Podczas menstruacji ciało domaga się spokoju i relaksu

Czułość i Wolność

W mojej szkole nie ćwiczyło na lekcjach w-f podczas miesiączki. I absolutnie nie używało się słowa „menstruacja”, zgłaszałyśmy, że jesteśmy „niedysponowane”.

U mnie było tak samo. W dodatku nawet nie bardzo wiedziałam, jak to się wymawia: „niedysponowana”, „zadysponowana” czy może jeszcze jakoś inaczej? Kiedy ponad 20 lat temu zaczynałam praktykować jogę, musiałam się oswoić z tematem miesiączki, bo kobiety na zajęciach zupełnie swobodnie o niej rozmawiały. Potem, na wyjazdach, na zajęciach w międzynarodowym składzie, słowo menstruacja słychać było w różnych językach świata. Przekonałam się, że to temat pozytywny, że nie ma w tym żadnego tabu. Dla mnie po okresie dorastania, zawstydzenia własną seksualnością, zamartwiania się podczas miesiączki, czy coś nie przeciekło, czy nie przekrzywiła się mi się podpaska, to było bardzo uzdrawiające doświadczenie.

Zdarza się, że kobiety nadal wstydzą się przyznać, że mają miesiączkę?

To nie jest powszechne, ale tak. Niektóre asany na zajęciach jogi są przeciwskazane w czasie miesiączki, np. wszystkie pozycje odwrotne lub napinające i mocno skręcające brzuch. Podczas miesiączki macica powinna się opróżniać, krew musi mieć swobodne ujście, a te ćwiczenia to utrudniają. Dlatego na zajęciach jogi kobiety, które akurat miesiączkują, wykonują inny zestaw pozycji.

Poza zwykłymi zajęciami prowadzę u nas w szkole również krąg kobiet. W czasie rozmów uczestniczki przyznają się, że w czasie miesiączki albo opuszczały zajęcia, albo jeszcze gorzej, wykonywały te niezalecane ćwiczenia, świadomie narażając się na zrobienie sobie krzywdy. To było dla nich nie do pomyślenia, by w jakikolwiek sposób „afiszować” się z miesiączką.

Dawniej panowało przekonanie, że w czasie miesiączki kobiety w ogóle powinny unikać wysiłku fizycznego. Jak jest teraz?

Wszystko zależy od samopoczucia kobiety, a ono może być bardzo różne. Są kobiety, które czują się bardzo dobrze i łagodnie praktykują, ale są i takie, które przez 1-2 dni menstruacji mają intensywne krwawienie, bóle głowy prowadzące do nudności, a nawet wymiotów, i mogą one po prostu nie mieć ochoty na żadne „fikołki”. To czas, kiedy nasze ciało domaga się spokoju, nie powinnyśmy działać na siłę na pełnych obrotach, na sto procent. Jeśli mamy ochotę coś zrobić dla siebie to można ułożyć się w pozycji relaksacyjnej i poluzować brzuch. Kumulujmy wtedy energię, a nie wydatkujmy jej, to czas ładowania baterii, które mają wystarczyć na kolejne tygodnie. Ale są też specjalne pozycje, które pomagają pokonać niektóre dolegliwości.

Czy po to właśnie organizuje się zajęcia jogi dla kobiet, również w czasie menstruacji?

Tak, to właśnie zajęcia dla kobiet, relaksujące, rozluźniające brzuch, pomagające pozbyć się napięć czy bólu. Zawsze mówię uczestniczkom, by nim wezmą lek rozkurczający, spróbowały ułożyć się w pozycji rozluźniającej mięśnie, skoncentrowały na spokojnym oddechu i wyciszeniu. Często to wystarczy. Praktyka jogi daje narzędzia ułatwiające poradzenie sobie z różnymi dolegliwościami.

Nie byłoby łatwo zebrać grupę kobiet mających w tym samym czasie miesiączkę, zwłaszcza teraz, dlatego zapraszamy na zajęcia jogi kobiecej związane nie tylko z cyklem menstruacyjnym, ale też np. z pracą mięśni dna miednicy, z seksualnością.

Podobno bardzo przydatne w pokonywaniu dolegliwości podczas miesiączki są także techniki oddechowe?

Pranajama, świadoma praca z oddechem i regulowanie go, to część jogi. Wyposażyliśmy salę do ćwiczeń w profesjonalny oczyszczacz powietrza, po to, by zapewni podczas zajęć wolność od smogu. Oddech ma relaksacyjną moc. Praca z oddechem przynosi ulgę w czasie menstruacji, skupienie się wydłużonym wydechu pomaga w pozbyciu się napięcia, wycisza, regeneruje, oddech „masujący” brzuch pomaga w pozbyciu się bólu.

Czy praktyka jogi może pomóc nam uregulować cykl menstruacyjny? Po czym można poznać kolejne fazy cyklu, co się zmienia w odczuwalny sposób?

