Najbardziej boję się, że zostanę fizycznie sama i nie będę miała do kogo wrócić

Czułość i Wolność

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka nie czuje się komfortowo w związku: Moi partnerzy traktowali mnie jak "kobietę", co w ich rozumieniu znaczyło: słabsza, podległa istota, która nic nie osiągnie i zawsze będzie gorsza. Nie wiem, czemu cały czas ze mną walczyli. Na studiach - kto wybrał lepszy kierunek, w życiu - kogo czeka lepsza przyszłość. Zawsze walczyłam o swoje, musiałam sama sobie radzić i nie dać sobą manipulować.

Moi partnerzy zadufani w sobie siedzą w domach, uważają, że praca na stacji benzynowej im uwłacza i nie będą się poniżać, obaj czekają, aż praca marzeń sama ich znajdzie, a obecny jest dumny do tego stopnia, że obraża wszystkich naszych znajomych. Przez niego zaczęłam czuć niechęć do Polski, bo przecież to dziura w Europie. Tatry? Po co tam jeździsz, nic tam nie ma. Komunikacja miejska? Tylko plebs z niej korzysta. Przez nich stałam się złym człowiekiem. Ja to czułam. Frustracja i gniew narastał.

Z czasem poznałam nowych ludzi. Poczułam energię. Pęd życia. Podróżuję. Planuje zakończyć ten drugi związek jak najszybciej. Najbardziej się boję, że zostanę fizycznie sama, że nie będę miała do kogo wrócić. Ale czy zawsze trzeba mieć do kogo wracać? Tym bardziej, gdy partner będzie całą noc grał i nawet nie przygotuje dla ciebie kolacji? A co, jeśli decyzja o zerwaniu zostanie podjęta pochopnie przez pryzmat rozwijających się znajomości i zbliżających się podróży? A co, jeśli znajomi zdecydują się siedzieć w domach i zostanę całkowicie sama?

Anna Battek*: Dziękuję Pani za list. Porusza w nim Pani ważną sprawę. Dylemat: zostać w związku czy odejść, dotyczy wielu kobiet. Pisze Pani, że planuje zakończyć obecny związek. Z drugiej strony pojawiają się wątpliwości oraz obawy przed samotnością.

Te rozterki są zrozumiałe, bo w tak ważnej życiowej kwestii jak zakończenie związku zwykle są różne argumenty za i przeciw. W takiej sytuacji warto przeprowadzić analizę, taką rozmowę wewnętrzną z samą sobą, a nawet spisać na kartce to, co przemawia za tym, aby pozostać w związku lub go zakończyć.

Pomocne może być też zapisanie, jakie nasze potrzeby w związku są zaspokojone, co daje satysfakcję w tej relacji, i jednocześnie zauważenie, jakie potrzeby nie są realizowane, na czym nam zależy, a w tym związku nie możemy tego uzyskać.

Kolejnym krokiem może być rozważenie, na ile te potrzeby, których nie udaje się zrealizować, są dla nas istotne lub bezwzględnie ważne, a które możemy odpuścić, bo można je zrealizować poza związkiem (np. jeśli partner nie lubi chodzenia do teatru, to tę potrzebę można zrealizować z koleżanką, więc być może jest to mniej znacząca kwestia).

Każde z partnerów może odmiennie wyobrażać sobie, czym jest miłość

Wiele kobiet przed podjęciem decyzji o rozstaniu szuka odpowiedzi na pytania typu: Czy partner mnie wspiera? Czy mogę na niego liczyć? Czy czas spędzany z nim jest przyjemny, bo robimy wspólnie rzeczy, jakie lubię? Czy bycie z tą osobą sprawia, że czuję się lepiej, czy gorzej? Czy partner mnie ogranicza, czy bycie razem wnosi w moje życie dobre rzeczy?

Z Pani listu odczytuję raczej te mniej przyjemne aspekty kontaktów z partnerem, choć dobre strony też pewnie są, jednak nie wiemy jakie, bo nie wspomina Pani o tym. Tematem do własnej refleksji nad obecnym związkiem może być też to, czy odpowiada Pani bycie z partnerem, dla którego definicja kobiety jest taka, jak opisuje Pani w pierwszym zdaniu swojego listu. Oraz czy Pani podobnie określa bycie kobietą i czy taką kobietą chce Pani być.

Każda osoba może mieć inne rozumienie pewnych ogólnych pojęć, jak właśnie: co to znaczy być kobietą, jaka kobieta powinna być, jakie role pełnimy względem siebie w związku. Podobnie każde z partnerów może odmiennie wyobrażać sobie, czym jest miłość, zaangażowanie, bliskość itp.

Podejmując takie rozważania i rozpoznając, co dokładnie dla nas oznaczają konkretne pojęcia, łatwiej nam jest potem wyznaczać granice tego, na co się zgadzamy, a na co już nie. Otwiera to też przestrzeń do rozmowy z partnerem o tym, co dla nas ważne i czy znajdujemy punkty wspólne, czy też mamy zupełnie rozbieżne wyobrażenia (np. dla jednej osoby bycie w związku może oznaczać, że druga osoba nie ma prawa realizować się poza związkiem lub robić czegoś po swojemu, a dla drugiej takie podejście może być nie do przyjęcia).

