Jeśli kobieta pokocha żonatego, to już zawsze dla świata zostanie tylko kochanką. Łatwo znajdujemy winnego zdrady

Czułość i Wolność

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation z „Wysokimi Obcasami", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka zakochała się w żonatym mężczyźnie: zadziwiające jest, jak wciąż głęboko zakorzenione są w ludziach oceny. Świat się zmienia, a my wciąż mamy w sobie pewien zestaw szuflad, w które wkładamy innych ludzi. Weźmy na tapetę zdradę. Ale nie taki wybryk na jedną noc. On ma romans - i to bardzo intensywny romans - gdzie padają wyznania miłości, a dwoje ludzi staje się sobie najbliższymi ludźmi. Są codzienne spotkania, telefony, wspólne wyjazdy, łapanie każdej chwili, cudowna bliskość fizyczna, jest też tęsknota i łzy, bo przecież trzeba kiedyś wrócić do nieświadomej niczego partnerki i dzieci.

Są pytania: Co będzie dalej? Co zrobimy z tą miłością? I jego odpowiedzi: Coś wymyślimy, daj mi jeszcze trochę czasu, bo przecież chcę być już tylko z tobą, to właśnie na ciebie czekałem całe życie.

Więc ona daje mu ten czas. Mija jakieś 1,5 roku wspólnych ucieczek i trwania w zawieszeniu, aż tu nagle dzieje się coś niedobrego. Partnerka dowiaduje się o podwójnym życiu swojego mężczyzny, każe spakować walizkę i spadać na zieloną trawkę. Dzieci płaczą, dom się wali i co? I obrywa „kochanka". To ona uwiodła, to ona zaciągnęła do łóżka, to wszystko tylko ona. To ona dostaje po twarzy i zostaje sama z tą już w tym momencie nieszczęśliwą miłością.

Bo nagle się okazuje, że on się pogubił na 1,5 roku i tak naprawdę to on w ogóle nie wie, czego chce od życia, więc dla dobra dzieci wróci do domu, pójdzie na terapię i na pewno będzie już wszystko dobrze.

A kochanka to przecież tylko kochanka, nie trzeba brać za nią odpowiedzialności. Niech tam siedzi i płacze, wiedziała przecież, w co się pakuje.

Świat się zmienia, ale wciąż zadziwiające jest, że w tym przypadku istnieje zawsze tylko jeden scenariusz, a jeśli „kochanka" pokocha żonatego, to już zawsze dla świata zostanie tylko kochanką. Oceniamy jednoznacznie. Szukamy łatwego winnego i jak lwice bronimy swojego, nieważne, czy złego, czy dobrego, byle szybko zamknąć sprawę. Byle wrócił! Zdradzane kobiety, skąd macie te pokłady zrozumienia i cierpliwości dla tych pogubionych? Skąd bierzecie siły, by bić „kochanki" po twarzy, a z zagubionymi wciąż dzielić łoże małżeńskie? I w końcu, skąd w was taka pewność, że on tego nie zrobi ponownie? Że znów się nie pogubi na jakieś 1,5 roku, a może nawet dłużej?

Joanna Klocek: Dziękuję za podzielenie się swoimi przemyśleniami i spostrzeżeniami. Rozumiem, że rozmyśla Pani o sytuacji, kiedy mężczyzna będący w związku małżeńskim dopuszcza się zdrady. Przedstawia Pani scenariusz wydarzeń, w którym po dłuższym czasie romans wychodzi na jaw i całą odpowiedzialność za zdradę ponosi kobieta, z którą doszło do zdrady. Rozumiem, że czuje Pani dużą niesprawiedliwość w związku z oceną, jaka się wówczas dokonuje, oraz rozkładem odpowiedzialności.

