Od ojca chłopaka usłyszałam: "W tym domu kobiety i ryby głosu nie mają". Mój chłopak nie stanął w mojej obronie

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach”, prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się”.
Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.
Nasza Czytelniczka zostało obcesowo potraktowana przez przyszłego teścia: Mam świetnego chłopaka, z którym planujemy wspólną przyszłość. Mieszkamy razem od dwóch miesięcy. Jest czuły, liczy się z moim zdaniem, zawsze mogę na niego liczyć. Nie wiem, czy mogę to pisać w czasie teraźniejszym.
Marcin pochodzi z tzw. dobrego domu. Ojciec jest wykładowcą, mama od zawsze zajmowała się domem i wychowywała dzieci. Byliśmy u nich z wizytą i jestem zdruzgotana tym, co mnie spotkało. Podczas luźnej rozmowy wypłynął temat Strajku Kobiet. Ojciec Marcina zaczął niepochlebnie wypowiadać się o "kobietach żądających prawa do zabijania dzieci", "wariatkach, którym się w głowach poprzewracało, bo zapomniały, że ich miejsce jest w kuchni". Byłam zaskoczona tym, jak wykształcony człowiek może tak spłycać problemy kobiet w Polsce.
"Pozwolę sobie się z Panem nie zgodzić" - powiedziałam. I wtedy usłyszałam od ojca chłopaka: "W tym domu ryby i kobiety głosu nie mają". Byłam kompletnie zbita z tropu. Zatkało mnie, a mój chłopak bez słowa reakcji jadł szarlotkę. Nie stanął w mojej obronie, nie poparł mnie w tej rozmowie, nie upomniał ojca, że zachowuje się niestosownie. Po wyjściu podsumował to jedynie słowami: Nie przejmuj się, mój ojciec już taki jest. A jeśli on też taki będzie? Bardzo dotknęła mnie ta sytuacja i nie mogę ukrywać, że Marcin wiele stracił w moich oczach. Ojciec nie ojciec, ale przecież ludzi należy traktować z szacunkiem.
Aleksandra Obermann-Wyczółkowska: Dziękuję Pani za list. Opisuje Pani spotkanie z rodzicami Pani partnera, które bardzo Panią poruszyło. Nie wiem, czy to było pierwsze Pani spotkanie z rodzicami partnera, jednak z tego, co Pani pisze, wynika, że czuje się Pani zaskoczona tym, co się wydarzyło, więc, jak rozumiem, wcześniej nie była Pani świadkiem takich zachowań.
To było zachowanie przemocowe
Jest Pani zdziwiona, że ojciec partnera, mimo że jest osobą wykształconą, wyznaje tak krzywdzące wobec kobiet poglądy. Wykształcenie jednak nie zawsze ma przełożenie na to, jakimi ludźmi jesteśmy i jakie postawy reprezentujemy. Zachowanie ojca Pani partnera było przemocowe, więc to zrozumiałe, że mogła się Pani poczuć niekomfortowo zwłaszcza w sytuacji, gdy została Pani zaatakowana, będąc gościem w ich domu.
Kolejną rzeczą jest forma, w jakiej poglądy zostały Pani przedstawione, czyli w słowach pełnych agresji i pogardy. Jeżeli już temat, który dzieli, wypływa w trakcie takich spotkań, trzeba umieć porozmawiać tak, aby nie ranić i nie oceniać, nawet jeśli mamy zupełnie odmienne poglądy. Zdanie o kobietach i rybach miało agresywny przekaz. To komunikat, który mówi, że w domu panuje hierarchia i funkcjonuje fantazja o odebraniu prawa kobietom. Nie będę analizowała, skąd ten przekaz się wziął i co miało na celu powiedzenie tego zdania przy Pani, ponieważ są to już obszary związane z pokoleniową analizą rodziny.
To, co mocno wybrzmiewa z Pani listu, to zaskoczenie reakcją partnera na zachowanie ojca. Domyślam się, że mogła się Pani poczuć osamotniona i rozczarowana, gdy nie stanął w Pani obronie.
W związku chcemy mieć poczucie, że możemy liczyć na tę drugą osobę, zwłaszcza gdy dzieje się nam krzywda i gdy ktoś nas atakuje. Wyraża też Pani obawę o to, czy partner kiedyś będzie zachowywał się podobnie jak ojciec, czy ma podobne zdanie, czy kiedyś je ujawni i w jakich sytuacjach. Wątpliwości, jak to może wpłynąć na Wasz związek, są zrozumiałe, skoro był wychowywany w domu o takich poglądach, które są niezgodne z Pani systemem wartości.
Uproszczeniem jest twierdzenie, że partnerzy to kalki swoich rodziców
Napiszę, jak to jest właśnie od strony psychoterapii pary, kiedy fizycznie do gabinetu wchodzą dwie osoby, ale w gabinecie poza terapeutką jest ich sześć. Każda osoba w parze "przyprowadza" ze sobą dwie osoby – swoich rodziców - i jest to bardzo ważne, aby tych gości poznać, wtedy daje nam to pełniejszy obraz tego, w czym partnerzy byli zanurzeni wiele lat, a co ma i musi mieć wpływ na to, jak budują swoją relację obecnie. Ale byłoby uproszczeniem napisać, że zwykle partnerzy to kalki swoich rodziców, bo tak nie jest.
W relacji funkcjonują przekazy rodzinne, czasami posługujemy się podobnymi mechanizmami jak nasi rodzice, np. związanymi z wychodzeniem z konfliktów lub podejmowaniem decyzji w parze. Ważne jest, aby mieć świadomość, że nie da się uniknąć wnoszenia swojej części, ale może to być część związana z tym, aby w związku było inaczej niż w związku rodziców. Nierzadko w gabinecie padają deklaracje, że para chce, aby w ich relacji było inaczej niż w ich domach rodzinnych i to się udaje.
Nie można udawać, że pewne słowa nie są obraźliwe
Opisała Pani partnera jako fajnego mężczyznę, wasze wspólne życie jako satysfakcjonujące, a nagle przyszło trzęsienie ziemi pod postacią wspólnego obiadu. Zastanawiam się, czy brak reakcji partnera to zaproszenie do nietraktowania serio swojego ojca, ciekawa jestem, z jakimi emocjami rodzina słucha jego poglądów. Czy robi to na nich wrażenie? Czy może partner zachęcił Panią do nietraktowania serio jego ojca, trochę na zasadzie starszego pana, który mówi, co mówi, ale nie jest szkodliwy? Pani jako osoba jeszcze nieprzyzwyczajona do narracji panującej w domu była słusznie zaskoczona i oburzona.
Zachęcam Panią do pielęgnowania w sobie tego świeżego spojrzenia, jakie słowa padają w Pani obecności, nie wiem, czy ten przekaz da się zatrzymać, ale nie ma Pani obowiązku słuchać takich słów i udawać, że nie są obraźliwe. Zachęcam do rozmowy z partnerem o tym, co się stało i jakie to miało dla Pani znaczenie. Być może partner wynurzy się z tej narracji wspólnie z Panią. Życzę powodzenia i pozdrawiam.
______
Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi, albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl lub bzurek@agora.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się”
Opracowanie: Beata Żurek
Ekspertka: Aleksandra Obermann-Wyczółkowska – psycholożka, psychoterapeutka psychodynamiczno-systemowa. Pracuje w gabinecie psychoterapii i Młodzieżowej Poradni Profilaktyki i Terapii „Poza Iluzją" w Warszawie. Pracuje z młodzieżą, dorosłymi, parami i rodzinami.
Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl
12 lipca 2021 r.