Relacje w związkach. Jeśli nie pokazujemy swojej wrażliwej części, trudno o prawdziwą bliskość

Co to jest terapia schematu?
To rodzaj terapii poznawczo-behawioralnej zakładającej, że w pierwszym kontakcie z drugim człowiekiem prezentujemy albo Zdrowego Dorosłego – i oby tak było – albo taką część naszej osobowości, która się nazywa Obrońcą. Na przykład pana nazwałabym Zaciekawionym Zadawaczem Pytań, ja również jako psycholożka używam tego trybu. W naszej pracy. Obrońca – zaciekawiony drugą osobą, skupiony na niej, uśmiechnięty – dobrze spełnia swoją funkcję. Problem się pojawia, kiedy zaczynamy tak funkcjonować w każdym kontekście. Jeśli w związku, w relacji też nie pokazujemy swojej wrażliwej części, trudno o prawdziwą bliskość. I właśnie bliskości z innymi uczy terapia schematu - bo tylko wtedy możliwa jest prawdziwa więź.
Czy dobrze rozumiem: mój Obrońca to mój warsztat dziennikarski, pytania do pani i uśmiech? A wrażliwa część to obawa, że pytania będą głupie, wywiad się nie uda… Tak?
Ale ta wrażliwa część to też autentyczna ciekawość tego tematu, radość z rozmowy.
A gdzie w tym jest ten Zdrowy Dorosły?
Pana Zaciekawiony Zadawacz Pytań świetnie się sprawdza w wywiadzie. Ale gdyby ta postawa dominowała na co dzień, trudno byłoby panu o prawdziwą bliskość w relacjach. Mam nadzieję, że ta część, którą nazywam Zdrowym Dorosłym, umożliwia panu w sytuacji przyjacielskiej albo w związku odsunięcie na bok Zaciekawionego Zadawacza Pytań. Że wtedy potrafi pan mówić o sobie, odsłonić się, pokazać swoją wrażliwość.
Czyli że po rozmowie pójdę do żony, bo oboje mamy home office, i powiem jej, że się źle czuje i się położę?
To jest początek. Ale, panie Wojtku, nie każdy potrafi to zrobić. Niektórzy pójdą do żony i będą kontaktować się nadal poprzez swojego Obrońcę, np. narcystycznego, który opowie, jak wspaniale przeprowadził wywiad, a nie wspomni nic o swoim samopoczuciu, bo będzie się bał.
Skąd pani wie, że nie mam Narcystycznego Obrońcy?
Wtedy zacząłby pan rozmowę od wyliczenia swoich osiągnięć dziennikarskich, a nie od zaciekawienia tematem. I miałby pan w tle nie półkę z książkami, tylko z nagrodami dziennikarskimi.
Moja żona jest – według klasyfikacji obrońców w książce „Emocjonalne pułapki w związkach” – Nadmiernie Kontrolującą Perfekcjonistką…
Cieszy mnie, że pan to potrafi sam odczytać, to potwierdza, że terapia schematu jest zrozumiała, da się zastosować w życiu. Tych trybów jest więcej, a co dalej z pana żoną?
Ona ma wrażenie, że jak się ze mną na coś umówi, to i tak musi dopilnować, czy ja to zrobię. To denerwujące – ale niestety ma rację. Bo jeśli nie dopilnuje, to zapominam np. o zabraniu ważnej torby na wyjazd rodzinny, jak ostatnio.
Dlatego ma pan żonę, która o tym pamięta. Pary dobierają się komplementarnie, żeby się zadziała jakaś chemia. Przyciągają się przeciwieństwa.
Takie związki latami dobrze funkcjonują. To się może zmienić, kiedy np. dzieci dorastają i zostajemy sami. Wtedy idealne byłoby poluzowanie obu strategii. Żona musiałaby ciut odpuścić perfekcjonizm, a pan bardziej się postarać, zapisując więcej na karteczkach. Jeśli pana Zdrowy Dorosły uzna to za ważne.
