„Dziwka”, „dupa”. Już 12-letnie dziewczynki słyszą wulgarne komentarze o swoim ciele, są zaczepiane, obłapiane

Czułość i Wolność

Czym jest przemoc rówieśnicza ze względu na płeć? To pojęcie nie jest zbyt popularne w codziennym obiegu.

Zacznijmy od rozróżnienia między agresją a przemocą. Agresja to mniej lub bardziej świadome i zamierzone wrogie zachowanie mające na celu zrobienie komuś krzywdy. Agresję umiejscawia się w naturalnym wyposażeniu emocjonalno-behawioralnym człowieka. To cecha naszego człowieczeństwa. Kiedy dochodzi do takich pełnych emocji konfliktów, obie strony relacji mają wyrównany status i często wymieniają się rolami sprawcy i ofiary – mogą to być rówieśnicy, koledzy lub koleżanki z pracy. To wymiana razów – ja tobie, a ty mi. Przemoc zaczyna się wtedy, gdy mamy do czynienia z nierównością, nadużyciem. Jedna ze stron wykorzystuje swoją przewagę dla uzyskania ważnego dla siebie celu lub korzyści. Głównymi motywami przemocy są chęć kontrolowania innych, dominacja i władza. Niekoniecznie zrobienie krzywdy. Dlatego wiele form przemocy nie jest agresywnych.

Czyli w przemocy chodzi o to, co ja zyskam, a nie – co zrobię drugiej osobie?

W przemocy często chodzi o jedno i o drugie, ale tak – osoby o słabszej pozycji są traktowane jak zasób, który można wykorzystać do zbudowania własnej mocy i/lub dostania tego, czego się chce. Przemoc karmi się nierównością. Każdą. Źródłem satysfakcji dla sprawców jest poczucie wyższości wynikające z przekonania, że ze względu na posiadane cechy i charakterystyki należą do kategorii normalnych i lepszych.

Co więc kieruje młodymi ludźmi, którzy stosują przemoc?

Zazwyczaj ich motywacją jest nie chęć zadania bólu, tylko kontrolowania innych albo uzyskania lub podtrzymania wysokiej pozycji w grupie.

Przemoc ze względu na płeć to każda sytuacja, kiedy traktujemy kogoś gorzej ze względu na przynależność do danej płci, lub posiadanie pewnych cech przypisywanych płci. Wynika ze stereotypów i uprzedzeń związanych z kobiecością i męskością.

Może się przejawiać we wszystkich znanych formach: jako przemoc werbalna, fizyczna, relacyjna, seksualna czy cyberprzemoc, ale jej skutkiem zawsze jest krzywda. Jest powszechna na całym świecie i ma rozmiary epidemii. Obejmuje przemoc w bliskich związkach, przemoc seksualną, handel ludźmi oraz różne formy krzywdzących praktyk, takie jak przymusowe małżeństwa, okaleczanie żeńskich narządów płciowych i tzw. przestępstwa w imię honoru. Doświadczają jej w roli ofiar i świadków przede wszystkim kobiety i dziewczęta, ale dotyczy też mężczyzn i chłopców.

Jak to wygląda w Polsce?

Badań ilościowych jest mało, bo dotyczą wąskiej kategorii przestępstw seksualnych – pokazywania pornografii, gwałtu, naruszania granic seksualnych. A to tylko czubek góry lodowej.

W swoich badaniach pytałam 14-, 15- i 16-latków, czy i jak często zdarzają im się pewne sytuacje w szkole. Na pierwszym miejscu jest używanie wulgarnych określeń, wyśmiewanie, stygmatyzowanie: „pedał”, „dziwka”, „dupa”. Ten język jest bardzo zseksualizowany.

Dalej mamy wyrażanie się wulgarnie na temat płci przeciwnej: „biegasz jak baba”, „rzucasz jak pizda”. Opowiadanie wulgarnych żartów.

60 proc. dziewcząt i połowa chłopców mówili, że doświadczają tego typu zachowań codziennie w różnych rolach – ofiar lub świadków przemocy.

Około 40 proc. dziewczynek i co trzeci chłopiec doświadczają naruszenia przestrzeni osobistej. To różnego rodzaju niepożądane dotknięcia: popychanie, łaskotanie, klepanie, blokowanie możliwości poruszania się.

