Mam dość takich świąt. Nie mam ochoty na usługiwanie trzem królom

Czułość i Wolność

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka ma dosyć usługiwania wszystkim w święta: Wigilię zwykle spędzamy u moich rodziców, bo nasze mieszkanko jest małe. To oni robią zakupy i przygotowują kolację. Przyjeżdżam z rodziną około południa i pomagam, na ile mogę, bo muszę jeszcze zająć się dziećmi. Na Wigilię przyjeżdżają też mój brat oraz kuzyn, obaj w okolicach czterdziestki. W tym samym wieku jest mój partner. Trzech mężczyzn w pełni sił. Wszyscy z wyższym wykształceniem.

Moi rodzice zbliżają się do siedemdziesiątki. Zjadamy kolację. Potem tato udaje się na fotel (razem z mamą naprawdę się napracował). Tymczasem obie z mamą zakasujemy rękawy i udajemy się do kuchni sprzątać i myć sterty garów. Mama, osoba, która nigdy się nie skarży, mimochodem rzuca, że od tylu godzin pracy boli ją kręgosłup. Brat, kuzyn i partner udają się na wygodną kanapę. Wiadomo, duża kolacja męczy, trzeba odpocząć po sutym posiłku. Próbuję z tym walczyć, ale mama się sprzeciwia. W imię unikania konfliktu i zachowania świętego spokoju. Kiedy rodziców zabraknie, nie będę robiła kolacji wigilijnej, nie mam ochoty obsługiwać trzech króli.

Sylwia Hille-Jarząbek: Droga Czytelniczko! Uśmiechnęłam się, czytając Pani list, oczami wyobraźni zobaczyłam wiele polskich domów podczas naszych tradycyjnych świąt. Odświętnie ubrana rodzina, goście zasiadają do stołu, kolędują, śmieją się, żartują, a na ich tle ta jedna niezadowolona osoba – ta, która wszystko przygotowała. Zmachana, zziajana serwuje 12 potraw, zastanawiając się, dlaczego ten jeden dzień w roku wyciągnęła z komody wieloczęściowy komplet ślubnej porcelany, która na domiar złego ma etykietkę: „Nie wolno myć w zmywarce".

Dla mamy to norma, że mężczyźni się nie angażują 

W opisanej przez Panią historii ukazują się trzy perspektywy. Pierwsza to perspektywa Pani mamy, a w zasadzie Pani rodziców. Przyjmijmy, że rodzice stanowili „tradycyjną polską rodzinę" z bardzo ścisłym podziałem ról na męskie i damskie.

Mężczyzna zajmował się pracą poza domem, kobieta domem i często też jednocześnie pracą zawodową. Wzorzec ten Pani rodzice zaczerpnęli od dziadków, poszerzyli go o swoje doświadczenia życiowe i przekazali go Pani i bratu. Zapewne, gdyby nie zmieniały się zewnętrzne okoliczności takie jak zmiany społeczne, równouprawnienie, wykształcenie, dostęp do informacji, Pani również kultywowałaby ten schemat, przekazując go następnie swoim dzieciom.

Dlatego też sytuacja świąteczna z perspektywy Pani mamy jest całkiem normalna. Dla niej nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że mężczyźni nie angażują się w gotowanie, serwowanie, sprzątanie.

Razem z Pani tatą postrzegają czas świąt jako powrót do czasów, w których Pani i brat byliście ich małymi dziećmi, którym mogli zrobić świąteczne prezenty i patrzeć na roześmiane buźki. Święta często dla rodziców są jedynym czasem, kiedy rodzina jest razem, często jest to dla nich bardzo wzruszające. Dlatego oboje angażują się w ich przygotowanie. Nawet jeśli Pani mama jest bardzo zmęczona, będzie w tym dniu unikać konfliktów, ponieważ w jej normatywności na ten moment ważniejsze jest spędzenie czasu z Wami. Jest często prosty rachunek zysków i strat. Tak długo, jak Twojej mamie to odpowiada, tak długo ona tego nie zmieni. Najprawdopodobniej nie zmieni swojego postępowania już nigdy. Jest to całkowicie zrozumiałe.