Już uznał, zainstalowałem sobie apkę z planem dnia. A skąd się biorą te schematy?
Z zasady: lubimy to, co znamy. Schematy i tryby powstają w dzieciństwie i młodości, w interakcji z rodzicami, chociaż dużą rolę odgrywa też temperament. Często w rodzeństwie wychowującym się z przemocowym ojcem, gdzie chłopiec ma agresywny temperament, a dziewczynka wycofany, chłopiec wykształci Atakującego Obrońcę, a jego siostra rozwinie inny styl radzenia sobie i wytworzy np. Obrońcę Skupionego na Innych.
Przy rodzinie z patologią przemocy to dość oczywiste. A jakie schematy wytwarzają się w niepatologicznych domach?
Nadopiekuńcza mama, która mówiła synowi, żeby 10 razy mył ręce, bo wszędzie są zarazki, żeby uważał, jak przechodzi przez ulicę, do 15. roku życia odprowadzała go do szkoły, mogła pomóc mu zbudować schemat podatności na zranienie. On może być uśpiony, a dopiero taka sytuacja jak obecna pandemia powoduje jego uaktywnienie, pojawia się lękowość, skupienie uwagi na zagrożeniach.
Czyli najbardziej panikują teraz dzieci nadopiekuńczych matek?
Niekoniecznie. Na przykład osoba ze schematem skazania na niepowodzenie, brakiem pewności siebie, też może zareagować dużym lękiem.
Jaki jest najlepszy tryb obrońcy?
Elastyczny, bo każdy może się przydać, w zależności od sytuacji. Nawet Obrońca Atakujący, na przykład kiedy ktoś nas fizycznie zaatakuje. Natomiast jeżeli będziemy przez większość czasu w takim trybie, to ucierpią nasze relacje społeczne.
W trakcie terapii pomagamy pacjentom zbudować Zdrowego Dorosłego. Żebyśmy mieli wybór, jakiego trybu w jakiej sytuacji użyć.
To już wszystkie schematy mamy, poproszę o jeden chociaż przykład.
Kobieta koło czterdziestki przyszła z problemem, że partner nie chce się zadeklarować w sprawie małżeństwa, a nawet stałego związku, jest uzależniony od alkoholu. A ona nie jest w stanie podjąć decyzji o rozstaniu ani pogodzić się z tym, jak jest.
To schemat deprywacji emocjonalnej. Buduje się, kiedy rodzice nie dali nam odpowiedniej uwagi, troski, czułości. W dorosłości osoby z takimi doświadczeniami mają bardzo dużą tolerancję na bycie w związkach, w których nie doświadczają tych ważnych rzeczy. Bo to, co znane, chociaż nieprzyjemne, jest dla nas łatwiejsze do przyjęcia i atrakcyjne.
Co dalej? Konieczne jest sięgnięcie do wspomnień, które leżą u podłoża takiego schematu, i praca z nimi. To nie żadne czary, ale techniki interwencji o udowodnionej skuteczności. Pracujemy nad takimi sytuacjami, ale zmieniając ich scenariusz.
Przestaję rozumieć.
Docieramy do danego wspomnienia, żeby doprowadzić do zmiany jego ładunku emocjonalnego. Podam przykład: moja pacjentka jako mała dziewczynka przyniosła do domu świadectwo szkolne z samymi piątkami. Próbowała pokazać je mamie, ale ona była bardzo zajęta gotowaniem obiadu, młodszym bratem, powrotem ojca do domu. Pacjentka pamięta, jak stała koło mamy, ciągnęła ją za spódnicę, a ona odganiała ją ręką.
W terapii schematu zatrzymujemy tę scenę i włącza się w nią terapeuta. „Rozmawiam” z mamą, próbując zwrócić jej uwagę na to, co się dzieje z jej dzieckiem. Akurat w tamtej sytuacji ta mama nie miała złych intencji, wystarczyła taka „rozmowa”, żeby ona odłożyła na chwilę swoje sprawy i skupiła się na córce.
