Czy mężczyźni są zaprogramowani na krótsze życie?

Mężczyzna skacze do małego basenu z piętra domu. Prof. Lars Forsberg z Uppsali pokazuje to zdjęcie na konferencji TEDx i mówi, że internet jest pełen takich „dowodów" wyjaśniających, dlaczego mężczyźni żyją krócej. Mężczyźni częściej giną w wypadkach. Ale to nie wystarczy, by wytłumaczyć globalnie występujący wzór – w różnych krajach kobiety mogą liczyć na statystycznie dłuższe życie. Średnio na świecie ta różnica wynosi pięć lat, w Szwecji – trzy, w Polsce – aż osiem.
Stereotyp męskości promowany w kulturze popularnej jest szkodliwy dla mężczyzn – stwierdza socjolożka dr Olga Czeranowska z Uniwersytetu SWPS w Warszawie. Opisuje obraz mężczyzny znany np. z filmów: – To mężczyzna zawsze silny, nieokazujący emocji, wybierający ryzykowne zachowania. Nie chodzi do lekarza, w razie potrzeby sam sobie paznokciami wyjmuje kulę z nogi. Nie mówi o kryzysie psychicznym, nie zwierza się innym, nie korzysta ze wsparcia.
Andrzej Gryżewski, psychoterapeuta i seksuolog z Instytutu Psychoterapii „Arte Vita", uważa, że wielu mężczyzn nie jest nauczonych wglądu w swoje emocje. – Niby banalnie to brzmi, ale to coś, co im znacznie skraca życie. Emocje są wskazówkami, podpowiadają, jakie są nasze potrzeby. Bez rozumienia własnych emocji funkcjonujemy z automatu – tłumaczy.
Polak daleko od Europejczyka
Według ostatnich danych GUS oczekiwana długość życia mężczyzny w Polsce to 72,6 roku, a kobiety – 80,7. Statystyczna długość życia skróciła się z powodu pandemii. W przypadku kobiet o rok, mężczyźni stracili więcej, bo to oni najczęściej chorują najciężej. W 2019 roku mężczyzna w Polsce statystycznie żył 74,1 roku. W tym samym czasie w Unii Europejskiej średnia życia mężczyzny wynosiła 78,5 roku – podaje prof. Bogdan Wojtyniak, zastępca dyrektora Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH – Państwowego Instytutu Badawczego. Prof. Wojtyniak od lat analizuje dane o stanie zdrowia Polaków. Nie ma dobrych informacji: – Na podstawie danych spływających z poszczególnych krajów widzimy, że pandemia jeszcze zwiększyła różnice w długości życia mężczyzn w Polsce w stosunku do większości regionów Europy.
Za choroby i krótsze życie lubimy obwiniać nasz system zdrowia – trudny dostęp do lekarza i badań. Ale to nie tu leży przyczyna ogromnej różnicy w długości życia między Polakami a Polkami. – Za krótsze życie mężczyzn w największym stopniu odpowiadają choroby układu krążenia. Mężczyźni częściej giną też z powodu urazów i zatruć. Na trzecim miejscu przyczyn są nowotwory. Według naukowców z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle, którzy analizują przyczyny śmierci na świecie, 51 proc. zgonów mężczyzn można przypisać czynnikom behawioralnym. To znaczy, że spowodowane są one nawykami i decyzjami, czyli paleniem, niewłaściwą dietą, piciem alkoholu, brakiem ruchu – tłumaczy prof. Wojtyniak. – W mniejszym stopniu przyczyną są czynniki metaboliczne, takie jak nadciśnienie, wysoki poziom cukru, otyłość, wysoki poziom cholesterolu. Ale kontrola tych czynników też jest w zasięgu każdego człowieka. Wszystkie te parametry można zmienić stylem życia. Największe szkody polskim mężczyznom przynosi palenie papierosów. Ten nałóg trudno rzucić, a u nas brakuje poradni antynikotynowych. Jeśli porównać Polskę ze Skandynawią, to widać, że mniej osób pali tam papierosy, więcej osób jest aktywnych fizycznie, co skutkuje nie tylko dłuższym życiem, ale też dłuższym życiem w zdrowiu.