W związku można czuć się samotnym

Obawy „a co, jeśli zostanę całkiem sama" są zrozumiałe, bo jesteśmy nauczeni, że bycie w parze, w związku to norma, standard (i często nie ma przy tym znaczenia, czy to bycie razem uszczęśliwia każdą ze stron). Widzimy wokół siebie wiele związków, które trwają albo z lęku przed samotnością, albo z powodu zobowiązań (wspólne mieszkanie, kredyt, dzieci).

Warto zadać sobie pytanie - czy to, czego się obawiam, już się nie dzieje, tylko może tego nie zauważam? Jestem w związku, ale może mimo formalnego bycia w parze i tak czuję się samotna, pozostawiona sama z trudnościami, niewysłuchana, nierozumiana. Zdarza się, że boimy się samotności, a po głębszej refleksji możemy dojść do wniosku, że już praktycznie i tak jestem sama, choć partner fizycznie siedzi w pokoju obok przed komputerem czy telewizorem, i niewiele jest między nami kontaktu czy wsparcia albo to tylko ja jestem stroną „dającą".

Pisze Pani o nowych znajomościach, perspektywach podróży, więc może ten lęk przed byciem samą jest większy niż realne zagrożenie całkowitym osamotnieniem? Jakie pojawiłyby się w Pani odpowiedzi, gdyby spojrzeć z innej perspektywy i zadać z drugiej strony dwa ostatnie pytania z Pani listu:

A co, jeśli wyjście ze związku, w którym nie czuje się Pani najlepiej, będzie szansą na nowe znajomości, doświadczenia i relacje? A co, jeśli pozostanie w tym związku sprawi, że zrezygnuje Pani z aktywności, które Panią cieszą, i dla związku będzie się Pani ograniczać w realizacji swoich pragnień?

Bycie singielką może mieć także dobre strony

Często, będąc w obawach i wątpliwościach, nie dostrzegamy tej drugiej perspektywy, pokazującej szanse, a nie zagrożenia. Bycie przez jakiś czas singielką może mieć też dobre strony: więcej czasu dla siebie, na własne zainteresowania, rozwój, podróże, bez konieczności uzgadniania tego z drugą osobą. Natomiast doskonale rozumiem Pani obawy, bo wiele kobiet odczuwa ogromną presję społeczną na bycie w parze lub czuje, że czegoś im brak, jeśli akurat nie są w związku. Wydaje się, że to kwestia programowania społecznego. W wielu kręgach wciąż pokutuje przekonanie, że coś jest nie tak z kobietą, która nie jest w związku.

Jednocześnie warto zauważyć, że kiedy jesteśmy w związku, otwarcie się na nowe relacje bywa utrudnione, choćby z tego powodu, że możemy uważać, że skoro mamy partnera, to nie szukamy kogoś innego. Toteż z lojalności wobec partnera ograniczamy sobie szanse na znalezienie kogoś, z kim mogłybyśmy stworzyć bardziej satysfakcjonującą relację.

Jeśli nadal będzie Pani miała wątpliwości, to zanim ostatecznie oznajmi Pani partnerowi swoją decyzję, można podjąć próbę rozmowy o związku, o Pani potrzebach, czego Pani oczekuje od partnera oraz jakie zachowania partnera czy sytuacje są dla Pani trudne do przyjęcia lub nieakceptowalne. Czasem uspokaja nas świadomość, że zrobiłyśmy wszystko, co było możliwe, i „dałyśmy tej relacji jeszcze jedną szansę", a partnerowi sposobność do zdecydowania, czy będzie skłonny podjąć konkretne działania w kierunku takich zmian, aby relacja była bardziej satysfakcjonująca.

Nieocenione jest wsparcie zaufanej osoby

Jeżeli jednak byłaby Pani przekonana, że podjęła już Pani słuszną decyzję o zakończeniu związku, to aby wytrwać w swoim postanowieniu, dobrze jest zwracać uwagę na osłabiające myśli, które mogą znowu zasiewać wątpliwości i kwestionować te myśli, np. „czy to na pewno prawda, co ta myśl mi sugeruje?".

Nasze myśli często są lękowe, dokonujemy pewnych zniekształceń myślowych - nadmiernych uogólnień lub katastroficznych wizji (np. „wszyscy są w udanych związkach, a tylko ja spędzam wieczory w samotności"; „już pewnie nigdy nie spotkam wartościowego partnera, już lepiej było zostać z tamtym" itp.). Pomocne może być wtedy wracanie do listy powodów, które skłoniły do decyzji o odejściu, aby utwierdzić się w słuszności dokonanego wyboru. Nieocenione jest też wsparcie zaufanej osoby, która wysłucha w chwili gorszego nastroju i pomoże zapanować nad myślami.

Życzę dokonania dobrego wyboru, w zgodzie ze sobą i własnymi potrzebami.

 

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się".

Opracowanie: Beata Żurek 

Anna Battek jest psycholożką, terapeutką, mediatorką. Pracuje z osobami, które są w kryzysie życiowym, doświadczają silnych emocji, którym trudno poradzić sobie ze zmianą. Prowadzi praktykę psychologiczną w gabinecie oraz online na platformie Avigon.pl.

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl 28 listopada 2021 r.

Zdjęcie: pexels.com