Jesteś wrażliwa, bądź silna

Czułość i Wolność

Są świetnymi kochankami, bo wsłuchują się w potrzeby drugiej strony. Same mają zdolność przeżywania wyjątkowo intensywnych orgazmów. Potrafią dawać wsparcie, są szczerze zainteresowane rozmową. Przepełnia je współczucie.

Choć intensywne bodźce uprzykrzają im wyjście na przykład na ulubiony koncert, przeważnie starają się przełamywać swoje opory. A jednak wciąż patrzy się na nie z wyższością i poucza, by wzięły się w garść, przestały być takie wrażliwe. W pracy mogą się wydawać znerwicowane, w domu – za bardzo emocjonalne.

Czują, że nie pasują, chociaż tak bardzo starają się dorównać ludziom o niskiej wrażliwości. Od dziecka słyszą wiele krytyki i dobrych rad. Ale wysoka wrażliwość to cecha układu nerwowego, a nie wybór stylu bycia. Choćby nie wiem, ile razy taka osoba słyszała, że jest zbyt wrażliwa – nie zmieni to jej odbioru świata. Nie zacznie czuć mniej.

Wrażliwe kobiety jawią się niczym bohaterki książek Jane Austen. Oderwane od rzeczywistości, słabe, a nawet egzaltowane i wykorzystujące swoją wrażliwość do wygodnego życia.

Mało kto wysokiej wrażliwości nie myli z nadwrażliwością albo z chwiejnością emocjonalną. Żeby być wrażliwym, trzeba mieć siłę – siłę, by znosić krytyczne uwagi, by stale dopasowywać się do świata. Kobiety o wyjątkowej wrażliwości forsują swoje granice, udowadniając ludziom dookoła, że radzą sobie wyśmienicie w świecie pełnym bodźców.

Nie patyczkują się ze sobą, wręcz przeciwnie. Nierzadko są bardzo krytyczne i wymagające.

Część nie chce nawet przyjąć, że jest wysoko wrażliwa, uwewnętrzniając w sobie przekonania innych: jestem dziwna, niedopasowana, za delikatnie obchodzę się ze sobą, na pewno przesadzam.

Zbyt mocno czuję

Jedna z moich rozmówczyń opowiedziała mi o swoim doświadczeniu. Brała udział w warsztatach weekendowych, na które pojechała z koleżanką. Koleżanka użyła intensywnych perfum. Moja wysoko wrażliwa rozmówczyni kilka razy podczas całodniowych zajęć wymiotowała w toalecie od zapachu, który „rozsadzał jej głowę”. Nie powiedziała o tym swojej znajomej, nie chciała sprawić jej przykrości i robić problemów. Zacisnęła zęby, karcąc samą siebie za przewrażliwienie i odstawanie od normy.

Dr Elaine Aron, amerykańska psycholożka kliniczna, odkryła prawie 30 lat temu istnienie pewnego zestawu cech charakterystycznych dla blisko 20 proc. populacji. Zestaw ten nazywa wysoką wrażliwością. Głównym jej składnikiem jest wyjątkowa reaktywność na bodźce zmysłowe. Oznacza to, że przeszkadza ostre światło jarzeniówek, zbyt duży hałas, drażnią metki z tyłu ubrania. Wrażliwość zmysłów sprawia, że od intensywnych smaków robi się niedobrze, a głośne rozmowy kolegów z biura wytrącają z równowagi. Do tego wysoko wrażliwe osoby są uwrażliwione na ludzkie reakcje. Cechuje je ogromna empatia i umiejętność wyczuwania subtelnych szczegółów w zachowaniach innych ludzi – grymasów twarzy, mikrogestów, po których z łatwością rozpoznają, w jakim nastroju jest ich rozmówca i jakie ma nastawienie. Są w tym błyskawiczne. Nim pozostali pracownicy zorientują się, że coś nie gra, zwykle one pierwsze nawet u całkiem obcych ludzi dostrzegają podenerwowanie, zniecierpliwienie czy smutek. Sprawia to, że często wykonują zawody pomocowe, w których mogą z jednej strony przynosić ulgę innym, a z drugiej – wykazywać się przenikliwością i umiejętnością szczegółowego analizowania przypadków. W pracy korporacyjnej ceni się je za tzw. umiejętności miękkie i wnikliwość. Są bardzo sumienne, skrupulatne i dokładne. Czasami jednak bywają odrobinę wolniejsze w wykonywaniu swoich obowiązków. Na przykład ich maile charakteryzują się dużą starannością, ale ich pisanie może zajmować im więcej czasu ze względu na rozpraszające bodźce z przestrzeni biurowej – głośny ekspres do kawy, rozmowy obok czy nieprzyjemne oświetlenie. W polskich firmach wciąż za mało zwraca się uwagę na różnice w zakresie wrażliwości na bodźce. Osoby, którym nie przeszkadza silna stymulacja, mogą nawet nie zdawać sobie sprawy, że dla kolegi przy biurku obok nawet głośne tupanie może być olbrzymim dystraktorem.

