Jestem mężatką i mam już dość. Czuję, że dla własnego dobra powinnam się uwolnić od męża

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach”, prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się”.
Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.
Nasza Czytelniczka ma problemy w małżeństwie: Od kilkunastu lat jestem mężatką i mam już dość. To może zabrzmieć dziwnie, ale czuję, że dla własnego dobra powinnam się uwolnić od męża. Mam wrażenie, że zupełnie mnie zdominował. Straciliśmy wszystkich przyjaciół, bo on nie chce się z nimi spotykać. - Wystarcza mi twoje towarzystwo - powtarza. Skłócił mnie z siostrą, z którą teraz rozmawiam tylko o sprawach dotyczących rodziców.
Kiedy zaproszam rodziców, każda wizyta kończy się awanturą, bo mąż musi wybrzmieć w rozmowie, przy okazji obrażając ich poglądy i zachowanie. Dzieci go uwielbiają, bo zawsze jest do ich dyspozycji. Nie ma kolegów, więc spędza czas z synami. Majsterkują, grają w piłkę, jeżdżą na rowerach. Ale to pewnie za chwilę się skończy, bo dorastają i od taty lepsi będą koledzy. Przeraża mnie, że wtedy zostanę w domu ze zgorzkniałym facetem, który poza mną nie będzie miał do kogo ust otworzyć. Ale wiem, że jak go zostawię, to sobie nie poradzi. Czuję się za niego odpowiedzialna. Tak jakbym miała jeszcze jedno dziecko. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale boję się, że jak go zostawię, to będę go miała na sumieniu, że coś sobie zrobi, stoczy się. Mam straszną gonitwę myśli. Z jednej strony wiem, że robię sobie krzywdę, a z drugiej nie potrafię przerwać tego stanu. Czy z tej sytuacji jest dobre wyjście?
Aleksandra Obermann-Wyczółkowska: Dziękuję Pani za list. Pisze Pani o swoim małżeństwie, w którym nie czuje się Pani dobrze. Jesteście Państwo od wielu lat razem, zastanawiam się, czy ta relacja wyglądała tak, jak Pani ją opisuje, od początku znajomości, czy może obecny układ stworzył się z czasem.
Bycie dla kogoś jedyną bliską osobą to obciążenie
To wszystko ma znaczenie dla rozpoznania, w czym Pani obecnie jest i co może Pani dalej zrobić. Jeśli będzie miała Pani na to siłę, proszę się zastanowić, jak to się działo na przestrzeni lat, że narastało w Pani poczucie bycia zdominowaną. Domyślam się, że może Pani czuć złość i rozgoryczenie, ponieważ z jednej strony bycie dla kogoś jedyną bliską osobą może wydawać się piękne i romantyczne, ale z drugiej jest faktycznie dużym obciążeniem.
W Pani odczuciu odejście od męża naraża go na stoczenie się i stanowi ryzyko, że mąż zrobi sobie krzywdę. Pisze Pani, że woli poświęcić swoje potrzeby, aby uchronić go od tego.
Zastanawiam się też, skąd się bierze Pani obawa, że bez Pani mąż sobie nie poradzi, a nawet że stanowi dla siebie zagrożenie. Jeśli ma Pani takie podejrzenia, to ważny sygnał, że być może mąż potrzebuje pomocy specjalisty, i zachęcamy, aby z takiej pomocy skorzystać.
To naturalne, że gdy ktoś jest dla nas ważny, to chcielibyśmy o tę osobę dbać, być dla niej wsparciem, bronić przed niebezpieczeństwem i zwyczajnie martwimy się o nią. Tak się dzieje często w relacjach rodziców z dziećmi, jednak w zdrowej relacji rodzic ma świadomość, że najlepsze, co może dla dziecka zrobić, to przygotować je do samodzielnego radzenia sobie w życiu.
Odnoszę jednak wrażenie, że chce Pani wziąć na swoje barki odpowiedzialność za drugiego, dorosłego już człowieka, za jego wybory i to, co zrobi ze swoim życiem.