Frustracja to pierwszy krok do konfliktu

Inną historią jest już historia mężczyzn w Pani rodzinie. Użyła Pani w opisie metafory Trzech Króli. Wiemy, że król potrzebuje innych ludzi do współpracy. Zadałabym sobie tutaj pytanie, a jak to jest u Pani. Czytam, że jest Pani z tym ciężko, z jednej strony martwi się Pani o rodziców, z drugiej strony jest Pani przykro, że rodzina nie angażuje się w wystarczającym stopniu w święta. Czuje się Pani na tyle źle, że święta zaczynają się źle kojarzyć. 

Narasta w Pani frustracja, a to już pierwszy krok do konfliktu. Czy w tej sytuacji można coś zrobić? Oczywiście! Na szczęście nie jest to sytuacja bez wyjścia.

Jedno jest pewne, żebyśmy mogły w ten jeden dzień być boginiami ogniska domowego, dać naszym bliskim ciepło, miłość i radość, a przede wszystkim odczuwać te wszystkie emocje, musimy najpierw zaopiekować się sobą. Wszak żeby się dzielić, trzeba mieć czym.

Dlatego niech Pani usiądzie wygodnie w fotelu i zastanowi się, jak powinny wyglądać wymarzone święta. Co to dla Pani oznacza? Po czym Pani pozna, że są one wymarzone? Czasami do tego ćwiczenia przydatny jest papier i długopis, można zapisać swoje myśli, wszystkie, jakie nam się nasuną. Kiedy już Pani odpowie na te pytania, proszę się zastanowić, który z trzech mężczyzn wymienionych powyżej: brat, kuzyn czy partner, będą Pani najbardziej pomocni. Proszę przeanalizować, jak często prosi Pani swoich bliskich o pomoc. Czy w przeszłości bywały takie sytuacje, że problem świąteczny nie występował albo był trochę mniejszy? Co się wtedy działało? Co było pomocne? Co czuła Pani w tym czasie?

Potrzebna rozmowa, ale bez wytykania "nigdy mi nie pomagasz"

Kiedy już Pani wybierze, z kim chce wprowadzić zmiany w waszą świąteczną rutynę, zostaje już tylko jeden krok. Rozmowa. Zdaje sobie sprawę, że to ten etap, w którym w większości rodzin wieje grozą. „Nigdy mi nie pomagasz, zawsze nic nie robisz" itp. Takie zdania najczęściej padają, kiedy chcemy coś uzyskać i w ten sposób już na wstępie ponosimy porażkę. Pomocny będzie tu model komunikacji bez przemocy oparty na prostej konstrukcji zdania, w którym szczerze wyrazisz siebie.

W pierwszej części zdania opisuje Pani sytuację bez oceniania, w drugiej części tłumaczy, co czuje, a w trzeciej, czego potrzebuje w tej sytuacji, a w czwartej kieruje Pani swoją prośbę: „Kiedy przychodzi piękny świąteczny czas, to czuję, że jest to czas ważny dla nas wszystkich, potrzebowałabym czuć się w tym dniu szczęśliwa wraz z moimi bliskimi, dlatego tak ważny jest twój udział w przygotowaniu świąt. Co ty na to?". Zostawiam Panią z tymi myślami, wierząc, że choć trochę będą pomocne. I życzę dobrych świąt.

____________________________________________________________________________________________

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się".

 

Opracowanie: Beata Żurek 

Sylwia Hille-Jarząbek jest psychoterapeutką w nurcie terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. Wychodzi od potrzeb klienta i wykorzystuje jego indywidualne zasoby w celu poprawy jakości życia. Prowadzi także praktykę online na platformie Avigon.pl.

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl 20 grudnia 2021 r.

Zdjęcie: pexels.com