Jestem w nieplanowanej ciąży. Od partnera usłyszałam: To twoje dziecko i twoja sprawa

Czułość i Wolność

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation z „Wysokimi Obcasami", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka została porzucona przez partnera: Jestem w nieplanowanej ciąży. Tak, chodziłam regularnie do ginekologa i brałam tabletki. Tak, wiem, skąd się biorą dzieci. Tylko dlaczego muszę wszystkim wokół się tłumaczyć i znosić złośliwe komentarze, że trzeba było myśleć, co się robi i z kim się zadaje? A czy on teraz coś musi? Czy jak mnie poznał, przez myśl mu przeszło, że jednak żona i dwójka dzieci na utrzymaniu to zobowiązania i nie powinien mnie wciągać w ten chory układ? Czy wziął pod uwagę, że gdyby miał trzecie, to jednak może nie podołać?

Żył po prostu beztroskim życiem - może się nie wyda, jakoś to będzie, ważne, żeby było przyjemnie. Polska rzeczywistość: Moja bliska koleżanka: - Daj mu spokój, jak nie chce, przecież nikogo nie zmusisz do bycia ojcem. Jego kolega: - Zapomnij o nim, ma trudną sytuację i swoje zobowiązania (tamte dzieci są bardziej prawdziwe?!), przecież pewnie da ci jakieś pieniądze (jakie? Mam na to gwarancję, skoro będąc w ósmym miesiącu ciąży, nie zobaczyłam od niego złotówki?), pomogą ci rodzice (a dlaczego moi? Jego rodzina też może się włączyć, prawda?).

Ja muszę, bo jestem kobietą

On: - To dla mnie bolesne, nie chcę w tym uczestniczyć, żadna siła mnie do tego nie zmusi, to twoje dziecko i twoja sprawa, jesteś silna, to sobie poradzisz (facet, jak widać, ma wybór, może podjąć decyzję, a czy mnie ktoś pyta, czy chcę zobowiązań na najbliższe 20 lat albo i dłużej? Nie, ja po prostu muszę, to oczywiste, bo jestem kobietą i już).

Jak widać, istnieje społeczne przyzwolenie, że on nie musi się angażować, to nie jego problem, przecież nie brał w tym udziału, prawda? W pracy przecież nikt go nie potępi, nie wyśmieje, że ma nieślubne dziecko, którego się wypiera i na które nie chce łożyć, zresztą najpierw musieliby o tym wiedzieć. Polskie prawo: Mecenas: - Teoretycznie możemy powołać się na artykuł 142 kodeksu rodzinnego, ale wie pani, to będzie bardzo nieprzyjemna sprawa, będzie trzeba ściągać świadków, udowadniać, że się znaliście, będzie to panią dużo kosztowało, proponuję poczekać do rozwiązania i wtedy założyć sprawę, bo testy na ojcostwo będą mówiły same za siebie.

Teraz ja mam ponosić wszelkie konsekwencje

A w międzyczasie? Jestem zarejestrowana jako bezrobotna, żeby mieć ubezpieczenie zdrowotne. Nie pracowałam na etat, wyłącznie na umowy-zlecenia lub umowy o dzieło w szkołach językowych, więc macierzyńskiego nie dostanę. Skończyłam filologię angielską, generalnie nie ma problemu ze znalezieniem pracy, w Polsce jest problem z taką pracą, która zapewni coś więcej niż pieniądze na drobne wydatki, a dziecko kosztuje. Mogę dorobić korepetycjami. Z czego mam żyć? Ze względu na ciążę moje możliwości są mocno ograniczone.

