Nie potrzebuję mężczyzny, żeby się dowartościować. Ale brakuje mi uczucia, oparcia, fizycznej bliskości

Czułość i Wolność

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation z „Wysokimi Obcasami", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka czuje się samotna. Mam 23 lata. Uważam się za interesującą osobę. Nie jestem piękna, jeśli chodzi o urodę, mam dobre i złe momenty: kiedy się nienawidzę i kiedy lubię. Jestem inteligentna, rozrywkowa, mam poczucie humoru, mam przyjaciół, hobby, kończę pasjonujące studia, jestem zdrowa. Jestem samotna. I choć ktoś teraz parsknie śmiechem, wskazując na mój wiek, dodam, że zawsze byłam sama.

Nie miałam chłopaka jako dorastająca dziewczyna, kiedy wszyscy się zakochiwali i ukrywali przed rodzicami. Nie miałam chłopaka, kiedy byłam w liceum, kiedy było to już wręcz obowiązkowe. Nie miałam chłopaka na studiach, gdzie jest to niby takie proste.? Ciągle myślę, że upłynęło mi w samotności za dużo czasu, że podświadomie nie jestem już w stanie z nikim się związać.

Odczuwam potrzebę więzi, zawsze odczuwałam

Chciałam być w związkach, zakochiwałam się, potrzebowałam fizycznej bliskości. Kilka razy prawie się z kimś związałam, ale zawsze coś stawało na drodze - albo on mnie jednak nie chciał, albo okazywał się kimś innym niż na początku. Czy naprawdę mam za duże wymagania, jak twierdzi większość mojej rodziny? A w ogóle co znaczy "za duże"? Czy to, że oczekuję inteligencji i humoru, to za dużo ? Tak, liczy się dla mnie wygląd mężczyzny - bo po co mam być z kimś, kto mnie nie pociąga? Ale wiem jednocześnie, czego może oczekiwać niepiękność taka jak ja, więc sama też nie szukam Adonisa.

Z czasem robi się coraz gorzej, gdyż do samotności nie można przywyknąć, jeśli jest niechciana. Strasznie trudne stają się spotkania ze znajomymi i rodziną, gdzie każdy przychodzi w towarzystwie partnera, często wieloletniego.

Najbardziej dotkliwe momenty to te, kiedy obserwuję jakąś parę i nagle dociera do mnie, że ja tego nie doświadczę: nikt tak na mnie nie spojrzy, nikt mnie tak nie przytuli, nikt mi nie powie, że mnie kocha. Może się wydawać, że za wcześnie na takie myśli, że mam jeszcze dużo czasu, ale ja w to nie wierzę, bo tak myślałam, kiedy miałam 16 lat, i nic się nie zmieniło.

Może nie dostrzegam mężczyzn, bo nie spełniają moich oczekiwań?

Nie potrzebuję mężczyzny, żeby się dowartościować, jestem zadowolona ze swojego życia. Ale brakuje uczucia, oparcia, fizycznej bliskości, a nie potrafię wdawać się w romanse, tylko by zaspokoić swoje seksualne potrzeby.

Pół roku temu poznałam wspaniałego chłopaka. Przypadkiem. Był w mieście tylko na dwa dni, po czym wracał na drugi koniec Polski. Spędziliśmy razem miły wieczór. Fascynował mnie - osobowością, inteligencją, tym, co robił. Nie wymieniliśmy telefonów, adresów, nawet nazwisk. Wyjechał, a ja nadal o nim myślę, nadal go wspominam, wierzę, że w tym był jakiś sens, że to nie koniec, chociaż wiem, że to nieprawda.

Nie da się poznać kogoś w jeden wieczór, ale on był dla mnie dowodem, że mężczyźni, jakich pragnę, istnieją. Czy warto jest czekać na kogoś absolutnie cudownego, wiedząc, że można go nigdy nie spotkać, czy lepiej zadowolić się mniejszym szczęściem?

Nie chcę przystać na tę drugą opcję, ale ta pierwsza nie czyni mnie szczęśliwą, sprawia, że każdy dzień jest kolejnym dniem samotności, której nie wypełnią książki, płyty, przyjaciele ani wspomnienia. Czy to jest mój problem? Za dużo chcę? Może nie dostrzegam mężczyzn, bo nie spełniają moich oczekiwań? Dlaczego przy tych, którzy mnie interesują, czuję się nic niewarta i głupia? Czy sama skazuję się na samotność, czy jestem na nią skazana?