Nasze ciało wysyła różne sygnały. W czasie owulacji mamy najwięcej energii, najwięcej ochoty na seks oraz np. na trudniejszą praktykę. Często „czujemy” jajnik, który akurat wyrzuca jajeczko, odczuwamy ukłucia. Miałam wykonane kiedyś USG w momencie, gdy odczuwałam różne objawy, okazało się, że tak jak myślałam – miałam owulację. Znajomość własnego ciała bardzo pomaga w staraniach o dziecko, także wtedy, gdy pojawiają się trudności. Nie twierdzę, że joga to panaceum, że wystarczy ćwiczyć i wszystkie problemy się skończą, ale może naprawdę skutecznie wspomóc leczenie niepłodności konwencjonalnymi metodami. Im bliżej miesiączki, tym bardziej zmienia się nasze ciało, mamy wtedy bardziej zaokrąglone piersi, brzuch, bywamy rozdrażnione. Są pozycje działające relaksująco na system nerwowy, zmniejszające stres, regulują ilość hormonu wydzielanego przez przysadkę. Po zakończeniu miesiączki dobrze robią pozycje, które rozciągają i rozmasowują delikatnie mięśnie brzucha, takie jak choćby wszystkim chyba znana świeca. W tym okresie cyklu mamy zwykle dużo energii, nabieramy ochoty na wykonywanie intensywniejszych ćwiczeń. Praktyka jogi umożliwia poznanie własnego ciała, wyczula na wysyłane przez nie sygnały, oczywiście nie tylko te związane z kobiecością. Zdarza się, że ktoś mi mówi np., że gdy zaczął praktykować jogę, kupił nowe krzesło do biurka, bo nagle poczuł, że pracuje w pozycji nieodpowiedniej dla barków czy kręgosłupa. To samo dotyczy odżywania, ludzie opowiadają, że zaczęli odczuwać, że niektóre rzeczy im po prostu nie służą.

W okresie menopauzy także doświadczamy różnych dolegliwości. Czy joga także może nam pomóc także w tym przypadku?

Tak, jest joga hormonalna przeznaczona m.in. dla kobiet w tym okresie. Menopauza to okres w życiu kobiety, którego jeszcze nie doświadczyłam, ale od innych pań słyszę, że joga pozwala im skutecznie poradzić sobie z niektórymi dolegliwościami. Dinah Rodrigues, nauczycielka jogi, która zaczęła praktykować dopiero w okresie menopauzy, przekonuje, że dzięki temu mogła zrezygnować z hormonalnej terapii zastępczej. Na pewno nie jest tak, że joga pomoże wszystkim paniom, że wszystkie będą mogły zrezygnować z farmakoterapii, ale efekty są wymierne, niektórym kobietom bardzo poprawiają się np. wyniki niektórych badań. Poprawia się kondycja psychiczna, techniki jogi pomagają walczyć z takimi niedogodnościami, jak bezsenność czy uderzenia gorąca.

Prowadzimy także zajęcia dla seniorek, ale teraz, w czasie epidemii koronawirusa, postanowiliśmy z nich zrezygnować dla bezpieczeństwa. To zajęcia usprawniające, poprawiające pracę układu krążenia, oddechowego, okazja do wyjścia z domu, spotkania ciekawych osób. Mam nadzieję, że do ich wrócimy, bardzo te zajęcia lubiłam, bo ich uczestniczki to świetne kobiety, z pogodą ducha, poczuciem humoru, bardzo za nimi tęsknię. Zacząć przygodę z jogą można i warto naprawdę w każdym wieku.

Joga i ciąża. Idą ze sobą w parze, czy się wykluczają?

Jak najbardziej idą ze sobą w parze. Praktyka jogi w czasie ciąży to ogniwo łączące ciało, umysł i serce przyszłej mamy, sesja jogi, podczas której kobieta zatrzymuje się, wsłuchuje w siebie to moment, który przekuwa się na pogłębienie więzi z dzieckiem. Proponuję na zajęciach dla kobiet w ciąży takie pozycje, które przygotowują do porodu, uczą, jak radzić sobie z typowymi dolegliwościami w tym okresie, relaksują i lekko rozciągają. Jest dużo ćwiczeń bezpiecznych zarówno dla przyszłej mamy, jak i dla dziecka.

W szkołach rodzenia ciężarne uczą się np. jak oddychać podczas porodu. Czy umiejętności nabyte podczas praktykowania jogi także przydają się w tym momencie?

