny, które nie wiedzą, jak korzystać z tamponów. A mając 16 lat lub więcej, coraz trudniej jest zadać pytanie o to, jak się tamponów używa, bo to wstyd nie wiedzieć. Podczas warsztatów przekazujemy podstawowe informacje, tak żeby odpowiedzieć na potrzeby przede wszystkim osób, które z różnych powodów nie mają zbyt dużej wiedzy o miesiączce i o tym, jak sobie z nią radzić. Dostajemy pod koniec warsztatów sygnały na temat tego, co było dla dziewczyn ważne, i dzięki temu dowiadujemy się, że te podstawy są naprawdę istotne. I to nas bardzo cieszy, że możemy tyle im przekazać, a jednocześnie pokazuje smutną prawdę, ile jeszcze jest do zrobienia – mówi Kostek Kostrzewski, edukator z Fundacji Różowa Skrzyneczka, podsumowując swoje wrażenia z serii pierwszych spotkań warsztatowych.
Na spotkaniach jest też okazja, by rozwiać menstruacyjne mity. Najpopularniejszy głosi, że można zgubić tampon w pochwie, drugi – że dziewczyny są „wredne" przez miesiączkę, a trzeci – że musi boleć.
Sandra Winicz-Formella, edukatorka z „Różowej Skrzyneczki": - Mam wrażenie, że większość osób dość dobrze rozpoznaje mity i fakty, ale to, co ich najbardziej nurtuje, to zrozumienie, skąd one się biorą. Widać, że młodzież ceni sobie możliwość rozmowy i uzyskiwania odpowiedzi od osób, które nie czerwienią się na słowa takie jak „okres" czy „tampon". Młodzież potrzebuje rzetelnych i prawdziwych informacji – i warto im je dawać.
Warsztaty przyciągają też nauczycieli. Dzięki temu jest szansa, że postawią znak zapytania tam, gdzie dotąd stała kropka; może uczennica, która chce iść do toalety, wcale nie idzie kręcić tam tiktoków, tylko właśnie dostała miesiączki?
– Nauczycielki też mają okres! Każdy i każda z nas miewa takie dni, w których potrzebuje bardziej się sobą zaopiekować – zauważa edukatorka Marta Sadowska.
Nie mów "majtki"
Fizyczny brak podpasek w szkołach to tylko symptom czegoś znacznie ważniejszego – braku wiedzy młodych kobiet na temat własnej fizjologii, wstydu, że jest się dziewczynką, kiełkującego poczucia bycia gorszą od chłopaków. W polskich domach ponad 40 proc. dziewczyn nie rozmawia o okresie, a co trzecia dziewczynka nie jest w żaden sposób przygotowana na nadejście pierwszej miesiączki.
Jadwiga Czerniga, nauczycielka przystosowania do życia w rodzinie z 25-letnim stażem pracy w Zespole Szkół im. Pamięci Ofiar Terroryzmu 11 Września 2001 w Kaliszu Pomorskim, jest jedną ze szkolnych koordynatorek pilotażu „Okresowe ABC".
– Mieszkam i pracuję w środowisku wiejsko-małomiasteczkowym z ogromnym obciążeniem z czasów popegeerowskich. Tu nie wszyscy rodzice rozmawiają z dziećmi na temat fizjologii czy seksualności, bo nikt ich tego nie nauczył. Mówią, że taka rozmowa łączy się z dużym poczuciem wstydu. Poza tym często uważają, że to jeszcze za wcześnie, że dziecko jeszcze za małe. Jak w czwartej klasie powiesz na lekcji słowo „majtki", to wszyscy czują się zakłopotani – opowiada Jadwiga Czerniga. – Ten brak rzetelnej edukacji prowadzi do tego, że gdy rozmawiałam z uczennicami o identyfikacji płci, to 12-letnie dziewczynki mówiły mi, że najgorszą rzeczą, jaka może spotkać człowieka, to urodzić się dziewczynką. Z takim zaburzonym spojrzeniem na kobiecość nastolatki wchodzą w dorosłe życie, a to nie jest dobra pozycja do budowania udanego życia zawodowego czy związków partnerskich.
