Dlaczego ludziom tak trudno przyznać innym prawo bycia nieidealną, grubą? Noszę rozmiar 52 i też mam prawo do życia

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".
Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.
Nasza Czytelniczka jest ofiarą body shamingu: Jako dziecko byłam typowym, chudym niejadkiem. Dlatego gdy po pobycie w szpitalu, gdzie dostawałam sterydy, w końcu zaczęłam jeść - rodzina się cieszyła i nie ograniczała mnie. Czemu? Pani doktor przy wypisie zapomniała im powiedzieć o skutkach ubocznych sterydów. Po wizycie kontrolnej było już za późno. Od 7. roku życia słyszę, że jestem za gruba - zarówno od bliskich i dalszych krewnych, kolegów ze szkoły, jak i kompletnie obcych ludzi. Do tej pory pamiętam kilka niemiłych sytuacji, gdy w windzie moja mama została zapytana: Jak to jest, że pani taka chuda, mąż taki chudy, a dziecko takie grube? W odpowiedzi wzruszyła ramionami. Stałam wtedy tuż obok. Miałam 10 lat.
Komentarze typu: „Zasłaniasz mi cały świat. Możesz się przesunąć?", „Nie martw się - tłuszcz nie tonie" czy usłyszane w sklepie „Dla takich grubasów nie mamy", były na porządku dziennym. Chrumkanie za mną na ulicy też się zdarzało. Można by pomyśleć, że zdążyłam się przyzwyczaić - mimo to za każdym razem rani mnie to tak samo mocno. Nie jestem mała, noszę rozmiar 52, ale mam prawo do życia i poruszania się po tym świecie. Niestety, często widzę na sobie wzrok mówiący: „Fuj, potworze, jakim prawem opuściłeś swoją pieczarę i każesz nam, normalnym ludziom, patrzeć na twoje okropne cielsko". W tramwaju czy autobusie rzadko ktoś koło mnie siada.
Takie traktowanie przez większość mojego życia przypłaciłam głęboką depresją oraz kilkuletnim lękiem przed wychodzeniem z domu. Mam 31 lat. Stygmatyzacja ludzi z nadwagą sprawiła, że boję się szukać pracy.
Wiem, że nieważne, czy stanęłabym na uszach, to jestem na przegranej pozycji. Boję się tego odrzucenia, więc nie szukam jej wcale, by oszczędzić sobie komentarze, jakie mogą paść. Lekarzy też omijam szerokim łukiem. Jedyna rada na wszelkie moje problemy, to schudnij. Nawet moja była psychiatra dawała mi odczuć, że nie akceptuje mojej nadwagi. Najgorsze w byciu grubym jest nie to, że jest ciężko wykonać niektóre rzeczy, ale pilnowanie, by być niewidzialnym dla otoczenia, a to i tak nie wychodzi.
Kiedyś skomentowała to moja znajoma, która z powodu depresji też mocno przytyła. Ona jednak „aż tak bardzo nie rzuca się w oczy jak ja", czyli sama jestem sobie winna, gdy czuję na sobie te oceniające spojrzenia pełne obrzydzenia. Przykładów takiego traktowania mogłabym wypisać więcej, ale po co? Ostatnio schudłam 19 kg. Przy mojej tuszy aż tak bardzo tego nie widać, ale ja czuję się lepiej, trochę pewniejsza siebie, z lepszą kondycją i powiedziałam sobie: dość! Dość przyzwolenia na gapienie się, na komentarze, dość!
Od kilku miesięcy, gdy jakiś dorosły osobnik się gapi, to warczę: „Jakiś problem?", i o dziwo działa. Jeśli uparcie wpatrują się we mnie dzieciaki, i nie takie 3-4 lata, których jeszcze nie nauczono, że tak nie wypada, ale te od 8. roku życia wzwyż - normalnie pokazuję im język. Mam dość przepraszania za to, że żyję, za to, że ośmielam się pojawiać publicznie. Jestem i nie zniknę. Dlaczego ludziom tak trudno przyznać innym prawo, by być sobą, nieidealną, grubą - ale mającą inne ważniejsze i pozytywne cechy?
Dr Aldona Gąsienica-Szostak: Dziękujemy Pani za ten list, który porusza kwestię wyglądu i oceny, z jaką tak często wszyscy się spotykamy. Czasem spotykamy się z krytyką. Negatywne komentarze wpływają niekorzystnie na nasz nastrój, samopoczucie i obniżają samoocenę.