Lęk o przyszłość męża nie może być podstawą małżeństwa
To ważne, aby pamiętać, że każdy podejmuje swoje decyzje, z których konsekwencjami również powinien się liczyć. Pani mąż jest dorosłym człowiekiem i ma wpływ na to, jak kształtuje sobie relacje z innymi, z kim jest blisko, a do kogo mu dalej. Na każdym etapie życia konfrontujemy się z tymi wyborami. Czy mamy grono bliskich osób, które mogą nas wspierać, czy lepiej czujemy się oddaleni od innych. Nie zawsze układa się to tak, jak chcemy, ponieważ kierujemy się często naszą nieświadomością i zdarza się, że odtwarzamy znane nam schematy, ale na każdym etapie możemy się temu przyglądać i lepiej rozumieć swoje potrzeby i potrzeby innych.
Zachęcam do zastanowienia się, czy jest coś, co poza lękiem o przyszłość męża sprawia, że jest Pani w tym małżeństwie. Co Państwa łączy, co sprawiło, że zdecydowaliście się być razem, i jakie rzeczy, które wydarzyły się w Państwa małżeństwie, wpływają na trwałość Waszego związku. To ważne, aby się przyjrzeć, czy jest coś, na czym można odbudować Waszą relację, jeśli taką podejmiecie Państwo decyzję.
Nie musimy brać odpowiedzialności za dorosłego człowieka
Ma Pani prawo czuć się szczęśliwa i spełniona w związku i do tego dążyć, ma Pani również prawo ze związku zrezygnować i nie ma Pani obowiązku brania na siebie odpowiedzialności za dorosłego człowieka. Mąż nie powinien decydować o Pani kontaktach towarzyskich. Pisze Pani, że przez jego zachowanie straciła Pani lub nadwyrężyła relacje z najbliższymi osobami. Może więc Pani mieć poczucie straty i osamotnienia, odczuwać złość i żal do męża, że tak się stało.
Zastanawiam się, czy widzi Pani możliwość rozmowy z mężem o tym wszystkim, co Pani napisała. Myślę, że warto powiedzieć mu, jak się Pani czuje w sytuacji, kiedy Pani bliscy są obrażani, a dookoła jest coraz mniej serdecznych osób. W parze ważnym obszarem jest obszar wspólny, ale równie ważnym jest ten odrębny od partnera. Autonomia w relacji jest bardzo ważna, pozwala nam pielęgnować nasze poczucie sprawczości i odrębności. Związek symbiotyczny, zlany, jak pisałam wcześniej, może być postrzegany jako bardzo romantyczny, ale faktycznie jest fuzją, w której w pewnym momencie będzie musiała pojawić się chęć oddalenia, odcięcia od drugiej osoby. Taka relacja jest obciążeniem i ogranicza możliwość czerpania satysfakcji ze związku.
Do relacji wchodzą dwie całości i potrzebują wypracować coś nowego
Funkcjonuje wiele mitów na temat związków i relacji. Jednym z nich jest odnalezienie drugiej połówki. Tak jakby do związku wchodził ktoś wybrakowany i mógł być dopełniony przez drugą osobę. Do relacji wchodzą dwie całości i potrzebują wypracować coś nowego, swojego, ale przy zachowaniu kawałka tylko naszego, niezależnego. Jeśli byłaby w Państwu chęć pracy nad zawiązkiem, może warto spróbować terapii pary. Może być to okazja do powiedzenia o swoich odczuciach i o tym, jak trudno jest Pani obecnie w związku. Może mąż będzie mógł usłyszeć, jak czuje się Pani obciążona poczuciem, że od Pani zależy dalsza przyszłość, a nawet życie i zdrowie partnera.
______
Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi, albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl lub bzurek@agora.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się”
Opracowanie: Beata Żurek
Ekspertka: Aleksandra Obermann-Wyczółkowska - psycholożka, psychoterapeutka psychodynamiczno-systemowa. Pracuje w gabinecie psychoterapii i Młodzieżowej Poradni Profilaktyki i Terapii „Poza Iluzją" w Warszawie. Pracuje z młodzieżą, dorosłymi, parami i rodzinami.
Zdjęcie: pexels.com
Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl
16 lipca 2021 r.