To ma na celu uzupełnienia deficytów uwagi, bliskości, docenienia, które leżą u podstaw schematów.
Jeżeli ta technika zadziała, to zmniejszy się tolerancja mojej pacjentki na brak uwagi ze strony partnera. Na niepewność związaną z tym związkiem, na znikanie przez partnera na kilka nocy, bo akurat pije z kumplami. Będzie potrafiła postawić mu granice – i to się właśnie dzieje w tej historii – a jeśli to nie podziała, to się rozstać.
A jaka jest puenta?
To się okaże, czy ten związek przetrwa, czy nie. Dziś ona mówi, że nie chce, żeby on znikał na kilka dni i wracał pijany, a on o dziwo się dostosowuje.
To teraz mój przykład. Znam podobne sytuacje – kobiety wchodzące ciągle w trudne związki z facetami, którzy piją, zdradzają, poniżają.
To kwestia konstelacji schematów wyniesionych z dzieciństwa. Co z tym zrobić? Można to sobie przegadać z przyjaciółką, zdać sobie z tego sprawę i… władować się w kolejny taki związek. Bez przepracowania na terapii sytuacji, które doprowadziły do powstania takich schematów, niczego się nie zmieni.
Po kwarantannach zapełnią się gabinety psychoterapeutyczne.
Trafił pan! Ludziom trudno będzie konfrontować się z Obrońcami swoich partnerów przez 24 godziny na dobę. Nawet biologicznie można to wytłumaczyć: jeśli traktujemy jakąś sytuację jako zagrożenie, to reagujemy po tzw. skróconym obwodzie. Sterowanie przejmuje nasz układ limbiczny, ciało migdałowate. A normalnie, kiedy mamy dostęp do naszego Zdrowego Dorosłego, to przepuszczamy nasze decyzje przez korę czołową, która pomaga w odczuwaniu empatii, umożliwia autorefleksję, dystansowanie się wobec strachu.
Proszę jeszcze na koniec o historię z happy endem.
Mężczyzna, bardzo zapracowany, oddany rodzinie i z dużym schematem samopoświęcenia. Z żoną przyzwyczajoną do luksusów od początku relacji. Zgłosił się, bo był tak przepracowany, że zaczęło mu szwankować zdrowie – jego ciało już krzyczało, groziła mu operacja kręgosłupa. Ale nie potrafił postawić granic ani w pracy, ani w domu, bo żona miała duże wymagania odnośnie do poziomu ich życia.
Pracowaliśmy z jego Obrońcą, który był w 90 proc. skoncentrowany na potrzebach szefa albo członków zespołu w pracy, żony w domu. Pomagałam mu dostrzec, że on ma w ogóle jakąś wrażliwą część, swoje potrzeby. Jego mama była lekarką, ojciec społecznikiem, a w dodatku miał niepełnosprawnego brata, któremu rodzice poświęcali większość uwagi. Był „nagradzany”, kiedy swoje potrzeby odsuwał na bok, zostawiając rodzicom przestrzeń na zajmowanie się innymi sprawami.
Proces był trudny, ale pomogły okoliczności życiowe, bo mój pacjent stracił pracę. Musiał zmienić też swoje funkcjonowanie w domu.
Po wcześniejszej pracy ze mną potrafił nie prezentować się już tylko jako superidealny i samopoświęcający się superman, tylko umiał się odsłonić, przyznać, że jest mu źle, że się boi, że potrzebuje zmiany ze strony swojej żony. A ona – co nie jest bardzo częste – bardzo pozytywnie na to zareagowała.
Udało się to utrzymać, kiedy on wrócił do pracy. Zmienił się całkowicie układ się w ich związku, bo ona też zaczęła pracować.
- Małgorzata Bielak - psycholog, psychoterapeuta i superwizor psychoterapii poznawczo-behawioralnej i schematu. Przyjmuje w Warszawie oraz online.
- Rozmawiał Wojciech Staszewski