Alkohol, seks i chory brzuch
Mężczyznom brakuje kontaktu z własnym ciałem. Traktują je tylko użytkowo. Ma pomóc im coś osiągnąć – mówi Andrzej Gryżewski, który przyjmuje pacjentów jako psychoterapeuta i seksuolog. – Kiedy mężczyźni rzucają się na maraton czy triatlon, to też jest skok w skrajność. Widać to w filmie „Najlepszy", główny bohater najpierw jest narkomanem, a potem trenuje do zawodów podwójnego Ironmana. Ani jedno, ani drugie nie jest zdrowe. Od jakiegoś czasu chodzę na sporty walki. Widzę tam wielu mężczyzn wytrenowanych, dobrze się odżywiających, a jednocześnie biorących narkotyki. Używają ich, żeby odciąć się od tego, co im w życiu przeszkadza. To ogromna niespójność.
Gryżewski uważa, że wielu mężczyzn jest zamkniętych na emocje i to początek ich wszystkich problemów. – Gdy tacy mężczyźni dostaną od kogoś cel do realizacji, zabierają się do tego i nie zastanawiają się nad dyskomfortem, który czują. Gdy pojawia się uczucie frustracji, smutku czy żalu, że się nadużyli, że zrobili coś, co było dalekie od nich, sięgają po coś, co te emocje zagłuszy. Tłumienie emocji jest powszechne, służy do tego alkohol, marihuana, kokaina, pornografia. Tacy mężczyźni nie wiedzą więc, co tak naprawdę jest ich, jakie są ich potrzeby, cele, pasje – mówi Gryżewski. Opowiada, że to model działania, który obserwuje u wielu mężczyzn korzystających z jego pomocy. – Dyrektorzy, prezesi, politycy zgłaszają się do mnie z problemami seksuologicznymi – zaburzeniami erekcji, spadkiem libido czy niemożnością dojścia do orgazmu. W tle jest ta maksymalna eksploatacja, brak kontaktu ze swoimi emocjami i ciałem. Przy takim działaniu łatwo przekracza się granicę wypalenia zawodowego, nie szanuje się potrzeby snu, nie dba o higienę posiłków i aktywności sportowej. Wielu pacjentów ma problemy psychosomatyczne. Jak już coś ich mocno przyprze do muru, dają się partnerkom zapisać do lekarza. Chodzą z problemami z brzuchem po gastrologach albo idą z migrenami do neurologa, a gdy badani niczego nie wykazują, dolegliwości wciąż są, trafiają do psychoterapeuty jako ostatniej deski ratunku. Słyszę np.: „To już 15. noc, kiedy śpię po dwie godziny". Edukuję ich z podstaw. Tłumaczę, że ich organizm zaciąga hamulec ręczny, próbuje rozładować stresy, które ma pan w ciągu dnia. Do 22 pan pracuje z telefonem i laptopem, a o 23 chce pan iść spać, to za krótka droga hamowania. Pracę należy skończyć do 17 i mieć czas na inne rzeczy. Człowiek nie jest stworzony do tego, żeby pracować 16 godzin, a potem spać. Początkowo spotyka się to z dużym oburzeniem. Ale reguła osiem-osiem-osiem to nie coachingowe bzdury, tylko prawda. Potrzebujemy odpoczynku, czasu na relacje i pasje. Myślę, że młodsze pokolenie już to wie. Czas wolny jak tak samo wartościowy jak zawodowy, jeśli nie bardziej – mówi Andrzej Gryżewski.
Biologiczne przeznaczenie czy nawyki
Skąd biorą się różnice w nastawieniu do zdrowia? Czy mężczyźni są zaprogramowani na krótsze życie? – Jest wiele teorii próbujących tłumaczyć te różnice. Jedna mówi o biologicznym przeznaczeniu – odpowiada prof. Marek Postuła, internista, kardiolog i farmakolog kliniczny. Leczy pacjentów, którym grozi zawał serca, tych po zawale i tych, który są w formie życia. Opiekuje się sportowcami – długodystansowymi biegaczami i triatlonistami. Prowadzi też badania z ich udziałem, szukając wzoru określającego, ile sportu to już za dużo sportu.