Filozofka albo nudziara

Osoby wrażliwe nierzadko są artystycznie usposobione, twórcze, żywo reagują na sztukę. Ich odbiór rzeczywistości jest głęboki, wnikliwy, co może też przysparzać im pewnych trudności. „W towarzystwie uchodzę za »filozofkę« albo »nudziarę« – mówi Basia, 30-letnia graficzka. – Nie potrafię rozmawiać o pogodzie, od razu zaczynam z wysokiego C. Rozmowy na poziomie small talku są dla mnie trudne, czuję ich jałowość i mnie to drażni. Najchętniej chciałabym rozmawiać tylko o poważnych sprawach, ale szanuję, że nie każdy to lubi, dlatego zawsze staram się dopasować do potrzeb moich rozmówców”.

Dopasowanie do ludzi i do świata wychodzi osobom wysoko wrażliwym całkiem dobrze, ale kosztuje je dużo wysiłku. Basia opisuje swoje rozterki dotyczące Strajku Kobiet: „Chciałam chodzić na strajki. Moje przyjaciółki chodziły na marsze, mąż też, nawet mama. Ale bodźce dźwiękowe, tłum – to dla mnie za dużo. Paraliżowało mnie. Dlatego uznałam, że będę jeździć z kredą po Warszawie i malować błyskawice na chodnikach. W taki sposób chciałam wyrazić swój sprzeciw, bunt. Ale na dnie serca jest mi wstyd, że wszyscy byli, tylko nie ja” – tłumaczy.

Gros kobiet wysoko wrażliwych zaciska zęby i uczestniczy w różnych spotkaniach, spędza czas wolny z innymi, marząc o samotności. Od dziecka uczą się żyć w świecie zdominowanym przez niską wrażliwość i wychodzi im to nad wyraz dobrze. Ceną, którą płaci się jednak za tak silną stymulację, jest przemęczenie, poczucie rozbicia, rozdrażnienia. Może to skutkować depresyjnością i pojawianiem się napięciowego bólu ciała. Wtedy ulgę przynosi sen, joga, mindfulness, ćwiczenie uważności i współczucia sobie. Albo po prostu długie odtajanie w odosobnieniu, z dala od stymulacji. Bywa to trudnym zadaniem. Np. kiedy ma się małe dzieci albo partnera, który nie rozumie, że po przebodźcowaniu taka osoba potrzebuje czasem nawet kilku dni na dojście do równowagi.

