Patrzę na inne związki, które się tworzą, przeżywają kryzysy i rozpadają, porównuję się. I zawsze gorzej w tych rozliczeniach wypadam

Czułość i Wolność

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation z „Wysokimi Obcasami", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka ma problemy w związkach: Próbuję być niedostępna, kokietować, flirtować. Próbuję nie odpisywać przez parę godzin, odmawiać dwóch pierwszych spotkań. Nie iść do łóżka na pierwszej randce. "Nie ogolić nóg, jakby to miało mnie zniechęcić. Nie dać po sobie poznać, że jestem zdesperowana, sfrustrowana i bardzo zmęczona".

Nie pokazać, że patrzę na inne związki, które się tworzą, przeżywają kryzysy i rozpadają, porównuję się – i gorzej w tych rozliczeniach wypadam. Nigdy się nie porównuj, wszystko w swoim czasie. Nie odmawiam temu racji i bardzo się z tym zgadzam, przekonuję moją głowę, powtarzam sobie „kocham siebie" do lustra, że wiem, że jestem wartościowa, ciekawa i mądra. Ale mówię na głos: „Jestem zdesperowana".

Przyznaję się do tego, chociaż to ostatnia rzecz, do której chciałabym się przyznać. Boję się, że jestem nachalna, że nie daję oddechu, że chcę teraz, natychmiast. I wcale się sobie nie dziwię. Chciałabym być tajemnicza i chociaż przez pierwsze dni udawać, że mi aż tak bardzo nie zależy. Nie udaje mi się. Łapię się każdego, nawet najmniejszego sygnału, uczepiam się, piszę po pijaku, rano żałuję. Miliony prób i błędów. Ten tekst mi nic nie pomoże. Niczego nie zmieni. Nie poczuję się spokojna i nikogo dzięki niemu nie poznam. Skreślam szybko tych, z którymi się nie dogadałam. Znów będę próbować.

Katarzyna Patykiewicz: List z pytaniem, które właściwie nie pada. Emocji tu dużo. Poczucie odrzucenia i samoocena, które nakazują dokonywać porównań. Do tego bezradność. To wszystko składa się na obraz, o którym można powiedzieć „nie jest mi dobrze w miejscu, w którym jestem".

Odnoszę wrażenia, jakby Pani dość długo już trwała w miejscu swojego życia, które Pani nie służy. Problemy i trudności uległy takiemu spiętrzeniu, w którym może warto zastanowić się, czy nie pora sięgnąć po pomoc bardziej profesjonalną. Wydaje się, że to już nie tylko kolejny pani gorszy dzień czy chwilowe pogorszenie samopoczucia. Problemy, które Pani opisuje, układają się w destruktywny schemat, który powtarzany, utrudnia Pani funkcjonowanie.

Dlaczego pojawia się słowo "desperacja"?

Jak Pani wspomina, boryka się z kłopotami już jakiś czas, a próby ich rozwiązania niewiele pomagają. Planowała Pani, co zrobi, zakładała, jak się zachowa, być może gorączkowo przegląda poradniki. Niestety, bez efektu. I choć słusznie powtarza sobie Pani: „jesteś wartościowa", niestety w codziennym życiu, po kolejnym zawodzie miłosnym szybko Pani o tym zapomina.

A może to ten czas, w którym warto z kimś z zewnątrz pochylić się nad problemami i poszukać ich powodów? Zastanowić, co sprawia Pani trudności w codziennym funkcjonowania? Dlaczego pojawia się słowo „desperacja"? Co ono dla Pani znaczy, co się pod nim kryje? A przede wszystkim odkryć Pani mocne strony, które przerwą Pani schemat niemocy. Powodzenia!

______

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi, albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl lub bzurek@agora.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się”

Opracowanie: Beata Żurek 

Katarzyna Patykiewicz jest psycholożką, pracuje w zespole poradni psychologiczno-pedagogicznych w Bielsku-Białej. Związana Inicjatywą Obywatelską „Witaj", która zabiega o to, aby każdy bez względu na pochodzenie, kolor skóry czy wyznawaną religię czuł się w jej mieście jak u siebie.

Zdjęcie: pexels.com

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl

18 października 2021 r.