Aleksandra Obermann-Wyczółkowska: Dziękuję Pani za list. Czytałam go wielokrotnie, ponieważ mam silne wrażenie, że jest w nim wiele sprzecznych emocji i pragnień. Mam wrażenie, że jest w Pani zarówno smutek, oczekiwanie i nadzieja, jak i złość, rozgoryczenie i pretensja. Pisze Pani, jak do tej pory wyglądały Pani próby wchodzenia w bliskie relacje.

Zadowolenie z życia i dojmująca samotność

W liście jest odczuwalna także pewna kategoryczność, pewność tego, że stan taki jak obecny będzie trwał. Z jednej strony zadowolenia z życia i siebie, z drugiej - dojmująca samotność. Z jednej lubienie siebie, a z drugiej - odczuwanie do siebie niechęci.

Wracając do Pani wspomnień odnośnie do bliskich relacji, może warto zastanowić się, czy pojawiają się w tych sytuacjach jakieś powtarzające się emocje, odczucia lub Pani reakcje. Może też Pani rozważyć spotkania psychoterapeutyczne, w czasie których będzie okazja przyjrzeć się tym obszarom Pani życia, wspólnie zastanowić się, jakie ma Pani doświadczenia związane z bliskością, poczuciem bezpieczeństwa w związkach, jakie ma Pani fantazje związane z relacją z mężczyznami.

Pragniemy stałego związku, a jednocześnie świadomie tego unikamy

Czasami bywa tak, że świadomie pragniemy wejść w relacje, bliski, stały związek, ale nieświadomie unikamy tego, obawiając się np. zależności. Związek może kojarzyć nam się z utratą swobody lub kontroli nad własnym życiem. Można wtedy pomyśleć, że z jednej strony dążymy do realizacji naszych pragnień, a z drugiej - unikamy tego. Konflikt taki jest przyczyną dyskomfortu, smutku, a nawet cierpienia. Może być nam trudno zrozumieć swoje sprzeczne zachowania i reakcje. Tym bardziej zachęcam do skorzystania z terapii, wsparcie może okazać się ulgą.

Warto również pamiętać, że trudno ocenić, czy ktoś jest odpowiednią dla nas osobą, jeśli nie poznamy się lepiej. Do tego jednak potrzeba czasu i otwartości obu stron, a także gotowości, aby komuś zaufać.

To jest jednak proces, który często wymaga sporo czasu i wysiłku. Często jest tak, że na początku kreujemy przed druga osobą jak najlepszy obraz siebie, aby być jak najbardziej dla tej osoby interesujący.

To jednak naturalne, że z czasem pokazujemy również swoje gorsze strony, budząc często zaskoczenie i rozczarowanie u partnera. Jeśli jednak udało nam się już zbudować relację, to widzimy u tej drugiej strony coś więcej niż tylko pole konfliktu, ale również potencjał do wspólnego rozwiązywania problemów i wypracowywania swojej relacji.

Proszę też nie obwiniać się i nie krzywdzić się takimi stwierdzeniami jak samoskazywanie się na samotność. Jeśli to możliwe, to warto zaciekawić się sobą życzliwie i spróbować zastanowić się nad swoimi faktycznymi potrzebami, przeanalizować dotychczasowe zranienia i przekazy rodzinne związane z bliskością, rolą w związku kobiety i mężczyzny. Zachęcam do poszukania odpowiedzi na pytanie, czego Pani oczekuje od związku.

______

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi, albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl lub bzurek@agora.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się”

Opracowanie: Beata Żurek 

Aleksandra Obermann-Wyczółkowska - psycholożka, psychoterapeutka psychodynamiczno-systemowa. Pracuje w gabinecie psychoterapii i Młodzieżowej Poradni Profilaktyki i Terapii „Poza Iluzją" w Warszawie. Pracuje z młodzieżą, dorosłymi, parami i rodzinami.

Zdjęcie: pexels.com

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl

24 września 2021 r.