Doceńmy to, co robią kobiety

Kobiety pracujące w korporacjach mają na co dzień łatwiej. System benefitów, służbowy sprzęt elektroniczny, karty na siłownię, pakiety medyczne pomagają znaleźć motywację, nawet jeśli szef nie jest z tych doceniających. Z pewnością podczas przymusowej izolacji i zdalnej pracy większość z nich, pracownic etatowych dużych firm i urzędniczek, martwiła się: co to będzie? Wiele wciąż się boi, że ich firma będzie cięła koszty, pensje, etaty.
Ale i tak miały lepiej niż kobiety pracujące na własny rachunek, prowadzące mikro- i małe firmy, wolne strzelczynie, zmagające się z własną działalnością gospodarczą… W pandemii wirusa pozbawione możliwości pracy musiały zamknąć swoje zakłady (np. fryzjerki, kosmetyczki) albo klienci odizolowani w domach zrezygnowali z ich usług (np. firmy szkoleniowe, doradcze). Tak czy inaczej, z dnia na dzień większość z nich została postawiona przed niezwykle trudnymi decyzjami. Co robić? Z czego żyć? Jak przetrwać? Tak, chodziło o podstawowe przetrwanie fizyczne. Zamykać firmę? Zawieszać? Uda się wynegocjować obniżkę czynszu? Wystarczy oszczędności na zapłacenie rachunków, na życie? Czy zanim ZUS przekaże europejskie dofinansowanie, wypłacać pracownicom postojowe z prywatnych zaskórniaków?
Zmagając się przez niemal trzy miesiące z tymi dylematami, nawet nie pozwalały sobie na komfort marzenia, by być docenioną. Skąd to wiem? Sama przez to przechodzę, no i lubię pytać, dociekać, słuchać. I mam mnóstwo znajomych i przyjaciółek w całej Polsce, w niemal każdym zawodzie. Dlatego wiem, że bez względu na to, czy mamy komfort zatrudnienia czy zmagamy się z wyzwaniami codzienności, wszystkie potrzebujemy tego samego: pewności siebie oraz zrozumienia i docenienia.
Brak poczucia pewności siebie jest naszym – kobiecym – przekleństwem. Czy aby na pewno podjęłam słuszną decyzję? Czy dobrze robię? Może lepiej się wycofam… Brak odwagi w podejmowaniu ryzykownych decyzji, brak wiary we własne siły nas dobija. I każda z nas – przytłoczona wielością spraw do załatwienia i problemów do rozwiązania – chce mieć świadomość, że to, co robi, ma znaczenie. Wszystkie chcemy widzieć, że inni doceniają nasz wysiłek, nasz wkład.
A wkład to niemały, bo „tradycyjne role” i „naturalne powołanie”, w które jesteśmy (jako kobiety) wtłaczane przez edukację, kulturę i najbliższych, oznacza zarówno niewidzialną pracę domową, jak i pracę emocjonalną. Pełnienie funkcji emocjonalnego pogotowia ratunkowego – pocieszycielki, osoby wspierającej, gotowej rzucić wszystko, by ratować innych – to dodatkowy ogromny ciężar psychiczny dla wielu z nas. Podobnie jak sprzątanie, pranie, prasowanie, gotowanie przyjmowany jest jako coś oczywistego. Niedoceniany.
Jak zatem możemy wspierać pracujące kobiety w dobie epidemii? Jak dać im poczucie pewności siebie, pokazać, że rozumiemy i doceniamy to, co robią?
Najprościej – oczywiście – kupując u nich produkty, zamawiając usługi. Wybierając świadomie. Decydując się na wybór konkretnej osoby ze względu na to, że bardziej niż konkurencja potrzebuje naszego wsparcia. Ale także ze względu na to, co sobą reprezentuje, jakimi wartościami się kieruje. Naprawdę warto pójść kawałek dalej do sklepu, dzień dłużej poczekać na dostawę, ale mieć świadomość, że ktoś wartościowy zarobił u nas pieniądze. A w koronawirusowych czasach lojalność klientek, klientów liczy się podwójnie.
Wracajmy – z zachowaniem reżimu sanitarnego – do naszych trenerek sportowych, artystycznych, coachek, mentorek. Dopytujmy, czy już działają, zapisujmy się na zajęcia. Te osoby, których budżet pozwala na zamawianie jedzenia na mieście, zachęcam do korzystania z tej opcji. Robi tak wiele spośród moich korporacyjnych znajomych. Przyznają w rozmowach, że w głównej mierze chodzi właśnie o wsparcie ulubionych lokali i osób je prowadzących. Dodatkowym atutem jest zaoszczędzenie czasu.
Chodzi oczywiście o finansowy wymiar wspierania prowadzących działalność kobiet – o ich przetrwanie fizyczne. Ale dochodzi jeszcze pomoc w przetrwaniu psychologicznym. A do tego potrzebne są pozytywne słowa kierowane pod adresem wszystkich kobiet, pracujących zawodowo i w domu. „Nieźle”, „może być”, „ujdzie w tłoku” – nie wystarczy. Nawet osoby oszczędne w okazywaniu emocji mogą wykrzesać z siebie trochę entuzjazmu, podziwu, radości. Mogą podziękować i docenić.
Wszystkie, wszyscy też możemy ofiarować pomoc. Domownicy – w wiadomy sposób. Osoby z zewnątrz – na przykład publicznie chwaląc, promując, reklamując. Sama prowadzę akcję na Facebooku pod hasłami #NowaSolidarność #KtoJakNieMy i widzę jej magiczne działanie – łzy wzruszenia i radości, prawdziwy uśmiech zadowolenia z docenienia, pochwały.
Niedowierzanie, że tyle dobrych i miłych rzeczy właśnie o niej, tej kobiecie… A – żeby było jasne – piszę tylko prawdę, rzeczowo, bez lukrowania.
Tak, poświęcenie czasu i uwagi jest ogromnym wsparciem. Podobnie jak rozmowa. Rozmowa o tym, co dla tej kobiety jest ważne. O jej uczuciach, troskach, radościach, problemach, sposobach radzenia sobie z nimi. Dać się wygadać. Dla kobiet sama rozmowa jest kojąca. Nie trzeba dawać rad. Tylko pozwolić zrzucić ciężar. Wysłuchać.
Warto też zmienić język rozmowy. Nie mów do zmęczonej, zaharowanej w domu i pracy kobiety: „Nie przejmuj się bzdurami”, „Masz za dużo na głowie”, „Nie przepracowuj się tak”. Bo jej nie chodzi o to, by robiła mniej, tylko by w tym, co robi, otrzymać emocjonalne wsparcie. Lepiej zatem powiedz: „Troszczę się o ciebie, jestem gotów/gotowa ci pomóc”, „Podziwiam cię, dajesz z siebie tak wiele”, „Pokaż, co mogę za ciebie/dla ciebie/wspólnie z tobą zrobić”…
I w końcu – same siebie wspierajmy. Nie myślmy i nie mówmy o sobie źle. Doceniajmy to, co robimy, nie umniejszajmy własnego znaczenia. Nie samobiczujmy się z powodu drobnych błędów. Trudno. Następnym razem zrobimy lepiej.