Oczywiście! Temat porodu jest dla mnie niezwykle ważny, mogłabym o tym rozmawiać bez końca. Jestem doulą, towarzyszę rodzącym. Uwielbiam ten moment, gdy jest tuż po porodzie, a dumna z siebie kobieta mówi: „dałam radę”. Uczymy na zajęciach pracy z mięśniami krocza, odpowiedniego oddychania, mówimy, jak nie walczyć ze skurczami, tylko sprawić, by były efektywne. Widziałam porody, gdy wydawało się, że kobieta już nie ma sił, a jednak gdy przychodził kolejny etap, znajdywała w sobie ogromne pokłady energii. To jest niezwykłe. Podczas porodu bardzo ważne jest, by kobieta mogła przyjąć taką pozycję, w której czuje się najlepiej, która przynosi jej ulgę, łagodzi ból. Czasem to pozycja wymagająca dużej sprawności, zdarzało się, że kobiety opowiadały mi potem, że gdyby nie to, że dzięki jodze mają bardzo silne nogi, nie udałoby im się np. tak długo kucać.

Kobieta potrzebuje podczas porodu wsparcia, kogoś, kto ją będzie motywował, dodawał sił, mówił, że sobie poradzi. To najczęściej jest mąż albo partner, doula lub położna.

Teraz z powodu koronawirusa te porody są chyba trudne. Często samotne, bo szpitale boją się zakażeń i nie chcą wpuszczać osób towarzyszących.

Tak, za zamkniętymi drzwiami szpitala zostają wszyscy bliscy, kobieta musi sobie radzić sama. Ale kobiety opowiadają mi, że mimo tych trudności poród i pobyt na oddziale położniczym mogą być bardzo pozytywnym doświadczeniem. Słyszałam historie, gdy położna sama z siebie zostawała po dyżurze, by być z pacjentką, jeszcze kilka godzin wcześniej zupełnie nieznajomą osobą, do końca porodu. Kobiety po porodzie wspierają się, pilnują sobie nawzajem dzieci, gdy któraś np. idzie się wykąpać. Te, które rodziły wcześniej mówią, że doświadczenie cichego, spokojnego oddziału, na którym nie ma odwiedzin, wcale nie musi być takie złe.

Kolejne porody czy wiek mogą przynieść niemiłą dolegliwość, jaką jest nietrzymanie moczu. Co na to może zaradzić joga?

Uroginekologia ma nam do zaproponowania coraz więcej. Namawiam kobiety mające problemy, by najpierw skorzystały z takiej porady. W ogóle bardzo zachęcam do dbania o mięśnie dna miednicy, to taki hamak, który utrzymuje tę część naszego ciała w zdrowiu. Dla kobiet to bardzo ważne, by te mięśnie nie straciły sprężystości i elastyczności. Nietrzymanie moczu i inne problemy w tym obszarze związane są z obniżaniem się narządów rodnych, a zapobiega temu właśnie utrzymanie mięśni dna miednicy w dobrym stanie. Elastyczne mięśnie krocza to także wyższa satysfakcja z życia seksualnego. Ćwiczenia wcale nie są trudne, ale warto skonsultować się ze specjalistą.

Jak to się stało, że zainteresowała się pani jogą?

Urodziłam się z uszkodzonym splotem barkowym, to efekt komplikacji podczas porodu. Do dzisiaj mam niesprawną rękę. Jako dziecko przechodziłam intensywną rehabilitację. Potem, podczas pierwszej sesji jogi, zorientowałam się, że to w zasadzie bardzo podobna praca, jaką wykonywałam w dzieciństwie, tylko zaproponowane w zupełnie innej formie, w ciszy, w kontakcie z oddechem, umysłem, mająca swój sens i duchowość, a nie mechaniczne ćwiczenia przy irytującym dźwięku radia.

Wydaje mi się, że ludziom mieszkającym w domach lub dużych mieszkaniach łatwiej znieść ograniczenia związane z koronawirusem, a my w naszych M-2 czy M-3 przechodzimy katusze.

Sama to przeżywam, mam dwójkę dzieci, podczas wiosennego lockdownu jeździliśmy do lasu, by syn, którego dosłownie roznosiło, mógł pobiegać. Człowiek nie jest stworzony do siedzenia w miejscu, do bezruchu. Musimy się ruszać, inaczej zaczynamy chorować, psychicznie i fizycznie. Udział w zajęciach jogi daje poczucie, że coś dla siebie robimy, pracujemy z ciałem, to okazja do szczerego pobycia ze sobą, do pracy z oddechem, jeśli jest to możliwe, także do wyjścia z domu.

Jeśli ktoś z domu wyjść nie może, to nauczyciele jogi prowadzą teraz zajęcia online. Joga ma taką przewagę nad innymi aktywnościami, że do jej praktykowania nie trzeba wiele miejsca, wystarczy kawałek podłogi dwa na dwa metry, tyle znajdzie się nawet w malutkim mieszkaniu. Warto spróbować, bo pomoże to przetrwać te bardzo trudne czasy.

 

Ewa Furtak rozmawia z Aleksandrą Künstler

Grafika: Marta Frej

  • Aleksandra Künstler - psycholożka, doula, współzałożycielka Pracowni Jogi Yogamudra.

Wywiad opublikowany na wysokieobcasy.pl 16 stycznia 2021 r.