Co dalej? Mówiąc szczerze, nie wiem. Nie wyobrażam sobie życia na garnuszku u rodziców i ciągłego wypominania każdej złotówki, atmosfera w domu jest niesprzyjająca, a poza tym nie lubię być zależna. Nie do tego przywykłam, sporo jeździłam po świecie, od matury żyłam po swojemu, siedzenie w czterech ścianach to najgorsze dla mnie rozwiązanie, a ktoś się dzieckiem zająć musi. Teraz ja mam ponosić wszelkie możliwe konsekwencje, wydatki w ciąży, opiekunkę, a jemu sąd może zasądzi 300 zł alimentów i to będzie cała odpowiedzialność. Gdzie sprawiedliwość? Równouprawnienie? Rozumiem, że teraz już tylko wolno mi zacisnąć zęby, wziąć się w garść, pracować najlepiej na dwa etaty i z uśmiechem udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Bo jestem silną kobietą? Bo takie są oczekiwania społeczne? A gdzie w tym wszystkim jestem ja?

Kamila Jakubowska: Dziękuje Pani za list, który porusza temat bliski wielu kobietom. Temat odpowiedzialności za antykoncepcję, decyzję o urodzeniu dziecka i wychowaniu spoczywa często tylko na kobiecie. Budzi to w nas dużą frustrację i sprzeciw. Przecież obydwoje partnerzy, decydując się na bliską relację, są odpowiedzialni za planowanie i poczucie bezpieczeństwa. Pisze Pani, że jest Pani trudno słyszeć ze strony otoczenia, że fakt, że jest Pani w ciąży, jest „Pani winą".

Jest to bardzo niesprawiedliwe, kiedy to kobieta jest obciążana społecznie za sytuację, za którą odpowiedzialne są dwie osoby. Jest oceniana, naznaczona, karana za coś, co nie jest jej winą.

Słyszymy od znajomych, rodziny, co powinniśmy zrobić w tej sytuacji, kiedy w rzeczywistości nie potrzebujemy „złotych rad", tylko wsparcia i zapewnienia, że nasi bliscy będą przy nas w trudnych chwilach.

Perspektywa samotnego rodzicielstwa może być obezwładniająca

Mówi Pani, jak trudno jest zaakceptować fakt, że partner uchyla się od wzięcia odpowiedzialności finansowej i opiekuńczej nad dzieckiem. On uznaje, że to nie jego problem. Jak to źle brzmi, dziecko przecież nie jest „problemem", tylko częścią nas, nowym życiem. Rozumiem, że może być to dla Pani bardzo bolesne i jak bardzo może się Pani czuć rozczarowana i oszukana przez byłego partnera. Domyślam się również, że może Pani teraz czuć się osamotniona, pozbawiona wsparcia i zwyczajnie bać się przyszłości. Pojawienie się dziecka, często wywraca do góry nogami życie całej rodziny. Perspektywa radzenia sobie z rodzicielskim wyzwaniem samotnie może być wręcz obezwładniająca.

Porusza Pani ważny problem istniejący w naszym kraju, jakim jest uchylanie się od płacenia alimentów. Statystyki mówią, że niepłacenie alimentów to nadal ogromny problem w Polsce. Nie robi tego 300 tys. osób, co oznacza, że około miliona dzieci w Polsce nie otrzymuje żadnego finansowego wsparcia od rodzica zobowiązanego do płacenia alimentów.

Niestety zaledwie 11 proc. płaci regularnie. Świadomość ta budzi wiele złości i poczucia niesprawiedliwości. Dlaczego się tak dzieje? Myślę, że system prawny nie egzekwuje tego w odpowiedni sposób. Sami prawnicy są zdania, że takie sprawy trwają latami i są kosztowne. Co możemy zrobić w tak trudnej sytuacji? Nie poddawać się, walczyć, nie odpuszczać, ale przede wszystkim nie bać się poprosić o pomoc.

Oczywiście system prawny nas do tego zniechęca, ale jest wiele przykładów kobiet, którym udało się wywalczyć alimenty. Myślę, że warto poszukać zasobów siły w sobie i bliskich, którym ufamy, ale również zwrócić się do instytucji i organizacji, które wspierają kobiety w tak trudnych sytuacjach. Pomocy materialnej, psychologicznej i prawnej może udzielić Pani lokalny Ośrodek Pomocy Społecznej. Warto też zwrócić się do Centrum Praw Kobiet, które również oferuje kompleksową pomoc. Wsparcia psychologicznego udzielają również telefony zaufania, np. 116 123.