Proszę mnie wyleczyć

Wysoko wrażliwie kobiety często zgłaszają się na terapię, chcąc się z tej cechy wyleczyć. Pragną czuć mniej intensywnie, bo bywa to dla nich utrapieniem. Ale wysoka wrażliwość nie jest chorobą, dlatego jej samej leczyć nie trzeba i absolutnie nie powinno się jej pacyfikować. Skutkowałoby to wyparciem, utratą autentyczności, męczeniem się jeszcze bardziej. Nie jest zresztą możliwe nauczenie kogoś, by mocne perfumy nie przyprawiały go o ból głowy, a ostre światło nie wywoływało dyskomfortu. Niemniej zdarza się na przykład, że ludzie usiłują tłumić wrażliwość u swoich dzieci, zachęcając je do tego, by były bardziej przebojowe, mniej analizujące, by nie były takie nieśmiałe. Celowo napomykam o nieśmiałości, bo to jeden z mitów, które opisuję w swojej książce „Kobiety, które czują za bardzo”. Wrażliwi ludzie nie zawsze są nieśmiali czy introwertyczni. Ich wycofanie wynika z potrzeby niskiej stymulacji, odosobnienia, a nie z bycia zamkniętym i nieufnym wobec innych. Oceniani w ten sposób czują się niezrozumiani i sami zaczynają stawiać sobie diagnozy i przyczepiać zupełnie niepotrzebne etykiety.

Dlatego to, co wymagać może terapii u osób wysoko wrażliwych, to stany emocjonalne wynikające z posiadania tej cechy. Takie jak niskie poczucie własnej wartości, poczucie gorszości, depresyjność, narastająca frustracja. Te odczucia wynikają z konieczności dopasowywania się na każdym kroku do ekstrawertycznej rzeczywistości. Dr Elaine Aron zauważa, że choć wysoko wrażliwi mają tyle do zaoferowania światu, świat w odpowiedzi daje im niewiele. Jak mówią wszystkie moje rozmówczynie, nie chodzi bynajmniej o to, żeby całkowicie dostosowywać środowisko do ich potrzeb. Chodzi o zwykłą ludzką życzliwość wobec trochę odmiennego funkcjonowania wysoko wrażliwych przyjaciół czy współpracowników. „Wystarczyłoby przyciszyć trochę radio, nie mówić podniesionym tonem i zostawić wieczorowe perfumy na wieczór, żebyśmy się czuły lepiej, żebyśmy mogły się skupić. Tylko tyle. Ale wciąż, gdy o to proszę, to albo słyszę: »A co ty taka wrażliwa, masz PMS?«, albo po prostu jestem ignorowana” – puentuje Basia.

 

JAK DOSTOSOWAĆ OTOCZENIE DO SWOJEJ WRAŻLIWOŚCI

1. Zadbaj o otoczenie. Rośliny, mniej intensywne światło, możliwość wyciszenia się i pracy w słuchawkach mogą przynieść bezcenną ulgę.

2. Unikaj częstego oglądania zbyt stymulujących filmów albo programów. Bądź uważna na to, jak przyjmujesz trudne newsy i przykre historie. Nie bodźcuj się stale informacjami, które są dla ciebie przytłaczające.

3. Powiedz bliskim o swoich potrzebach, o tym, jakiego rodzaju stymulacja jest dla ciebie dobra, a jaka zbyt intensywna.

4. Poczytaj w różnych źródłach o wysokiej wrażliwości. Zerknij na badania. Po co? Żebyś mogła skończyć z wewnętrzną stygmatyzacją siebie jako osoby dziwnej i nieprzystającej do rzeczywistości.

5. Pamiętaj, by dobrze się wysypiać (minimum osiem godzin) i unikać produktów, które mogłyby cię stymulować (np. napojów energetyzujących).

 

 Katarzyna Kucewicz – psycholożka, psychoterapeutka, seksuolożka. Prowadzi w Warszawie Ośrodek Psychoterapii i Coachingu INNER GARDEN. Należy do Polskiej Federacji Psychoterapii. Autorka trzech poradników, w tym książki „Kobiety, które czują za bardzo” (Rebis, 2021)

Ilustracja: Marta Frej

Tekst opublikowany w „Wysokich Obcasach" „Gazety Wyborczej" 27 lutego 2021 r.