Prawie połowa dziewcząt i co trzeci chłopiec doświadczają bardziej „subtelnych” form przemocy – to gwizdy, mlaskania, cmoknięcia, zwierzęce odgłosy.

To nie koniec. Są jeszcze „przypadkowe” dotknięcia części intymnych, co jest w dorosłych relacjach nazywane molestowaniem seksualnym. Ściąganie komuś części ubrań, szarpanie, podciąganie bluzek, strzelanie gumką od biustonosza.

Równocześnie dzieje się cyberprzemoc – rozsyłanie zdjęć i filmików, które mają seksualny czy wulgarny charakter albo są po prostu pornografią; przypominam, że w polskim prawie pokazywanie pornografii komuś, kto tego nie chce, jest przestępstwem.

Dziewczynki często słyszą różne komentarze na temat swojego ciała, sposobu poruszania się. Angielskie określenie na to brzmi „slut-shaming” albo „body-shaming”. Już 12-letnie dziewczynki doświadczają tego języka, ale nikt z dziećmi i młodymi ludźmi o tym nie rozmawia.

Jak się z tym czują?

Okropnie! A żeby przetrwać w tym świecie, uodparniają się na to. I z tym brakiem wrażliwości i akceptacją takich zachowań idą w dorosłość. To powielanie. Problem molestowania i milczenia nie bierze się znikąd.

Zwracam tu uwagę na odpowiedzialność dorosłych, którzy zbyt często reagują źle w chwili zgłaszania problemu.

Źle, czyli jak?

Są dwie dominujące reakcje. Pierwsza – umniejszanie problemu. Dziecko słyszy: „Nie przesadzaj, nic się nie stało”. „Chłopaki w tym wieku już tak mają”. „On pewnie żartował”. „Ona tego nie chciała”. Ofiara dostaje informację, że to, czego doświadczyła, nie ma znaczenia. Ważniejsze jest to, czego chciał i co myślał sprawca lub sprawczyni. Druga reakcja – przerzucenie odpowiedzialności na ofiarę. „Mówiłam ci, żebyś się tak nie ubierała”. „Pewnie ich sprowokowałaś”. „Po co się tak na niego patrzyłaś?”. „Po co się w ogóle odzywałaś?”. To także jest przemoc.

Jak należałoby się zachować w takiej sytuacji?

Wesprzeć i okazać zrozumienie: „Słuchaj, zrobiono ci krzywdę, masz prawo czuć się źle. Masz prawo powiedzieć, że ci się to nie podoba, i chronić swoje granice. Jestem tu, żeby ci pomóc. Jestem po twojej stronie”.

Jeśli to interwencja kryzysowa, czyli w momencie, kiedy dziecko zgłasza przemoc, to priorytetem jest jego bezpieczeństwo. Powinniśmy zabezpieczyć je w sensie psychologicznym i fizycznym przed kolejnym atakiem.

Najpierw trzeba wysłuchać ofiarę i nie konfrontować jej ze sprawcą. Takie postawienie sprawy to nie jest mediacja, bo status sprawcy i ofiary zazwyczaj nie jest równy. Niestety, w szkole często robi się „z automatu” szybko konfrontację. Sensowniej jest zapytać, czego dziecko potrzebuje w tej sytuacji.

Kolejna sprawa – poinformowanie opiekuna. Zbyt często bagatelizuje się wiele sytuacji. Przypomina mi się tragedia Ani z Gdańska, która powiesiła się po tym, gdy chłopcy w ramach „zabawy” na oczach klasy zasymulowali gwałt. Informacja o tym nie dotarła do jej bliskich. Dziewczynka została z tym zupełnie sama. Dzieci nie są w stanie same poradzić sobie z przemocą. Wielu dorosłych nie dałoby rady.

Gdybyśmy byli lepiej uświadomieni, więcej dorosłych potrafiłoby okazać troskę ofiarom przemocy?

Żeby odpowiednio zareagować na taką sytuację, trzeba mieć zasoby, czyli rozumieć, jaki jest mechanizm takiej przemocy. Nie bać się używać pewnych słów, wiedzieć, które z tych zachowań są przestępstwem, a które wynikają z trudności rozwojowych albo z tego, że sprawca czy sprawczyni sami są ofiarą nadużyć seksualnych ze strony dorosłych.