Mamy wewnętrzną siłę, która ułatwia radzenie sobie z kryzysowymi sytuacjami

Często złościmy się na rzeczy, na które nie mamy realnego wpływu, to nam zabiera energię, powoduje, że czujemy się bezradni. Czy rzeczywiście jesteśmy bezradne wobec tych wszystkich przeciwności losu? Niech Pani na chwilę wróci pamięcią do kryzysowych sytuacji z przeszłości, które na dany moment wydawały się nie do rozwiązania. Czuła Pani wtedy, że sobie nie poradzi, świat się kończy, nie ma wsparcia otoczenia. Ostatecznie przychodziło rozwiązanie, okazało się, że mam wewnętrzną siłę, aby sobie z tą sytuacją poradzić, pojawiły się osoby na Pani drodze, które pomogły, wsparły.

Jeśli znajdziemy kilka takich przykładów, czujemy większą siłę i wiarę w to, że tym razem też sobie poradzimy. Rozumiem, jak trudno jest Pani prosić o pomoc rodziców, kiedy od lat była Pani niezależna. Nie ma nic złego w przyjmowaniu pomocy. Kobiety mają często przeświadczenie, że muszą być zawsze silne, samowystarczalne, bo oczekuje się tego od nas. Stajemy się takimi „maszynami", które pracują, zajmują się domem, dziećmi, dbają o partnera, finanse i w tym wszystkim zapominają o swoich potrzebach. W rzeczywistości te wszystkie obowiązki powinny być rozłożone na wszystkich członków rodziny. To, że prosimy sąsiada czy koleżankę o pomoc, nie świadczy o naszej słabości, tylko o chęci dbania o siebie.

Silne lęki i emocje z czasem się wyciszą

Teraz najważniejsze, żeby Pani zadbała o swój spokój, spróbowała zatroszczyć się o swoje potrzeby, zaopiekować się samą sobą. Relaksacja z muzyką, dobra książka, spacer i rozmowa z bliską osobą, to jedno, ale zachęcam też do zadbania o swoją kondycję psychiczną i skorzystanie z pomocy specjalisty. Przed Panią bardzo wyczerpujący fizycznie i psychicznie czas, dlatego aby być w stanie temu podołać, trzeba najpierw zadbać o siebie.

Po pewnym czasie silne lęki i emocje wyciszą się i wtedy będzie można spojrzeć na aktualną sytuację z boku i zastanowić się nad możliwymi rozwiązaniami. Nawet fakt mieszkania przez jakiś czas z rodzicami może być tymczasowy.

Może Pani na razie uczyć języka online, zająć się tłumaczeniami lub poszukać innych możliwości. Proszę poszukać wokół siebie osób, które są wspierające i które mogą Pani towarzyszyć w szukaniu rozwiązań. Poza tym ma Pani siebie, mądrą, świadomą kobietę, która poradziła sobie już w życiu z wieloma wyzwaniami, więc ma Pani zasoby, które mogą pomóc i w tej sytuacji. Mimo że jest to niesprawiedliwe, że cały ciężar odpowiedzialności spada na Panią, to ważne, aby zadbać i wzmocnić się, aby temu podołać. Życzę siły i dużo wsparcia!

______

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi, albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl lub bzurek@agora.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się”

Opracowanie: Beata Żurek 

Kamila Jakubowska jest psychologiem, psychoterapeutą i seksuologiem klinicznym. Główne obszary pracy: terapia młodzieży, osób dorosłych oraz par/małżeństw. Pomaga osobom, które przeżywają trudne sytuacje życiowe, osobiste i zawodowe, stres . Prowadzi praktykę psychologiczną on-line na platformie Avigon.pl

Zdjęcie: pexels.com

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl

10 listopada 2021 r.