Stygmatyzowanie z powodu wyglądu
To naturalne, że wszyscy potrzebujemy uwagi i akceptacji społecznej. Bywa, że niektórzy szukają jej w sposób nieumiejętny i ujawniają zachowania agresywne zarówno w słowach, jak i gestach, mimo że są dorośli. Nieco inaczej przebiega to u młodszych. Można by zastanowić się, co sprawia, że dzieci, kiedy wykrzykują spontanicznie obraźliwe słowa, nie zawsze są świadome, że krzywdzą innych. Jednak konfrontacja z ludźmi dorosłymi skłonnymi do stygmatyzowania osób np. z powodu wyglądu zewnętrznego wywołuje w nas oburzenie na arogancję i niesprawiedliwość ich oceny, zarzucamy im brak taktu i tolerancji.
Pisze Pani szczerze o dręczącym Panią od lat problemie nadwagi. W liście ukazała Pani siebie jako małą dziewczynkę, która ze względu na nadwagę cierpiała z powodu odrzucenia ze strony zarówno rówieśników, jak i osób starszych. Nadwaga, z którą Pani dorastała, przysparzała wiele przykrych i trudnych sytuacji, które powodowały u Pani wycofanie i lęk przed odrzuceniem. Od wczesnych lat dzieciństwa i młodości często spotykała się Pani z krytyką, a przykre reakcje otoczenia na Pani wygląd doprowadziły do głębokiej depresji. Obawa przed wychodzeniem z domu po kilku latach odizolowania się od świata sprawiła, że dziś, mając 31 lat, boi się Pani szukać pracy. To rzeczywiste wyzwanie jest dla Pani trudne.
Wyznaczanie granic może być trudne
Życie z nadwagą stawia wiele wyzwań zarówno zdrowotnych, jak i społecznych, jednak nie pozbawia to nikogo prawa do osiągania swoich celów i dążenia do spełniania marzeń. Człowiek, rozpoznając własne zainteresowania, potrzeby i możliwości może odnieść w życiu sukces, znaleźć radość, oddać się ciekawemu zajęciu czy podjąć pożyteczną pracę.
Kiedy wychodzi ze swojej jaskini, daje wyraźny sygnał, że nie chce więcej ukrywać się przed światem, mówi „DOŚĆ". Mam poczucie, że właśnie zaczyna Pani mówić „dość".
Początkowo wyznaczanie granic może być trudne, gdy nie do końca wiemy, jak dostosować swoją reakcję adekwatnie do sytuacji. Czasem możemy przesadzać i reagować zbyt mocno, a czasem kolejny raz pozwolić przekroczyć innym swoje granice.
Ludzie, kiedy tylko czują, że mogą stać się obiektem żartów, często zawczasu wyciągają tarczę i miecz. Chcą stawiać granice potencjalnej krytyce, by nie dawać przyzwolenia innym na wyśmiewanie. Spojrzenia większości mijanych na ulicy ludzi są odbierane jako prześmiewcze, uruchamiają potrzebę obrony typu „uciekaj albo walcz", bo drażnią wrażliwość osób z kompleksem nadwagi. Ludziom dorosłym zdarza się, że w przypływie emocji automatycznie reagują zaczepką - odzywką słowną na każdy przejaw krytyki. Z czasem jednak może Pani łatwiej przychodzić zrozumienie, co zrobić w danej sytuacji, tak, aby czuła Pani, że obroniła siebie, jednocześnie nie krzywdząc innych.
Prawo do bycia sobą nadajemy sobie sami
Wprowadzając systematycznie małe zmiany na stałe i dłużej, doprowadzamy do dużych przemian w nas samych. Niech nowym sposobem radzenia sobie z wyzwaniami codzienności nie będzie przepraszanie za to, że żyjemy, lecz po prostu uczenie się bycia sobą.
Chciałabym odnieść się jeszcze do pytania, jakie Pani zadaje na zakończenie: „Dlaczego ludziom tak trudno przyznać innym prawo do bycia sobą, nieidealną, grubą - ale mającą inne ważniejsze i pozytywne cechy?" Myślę, że jeżeli da się Pani poznać jako osoba, która jest otwarta na innych i samorealizację, która kocha siebie i ma dystans do spraw wyglądu, która da potwierdzenie siebie autentycznością zachowań w relacjach międzyludzkich, wówczas otoczenie doceni Pani zalety. Prawo do bycia sobą możemy nadać sobie jednak tylko my sami.
____________________________________________________________________________________________
Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się".