Kłopot w tym, że dorośli bardzo często nie są gotowi zająć się tematem, który w ich systemie przekonań i wartości jest tabu. Sami interpretują pewne zachowania, zanim młody człowiek zdąży opowiedzieć, co się wydarzyło i jak się poczuł. Narzucają swoją narrację, oceniają i przedstawiają gotowe rozwiązania.

W procedurze pracy z ofiarą przemocy standardem jest wysłuchanie jej. Wtedy ona może własnym językiem i z własnej perspektywy opowiedzieć, czego doświadczyła i czego potrzebuje.

Kolejna ważna sprawa: nie zapominajmy o drugim dziecku, młodym człowieku, który naruszył czyjeś granice lub normy. Nim też trzeba się zaopiekować. Patrzmy na dziecko z perspektywy jego potrzeb, zorientujmy się, co możemy dla tego człowieka zrobić, żeby pomóc mu wydostać się z jakiegoś schematu myślenia i zachowań. Tu sprawdza się procedura podobna do tej stosowanej w przypadku ofiary.

W przypadku przemocy i dziecka celem interwencji jest wspieranie rozwoju. W przypadku przemocy między dorosłymi często reagujemy z poziomu oceny moralnej. W rozmowie z dzieckiem to też jest potrzebne, bo trzeba jasno określić, co jest dobre, a co złe, dlaczego nie można naruszać granic drugiej osoby. Ale przede wszystkim trzeba się zastanowić, dlaczego młody człowiek używa takich słów, gestów.

Nie mamy wpływu na to, w jakim środowisku dziecko się wychowuje, jak więc możemy uświadamiać je, które zachowania są przemocowe?

Profilaktyka na wstępie wymaga wyłożenia sprawy na stół. Pierwszy krok, jaki mogą zrobić dorośli, to zauważenie i uznanie, że seksizm, nierówność płci, molestowanie seksualne są obecne w życiu dzieci i młodzieży. Jeden z uczniów zrobił zdjęcie, na którym dyżurująca na przerwie nauczycielka przechodzi obok oglądających pornografię uczniów, zerka i nie reaguje w żaden sposób. Nie robi nawet minimum.

Nazwanie problemu pozwala rozpocząć rozmowę o tym, co sprzyja naszemu rozwojowi, a co nie, jakie sytuacje są ryzykowne, kiedy mamy do czynienia z naruszeniem granic. Ofiary przemocy wtedy widzą, że dorośli są po ich stronie i można się do nich zwrócić o pomoc. To także bardzo ważna informacja dla całej grupy. Również dla świadków przemocy i sprawców. Pamiętajmy, że te role bywają wymienne.

Z doświadczenia wiem, że dorośli, kiedy otworzą się na słuchanie, metaforycznie siwieją z wrażenia. Pracują 30 lat w szkole, są przekonani, że wszystko widzieli i mają na wszystko odpowiedź. Ale ci młodzi ludzie żyją w innym świecie.

Chcę podkreślić, że kluczowy jest stan świadomości dorosłych. Jeśli będą w stanie nazwać problem, zrozumieć go, to będą umieli zareagować. Czego innego będą potrzebowały 12-letnie dziewczynki zafiksowane na punkcie wyglądu swojego ciała, a czego innego 18-letnie młode kobiety, które czują, że ktoś je krzywdzi.

Jeśli dorośli pracujący w szkole czują, że kwestia molestowania, przemocy ze względu na płeć ich przerasta, to powinni poprosić o pomoc. Nie próbować i nie testować swojej niekompetencji na dzieciach i młodych ludziach. W Polsce nadal funkcjonuje wiele szkodliwych mitów i stereotypów na temat relacji pomiędzy dziewczętami a chłopcami. Wiele z nich – mimo że są krzywdzące – uznaje się za normę. Ot, końskie zaloty.

Mówimy o dorosłych, a co z innymi dziećmi, świadkami przemocy? W jaki sposób one mogą wpłynąć na przerwanie przemocy?

Rówieśnicy świadkowie są kluczowi, bo mogą przerwać przemoc nawet w momencie, gdy jest już bardzo widoczna i ma ostry przebieg. Jest ich wielu i są blisko wydarzeń. Wzmacnianie poczucia odpowiedzialności i uczenie młodych ludzi strategii i konkretnych reakcji, kiedy widzą albo wiedzą, że coś się dzieje niedobrego, jest podstawą radzenia sobie z każdą przemocą. Ale tu znowu potrzebni są dorośli, do których ma się zaufanie. Tymczasem młodzi często mówią: „Nie powiem nauczycielce, bo zrobi awanturę”. „Nie powiem ojcu, bo wpadnie do szkoły i zrobi dym, a ja będę miała jeszcze bardziej przerąbane”.

