"Mamuś, widziałaś skurwie...a" na spacerze. Mój pięcioletni syn rzuca mięsem jak dorosły
W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach”, prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation z „Wysokimi Obcasami”, realizujemy cykl „Koleżankujmy się”.
Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.
Naszą Czytelniczkę niepokoją wulgaryzmy w słowniku małego syna: Mój pięcioletni syn zaczął używać wulgaryzmów. Ostatnio na spacerze minął nas z impetem rowerzysta, a mój syn na to: "Mamuś, widziałaś skurwie...a". Zamurowało mnie. Nie słyszy tego w domu, bo z mężem nie przeklinamy. Najwyżej rzucamy: kurka wodna. Wiem, że podłapuje to od mojego ojca, z którym zdarza nam się zostawiać synka. Tata całe życie rzuca mięsem, często stosuje wulgaryzmy zamiast przecinka.
Może dlatego sama nie używam takich słów. Widzę, że przy Mikołaju hamuje te zapędy, ale i tak wymsknie mu się "kur...a" czy inne mocne słowo. Już nie raz zwracałam tacie uwagę, wiem, że się stara, ale jak widać, nie wychodzi mu to. Jak porozmawiać z synem o "brzydkich" wyrazach, żeby nie wzbudzać niezdrowego zaciekawienia, ale sprawić, by nie zagościły one w jego słowniku?
Aleksandra Obermann-Wyczółkowska:
Szanowna Pani, dziękuję za list. Dzieci w wieku Pani syna spędzają czas w bardzo różnych miejscach, w przedszkolu, u koleżanek i kolegów, u dziadków, na podwórku. Również Państwo jako rodzice wykonujecie wiele czynności, choćby zakupy, a towarzyszące wam w tym czasie dziecko kroczy obok i obserwuje.
Każde z tych miejsc poza tym, że jest okazją do zabawy, jest także miejscem nauki. Nauki tak zwanych zachowań społecznych. Możemy dzieciom wiele opowiadać o zasadach, wartościach, relacjach czy odpowiednim do wieku zachowaniu, ale czego byśmy im nie naopowiadali, dzieci i tak najwięcej nauczą się przez modelowanie.
Rodzice i opiekunowie starają się objaśniać dzieciom świat, a więc zjawiska, normy i zasady, poprzez opowiadanie o tym, co się dzieje lub co ma się zdarzyć. To dzięki temu dzieci nie tylko zyskują tak potrzebną do dalszego funkcjonowania wiedzę, ale też uczą się słów, zdań i dłuższych wypowiedzi. Muszę jednak przyznać, że choć to, co do dzieci mówimy, jest bardzo ważne, to jednak kluczowe jest uczenie się poprzez wspomniane modelowanie.
Dzieci są doskonałymi obserwatorami i widzą niespójne zachowania
Aby wyjaśnić, jak to funkcjonuje, posłużę się wspomnianą przez Panią sytuacją. Jeśli rodzice uczą dziecko, jakie słowa są uznawane za akceptowalne, a jakie nie do przyjęcia, ale jakiś autorytet w otoczeniu dziecka przeklina, jest prawdopodobne, że dziecko będzie także używało przekleństw. Dzieci są doskonałymi obserwatorami i mają uważne oko na nasze niespójne zachowanie. Wiedzą dobrze, kiedy deklaracja rozmija się z naszym zachowaniem.
Państwo w domu nie używacie słów powszechnie używanych za wulgarne i to bardzo dobrze, zapewne dlatego syn nie używa ich jako przecinków. Słucha jednak Dziadka, którego może podziwia, który pokazuje mu świat i jest dla niego ciekawy.
A może słyszał te słowa także w innych miejscach? Trudno dociec. Chciałabym móc napisać, że nie warto zwracać chłopcu uwagi, ale opisana przez Panią sytuacja jest nieco inna niż rzucone mimochodem niezrozumiałe słowo.
Czasami dzieci słyszą przekleństwo na ulicy czy podwórku i powtarzają je nieadekwatnie, czyli w złym kontekście, tam gdzie ono nie pasuje. Może to świadczyć o tym, że nie do końca znają jego znaczenie. W takich chwilach nie jest konieczne zwracanie uwagi, bo możemy wzmocnić niepożądane zachowanie naszym zainteresowaniem. Czyli najprościej rzecz ujmując, udajemy, że nic nie słyszeliśmy. Nie należy też śmiać się z wypowiedzianego słowa i nie warto robić z tego anegdoty i żartu, to tylko utrwali zachowanie.
Dziadkowie to jedni z bardziej znaczących autorytetów w życiu dzieci
Jeśli dziecko zapyta o określone przekleństwo, warto powiedzieć prawdę, że jest to słowo, które np. obraża innych, jest uznawane za brzydkie. Tu można dobrać słowa adekwatnie do wieku i wytłumaczyć, że w naszym domu tak się do siebie nie zwracamy ani nie mówimy tak o innych. Mam jednak wrażenie, że Pani synek użył słowa we właściwym kontekście. Chciał okazać swoje poirytowanie na kogoś, kto zbyt szybko i zbyt blisko was przejechał i wyszło z tego „grube” przekleństwo. Mam tu skojarzenia z dorosłymi kierowcami, którzy z dużą łatwością okazują sobie w ten sposób złość. Myślę, że Mikołaj mógł takie zachowanie gdzieś zaobserwować.
W opisanej przez Panią sytuacji warto z synem porozmawiać w szerszym kontekście. Wyjaśnić mu, dlaczego Państwa zdaniem takie słowa nie powinny być przez niego używane, warto porozmawiać o przeklinaniu w kontekście szacunku do siebie i innych osób. Nazwać takie słowa jako obraźliwe.
Wspomina Pani o próbach rozmowy z Dziadkiem. Rozumiem, że Dziadek już wie, że u Pani nie ma zgody na takie zachowanie w towarzystwie chłopca. Dziadek siłą nawyku przeklina nadal, nie oznacza to jednak, że nie warto próbować. Zachęcam, aby kolejny raz porozmawiać z tatą. Powiedzieć mu o wspomnianej sytuacji, o tym, jak wnuk się zachował i jak Pani się poczuła, widząc u pięcioletniego syna taką reakcję. Bywa tak, że właśnie dziadkowie to jedni z bardziej znaczących autorytetów w życiu dzieci.
Proszę przypomnieć Tacie, że oczy pięciolatka są w niego wpatrzone, nawet kiedy on się tego nie spodziewa, i o tym, że jest obok niego ktoś, kto go podziwia, dla kogo jest autorytetem. Warto, aby jako dorosły dostrzegł odpowiedzialność, jaka się z tym wiąże, i starał się hamować u siebie zachowania, których wnuczek nie powinien naśladować.
Dziękuję Pani za list i za niezwykłą uważność na zachowania syna. Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości.
______
Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi, albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl lub bzurek@agora.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się”
Opracowanie: Beata Żurek
Ekspertka: Aleksandra Obermann-Wyczółkowska - psycholożka, psychoterapeutka psychodynamiczno-systemowa. Pracuje w gabinecie psychoterapii i Młodzieżowej Poradni Profilaktyki i Terapii „Poza Iluzją” w Warszawie. Pracuje z młodzieżą, dorosłymi, parami i rodzinami.
Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl
29 kwietnia 2021 r.