O co chodzi w biologicznym przeznaczeniu? – Naukowcy zajmujący się mózgiem tłumaczą, że mężczyźni później dojrzewają, wolniej rozwijają się u nas płaty czołowe, przez co mamy większą skłonność do zachowań ryzykownych. Stąd częstsze wśród mężczyzn zamiłowanie do sportów ekstremalnych czy nadużywanie alkoholu – mówi prof. Postuła. – Jest też hipoteza dotycząca telomerów, czyli swego rodzaju ochronnych czapeczek, które chronią końcówki nici DNA przed uszkodzeniem. Przy urodzeniu mamy taką samą długość telomerów, ale to u mężczyzn szybciej dochodzi do ich skracania, a badania pokazują, że długość telomerów przekłada się na długość życia. Choć oczywiście styl życia ma wpływ na długość telomerów – stres, niezdrowa dieta, zła jakość snu, brak ruchu. Wszystko się to jednak zazębia. Prof Lars Forsberg (ten który uważa, że internet jest pełen odpowiedzi, dlaczego mężczyźni żyją krócej) głosi teorię o genetycznym czynniku LOY. To skrót od loss of chromosome Y, czyli zanikanie chromosomu Y w komórkach męskiej krwi. Ale – jak przekonuje – ma to w dużej mierze związek ze stylem życia, szczególnie paleniem.
W kontekście chorób serca mówi się o ochronnej roli estrogenów. Kobiece hormony działają do menopauzy, potem ta ochrona znika i choroby serca rozwijają się dynamicznie także u kobiet – mówi prof. Postuła. Różnice kardiologiczne między kobietami a mężczyznami określa skala SCORE2. – Według tej skali ryzyko rozwinięcia chorób układu sercowo-naczyniowego oraz zgonu z tego powodu w ciągu 10 lat w populacji polskiej dla palącej 50-letniej kobiety wynosi 6,9 proc., a dla palącego 50-letniego mężczyzny 8,1 proc. Przy tym samym poziomie cholesterolu i wartości ciśnienia tętniczego krwi – wylicza prof. Postuła. Podkreśla, że mężczyźni częściej mają tzw. wielochorobowość, czyli nie przychodzą do niego tylko z jednym problemem. Przychodzą, bo są do takiej konsultacji namawiani przez innych. – Albo namawia ich partnerka, albo zdarza się w ich życiu jakiś przełomowy, groźny moment – mówi kardiolog.
Do lekarza? A po co?
– Kobiety są od matek uczone, że kontakt z lekarzem jest czymś naturalnym. Że chodzi się np. do ginekologa także profilaktycznie, a nie tylko z problemem. A spotykam 40-letnich czy 50-letnich mężczyzn, którzy nie chodzą do lekarza, nie wiedzą, kim jest urolog czy chociażby androlog – opowiada Andrzej Gryżewski.
Dziewczynki i kobiety częściej rozmawiają o ciele, szukają takich informacji w internecie. Nie zawsze to służy ich zdrowiu, ale w efekcie mają mniejsze opory przed korzystaniem z porad specjalistów. – Stereotyp kobiecości i związana z tym koncentracja na idealnym wyglądzie nie jest zjawiskiem pozytywnym, bo może prowadzić do zaburzeń odżywiania i problemów z samooceną. Kultura popularna przekazuje dziewczynkom komunikat, że przede wszystkim mają być szczupłe i ładne. Ale skutkiem ubocznym tych obsesji jest obecność tematyki zdrowotnej w pismach kobiecych i w rozmowach przyjaciółek. Wśród kobiet większa jest więc świadomość, że należy pić wodę, ruszać się czy jadać warzywa. W efekcie stereotyp kobiecości może w pewnym stopniu wzmacniać zachowania sprzyjające zdrowiu – ocenia dr Olga Czeranowska. – Dodatkowo obecna w tradycyjnym podziale ról płciowych opiekuńcza rola kobiety też wymaga od niej znajomość zasad zdrowego trybu życia, aby móc odpowiednio zajmować się bliskimi. W przypadku chłopców i mężczyzn stereotypowy przekaz nie ma takich pozytywnych skutków ubocznych.
Coraz więcej kobiet i mężczyzn ćwiczy. Sport w sposób naturalny łączy się ze zdrowiem, a przynajmniej powinien.
– Często do aktywności sportowych mężczyzn popycha chęć poprawy wyglądu czy potrzeba udowodnienia sobie, że wiek ich nie ogranicza, że mogą osiągnąć cel. Rzadko jest to związane z chęcią poprawy zdrowia – nie ma złudzeń prof. Postuła. – Kiedyś atrybutem męskości był papieros. Teraz częściej jest tym smukła sylwetka – podsumowuje.