Czy są procedury dla świadków przemocy?

Nie ma jednego przepisu, każda szkoła może wypracować plan działania zgodnie z zasobami. Może to być grupa osób wyznaczonych do bycia bezpiecznym łącznikiem, która troszczy się, by dziecko otrzymało szybko adekwatną pomoc na miejscu lub poza szkołą. W niektórych szkołach są skrzynki, w których dzieci mogą zostawić liścik.

Jest sporo instytucji, grup specjalistów, agend, ośrodków pomocowych, które chętnie współpracowałyby ze szkołami. Ale szkoły rzadko korzystają z takiej pomocy, ponieważ nie chcą mieć łatki, że „u nich jest problem”.

Zadaniami szkoły – nie interwencyjnymi, po prostu edukacyjnymi – jest wspieranie w rozwoju i zapewnienie bezpieczeństwa. To oznacza trenowanie podstawowych kompetencji społecznych, takich jak: życzliwa komunikacja, empatia, akceptacja dla różnorodności, wrażliwość, rozumienie, jakie słowa czy zachowania krzywdzą i jakie skutki niesie za sobą język pogardy i nienawiści. W profilaktykę antyprzemocową wpisuje się także edukacja na temat mechanizmów myślenia stereotypami, poddawania się uprzedzeniom oraz konsekwencji dzielenia ludzi na lepszych i gorszych.

Czy jest jakieś rozwiązanie, które powinno być w każdej szkole? Na przykład wyznaczenie „oficera łącznikowego”?

Tak, dobrze, gdy w szkole jest kilka takich osób akceptowanych przez dzieci i młodych ludzi.

Całe piękno edukacji powszechnej polega na tym, że do szkoły trafiają bardzo różni ludzie, co oznacza, że zasobów potencjalnie jest bardzo dużo. Wyobraźmy sobie, że wychowawczyni mówi w pokoju nauczycielskim: „Słuchajcie, jest problem, to dla mnie wyzwanie. Ja nie czuję się kompetentna. Kto z was wie, co robić? Porozmawiajmy, jak myślicie. Gdzie szukać wsparcia? Może ktoś z was przechodził szkolenie z tego zakresu, może ktoś wie, co zrobić?”. Jest szansa, że wspólnie można znaleźć rozwiązanie, zrobić krok do przodu. Myślmy o tym jak o każdej innej sprawie do rozwiązania.

Czy do profilaktyki możemy zaliczyć wzmacnianie? Na przykład akcje, które mają wzmocnić poczucie wartości u dziewczynek?

Nierówności i dyskryminacja nie są wymysłem. A jeśli nie jesteśmy świadomi przemocowych mechanizmów zbudowanych na podziałach normalni – inni, lepsi – gorsi, mamy tendencję do korzystania z własnych przywilejów i odbierania praw oraz zasobów ludziom uznawanym za słabszych.

W edukacji antydyskryminacyjnej, antyprzemocowej ważne jest, aby grupę, która ma słabszą pozycję, zwłaszcza ze względu na cechy, których nie może zmienić, np. płeć, wyposażyć w kompetencje i narzędzia, które wzmacniają psychicznie, budują poczucie własnej wartości oraz dają realny wpływ na swoją sytuację i otoczenie. Każda osoba, która pracuje lub ma wpływ na życie dziecka, może działać w tym kierunku. W niektórych świetlicach środowiskowych rusza właśnie akcja „Dobre słowo”, która ma pokazać dziewczynkom i chłopcom, jak uwolnić się od narzuconych stereotypów.

Z dr. hab. Iwoną Chmurą-Rutkowską rozmawia Anna Woźniak

  • dr hab. Iwona Chmura-Rutkowska - pedagożka i socjolożka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autorka książki „Być dziewczyną – być chłopakiem i przetrwać. Płeć i przemoc w narracjach młodzieży”.

Wywiad ukazał się w magazynie „Wolna Sobota” „Gazety Wyborczej” z 14 listopada 2020 r.