Osoba uwikłana w zdradę ponosi konsekwencje i odczuwa szkody

Rozumiem Pani rozżalenie i rzeczywiście często można zaobserwować, że dużą część odpowiedzialności osoby trzecie przerzucają na kobietę, z którą doszło do zdrady. Relacja, w której uczestniczą trzy osoby, jest bardzo złożona i skomplikowana. Rzeczywiście zdarzają się takie sytuacje, że osoba będąca w związku decyduje się na związek z inną osobą, oraz takie, kiedy wolna osoba decyduje się na relację z osobą będącą w związku. O zdradzie możemy mówić wówczas, gdy jedna z trzech osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że w jej związku uczestniczy jakaś osoba. Jeśli jest inaczej i wszystkie osoby wyrażają na to zgodę, mówimy o związku otwartym i porozumieniu między parą, że włączane są w relację inne osoby.

Pewnie przyglądając się szczegółom takiej relacji związanej ze zdradą, można by stwierdzić, że każda osoba uwikłana w taką relację ponosi jakieś konsekwencje i odczuwa szkody. Odpowiedzialność jednak za taką relację ponoszą osoby, które świadomie decydują się na wejście w związek, w którym jest już inna osoba. Jeśli kobieta decyduje się na związek z żonatym mężczyzną, odpowiedzialność za tę relację ponosi zarówno mężczyzna, jak i kobieta. To dwie osoby, które mają świadomość tego, czego się dopuszczają, dlatego na obydwojgu ciąży ta odpowiedzialność. Zdarza się również tak, że mężczyźni, którzy zdradzają, oszukują zarówno żonę, jak i nową partnerkę, wówczas pełną odpowiedzialność ponosi mężczyzna.

Zdrada w związku to trudne doświadczenie. Każdy reaguje inaczej

Zastanawia się Pani, z jakiego powodu żony obarczają częściej kobiety, a nie mężczyzn. Trudno mi się odnieść do tego, ponieważ każda sytuacja jest inna. Są takie kobiety/żony, które pomimo zdrady męża wciąż chcą tworzyć z nim związek, i przypuszczam, że wówczas łatwiej im obarczyć obcą osobę niż męża - prawdopodobnie łatwiej wówczas przychodzi przebaczenie.

Są również kobiety, które po doświadczeniu zdrady nie czują się bezpiecznie i kończą relację z mężczyzną. Prawdopodobnie wówczas obarczają i kierują złość zarówno do męża, jak i jego nowej partnerki.

Są również takie kobiety, które dociekają, z jakiego powodu zostały zdradzone, skrzywdzone, i potrzebują konfrontacji z kobietą, którą postrzegają jako tą, która „wkradła się" do ich relacji.

Wydaje mi się, że postrzeganie sytuacji, ocena i uczucia z nią związane zależne są od doświadczeń danej osoby, jej aktualnego stanu emocjonalnego oraz innych indywidualnych czynników. Jest to na pewno trudne doświadczenie dla wszystkich osób uczestniczących w takim wydarzeniu.

Dziękuję, że podzieliła się Pani swoimi przemyśleniami. Mam nadzieję, że pozwoli to Pani na spojrzenie na sprawę z różnych perspektyw. Nie wiem też, czy opisana sytuacja dotyczy Pani osobiście - jeśli tak, to zachęcam do omówienia wątpliwości i przemyśleń z kimś bliskim lub specjalistą. Być może, posługując się swoimi emocjami i doświadczeniami, będzie Pani łatwiej przeanalizować i poukładać sobie swoje przemyślenia. Pozdrawiam serdecznie

______

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi, albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl lub bzurek@agora.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się”

Opracowanie: Beata Żurek 

Joanna Klocek - psycholożka, seksuolożka, psychoterapeutka pracująca w nurcie poznawczo-behawioralnym z elementami terapii psychodynamicznej. Prowadzi szkolenia o tematyce związanej z przemocą fizyczną, psychiczną i seksualną. Pracuje z osobami dorosłymi oraz dziećmi i młodzieżą. Pomoc psychologiczno-terapeutyczną świadczy w Ośrodku Relacje.

Zdjęcie: pexels.com

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl

8 października 2021 r.