Jak dać chłopcom szansę na dłuższe życie
NFZ prowadzi program profilaktyczny „Planuję długie życie". Większość tekstów na stronie internetowej programu zilustrowana jest zdjęciami mężczyzn. Hasło jest dobre, treści słuszne, ale czy poprawią statystyki zgonów? – Strasznie trudno jest zmienić zachowania i przyzwyczajenia osób dorosłych. Można powiedzieć, że edukacja dorosłych to działanie spóźnione. Do troski o własne zdrowie trzeba przekonywać już małe dzieci –- mówi prof. Bogdan Wojtyniak. Od wielu lat eksperci przekonują, że w programie szkolnych zajęć powinny być obowiązkowe lekcje o zdrowiu. Takie zajęcia mogłyby być atrakcyjne – można wytłumaczyć dzieciom drogę ich śniadania od ust do toalety albo ułożyć wspólnie listę zakupów na tydzień i pozwolić dzieciom dyskutować, co powinno na niej być, a co nie i dlaczego. Dzieci mogłyby nauczyć się tego, czego nie powiedzą im rodzice. – Kluczowe są zachowania, jakie widzimy we własnym środowisku, a w Polsce są ogromne różnice społeczne, które przekładają się na nawyki związane ze zdrowiem – tłumaczy prof. Wojtyniak.
Na wprowadzenie lekcji o zdrowiu raczej się nie zanosi. W skrócie: chodzi o duże koszty. Żeby zobaczyć zysk, trzeba najpierw zainwestować. A w Polsce hasło „Lepiej zapobiegać, niż leczyć" stosujemy tylko w teorii. Takich „niepotrzebnych" wydatków nasze rządy nie lubią. Co poza zajęciami w szkole mogłoby się sprawdzić?
W wyrównywaniu społecznych różnic w zakresie zdrowia pomaga sport. Aktywność fizyczna rozpoczęta w dzieciństwie może zostać nawykiem na całe życie. Poza tym z aktywnością łatwiej połączyć informacje o odżywianiu. Niestety, konkurencją dla ruchu jest teraz komputer i telefon. Dlatego ważne jest budowanie sportowych boisk między domami, szczególnie w biedniejszych dzielnicach. Warto dopłacić do trenera, który zorganizuje zajęcia na takim obiekcie, bo to się z czasem zwróci. W przyszłości wydamy mniej na leczenie chorób spowodowanych siedzeniem w domu – przekonuje prof. Wojtyniak.
Co od razu można zrobić dla bliskiego chłopca, któremu chcemy dać szansę na życie dłuższe niż statystyczne przeznaczenie? Wersja minimum to podarowanie książki, która ciekawie namawia do troski o ciało. Bestsellerowe „Twoje ciałopozytywne dojrzewanie" Barbary Pietruszczak najpierw powstało w wersji dla dziewczynek, a potem dla chłopców. Nastolatkom może spodobać się też zabawna „Twoja anatomia" Adama Keya. Jednak nie samym ciałem człowiek żyje, o czym przypomina Andrzej Gryżewski. – Byłoby miło, gdyby mężczyźni byli uczeni kontaktu ze swoimi emocjami, bo mogliby dokonywać lepszych wyborów zawodowych, związkowych i zdrowotnych – mówi psychoterapeuta. –- Automatyczna zadaniowość u mężczyzn nie dotyczy tylko pracy, ona wchodzi im na wszystkie sfery życia. Gdy córka czy syn przychodzi do nich z problemem, ze swoimi emocjami, nie potrafią tego przyjąć. Rozmowa z dzieckiem nie jest o tym, jak ty się, dziecko, czujesz, tylko dlaczego nie zrobiłaś czy nie zrobiłeś więcej, lepiej. Najważniejszy jest efekt.
Dr Olga Czeranowska uważa, że młodzi mężczyźni mogą poprawić statystyki dotyczące długości życia. – Mężczyźni z młodszych pokoleń odrzucają szkodliwy wzorzec macho. Przybywa poradnikowych i lifestyle’owych publikacji skierowanych do mężczyzn. Rośnie ogólna świadomość dotycząca zdrowia i rozwija się medycyna, więc teoretycznie wszyscy możemy liczyć na dłuższe życie. Pytanie, czy mężczyźni zrównają się tu z kobietami, czy jednak czynniki biologiczne będą granicą nie do pokonania – zastanawia się socjolożka.
Nawet ten, kto chce wierzyć, że różnice w długości życia to nie wina kultury, tylko biologiczne przeznaczenie („taki los"), musi przyznać, że lepiej ta biologia działa w Szwecji. O całe pięć lat lepiej niż w Polsce. Szwecja ma najwyższy wskaźnik równouprawnienia płci w Unii Europejskiej. Dba o równe prawa wszystkich obywateli i w długości życia też udaje jej się skracać dystans między kobietami a mężczyznami. U nas trend jest odwrotny.