Dla szkolnej pedagożki i koordynatorki Martyny Poniatowskiej z Branżowej Szkoły I Stopnia nr 8 Specjalnej w Bytomiu ważne jest to, że dzięki „Okresowemu ABC" uczniowie są lepiej przygotowani do życia.
– Nasze uczennice często nie mają potrzebnych środków higieny menstruacyjnej. To wynika nie tylko z nieregularnych cykli miesiączkowych, ale też braku umiejętności planowania. Dlatego cieszymy się, że dzięki temu programowi będą umiały lepiej o siebie zadbać. Część z nich pochodzi ze środowisk dysfunkcyjnych, mają za sobą doświadczenia pobytu w ośrodkach wychowawczych. Brakuje im podstawowej wiedzy o menstruacji – mówi Martyna Poniatowska. – Tamponetki to strzał w dziesiątkę. Tylko od stycznia nasze dziewczyny wzięły z nich 40 tamponów i ponad 50 podpasek.
Do odczarowania tematu miesiączki potrzebni są też chłopcy. – To przed nimi dziewczynki najbardziej się wstydzą. Włączenie chłopców w zajęcia o zdrowiu menstruacyjnym jest ważne, bo pomaga rozbroić ich ciekawość – mówi Joanna Maliszewska-Mazek.
Kostek Kostrzewski: – Dla mnie ważne jest, że mogę jako mężczyzna pokazywać, że temat miesiączki nie musi, a nawet nie powinien być wyłącznie tematem zarezerwowanym dla osób miesiączkujących. Dotyczy ona bezpośrednio mniej więcej połowy ziemskiej populacji, natomiast pośrednio ma mniejszy lub większy wpływ na życie nas wszystkich.
Podpaski jak mydło i papier
Darmowe środki menstruacyjne dostarczają do szkół już m.in. Szkocja, Anglia, Nowa Zelandia. Także we Francji od pandemii produkty menstruacyjne są dostępne za darmo w aptekach dla wszystkich osób poniżej 25. roku życia.
W Polsce pierwsza różowa skrzyneczka w publicznej toalecie pojawiła się w 2019 roku. Dziś jest ich niemal 20 tys. – Od samego początku powtarzamy, że zależy nam na tym, by podpaski i tampony były traktowane na równi z papierem toaletowym i mydłem – mówi Ewa Masilonis z Fundacji Różowa Skrzyneczka. – Mamy wielką nadzieję, że darmowe podpaski w każdej szkole niebawem staną się rzeczywistością. Ale potrzebna jest również edukacja. Warsztaty, które prowadzimy w szkołach, dobitnie pokazują, że wiedza o miesiączce jest ważna, oczekiwana i potrzebna.
Joanna Maliszewska-Mazek podkreśla, że pilotażowy program „Okresowe ABC" to duży krok do wprowadzenia zmiany systemowej. – Jednym z komponentów programu jest ewaluacja ilościowa i jakościowa. Dlatego dużą wagę przyłożyłyśmy do wybrania reprezentatywnej grupy szkół. Kluczowe było to, by dostrzec perspektywę mniejszych miasteczek i wsi. A także by było w nim tyle samo podstawówek co szkół ponadpodstawowych. Najpierw zdiagnozowałyśmy sytuację przed programem. Zapytałyśmy o spostrzeżenia dziewczynki, chłopców, rodziców i nauczycieli – na przykład o to, czy spotkali się z sytuacją, kiedy jakaś uczennica zwolniła się z zajęć z powodu braku dostępu do środków menstruacyjnych. Pytałyśmy też o prozaiczne rzeczy, czy na przykład w toaletach był dostęp do podpasek lub tamponów, czy są tam kosze na śmieci, czy kiedykolwiek rozmawiano z nimi o menstruacji. Te informacje są nam potrzebne, by potem porównać je z badaniem ilościowym na końcu. Dzięki temu będziemy wiedzieli, jak program wpłynął na dzieci, jak zmienił nie tylko młodzież, ale też rodziców i grono pedagogiczne.
Tekst pochodzi z papierowego wydania 'Wysokich Obcasów" z 22 marca 2025 roku. Redaktorka prowadząca - Magdalena Keler.