Rutyna w małżeństwie mnie dobija. Duszę się i czuję, że gdzieś tam jest ktoś inny mi przeznaczony

Czułość i Wolność

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach”, prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się”.

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Naszą Czytelniczkę niepokoi rutyna w związku. Co zrobić, gdy dobrze wypracowany związek na tle logistycznym i organizacyjnym tak bardzo kuleje w sferze emocjonalnej? Jak długo można tkwić w rutynie, w której praktycznie nie ma innych rozmów poza tymi o dzieciach?

Mąż prowadzi firmę, ja studiuję dość ciężki kierunek związany z medycyną (spełniam swoje marzenia). Mamy dwoje dzieci i mąż dość dobrze wywiązuje się z roli ojca, gdy mam blok praktyk klinicznych. Niczego nam nie brakuje - dom, wakacje, wycieczki i inne zachcianki dzieci.

Jednak od jakiegoś czasu nie czuję między nami więzi. Nie ma interesujących rozmów, zainteresowania, czułości. Nie ma też kłótni, więc wydawałoby się, że jest OK, a jednak coraz częściej czuję, że się duszę i że gdzieś tam jest ktoś inny mi przeznaczony. Jak długo można tak żyć, w takim osłupieniu uczuciowym, i czy tak wygląda codzienność większości par? Bez "jak się dzisiaj czujesz" albo "co dziś robiłaś ciekawego"? Bo jeśli tak, to coś czuję, że ja wysiadam, a następna stacja pociągowa jest coraz bliżej...

Małgorzata Bereza-Stanisławska

Droga Pani, temat rutyny w relacji, zwłaszcza po paru latach znajomości, jest bardzo częstym powodem, dla którego pary zgłaszają się po wsparcie. Jest to jeden z przykładów na to, że w życiu nie mamy nic „na zawsze”, a sakramentalne „tak” nie zagwarantuje nam dobrej relacji na całe życie. Dzieje się tak, ponieważ zarówno my się w tych relacjach zmieniamy, jak i ta druga strona.

Jest różnica między rutyną a zubożeniem emocjonalnym

Czasem zmieniają się nasze potrzeby (coś innego wychodzi na pierwszy plan), przychodzą nowe wyzwania, np. pojawia się dziecko, czasem zmienia się coś w zewnętrznych warunkach (na przykład charakter wykonywanej pracy, który ma wpływ na to, ile czasu ktoś spędza w domu), zmieniają się też zainteresowania zawodowe i pasje, ponieważ rozwój może zachodzić całe życie i nigdy nie wiemy, co nas zachwyci i „wciągnie”, w związku z tym zmienia nam się czasem tryb życia, poznajemy nowych ludzi, którzy pokazują nam inny punkt widzenia, inną wizję świata, którą możemy ocenić jako bardziej atrakcyjną.

Pyta Pani, jak długo można żyć w rutynie. Można nawet całe życie, jednak warto wskazać różnice między rutyną a sytuacją, w której dostrzegamy brak lub ograniczoną więź i zubożenie emocjonalne. Nie dla wszystkich rutyna jest czymś negatywnie kojarzonym i czasami na tym tle dochodzi do nieporozumień w relacji - jedna strona uważa to za problem, druga rozumie to jako stabilizację, bezpieczeństwo, spokój i dlatego nie widzi w tym zagrożenia dla trwałości relacji.

Ważne pytanie: Jakich potrzeb nie zaspokaja Pani obecnie w relacji?

Ciekawi mnie, od jak dawna czuje się Pani tak, jak opisuje to Pani w liście. Kiedy było inaczej i jak to wyglądało? Co się zmieniło od tamtej chwili w waszych sytuacjach zawodowych, rodzinnych, sferach osobistych? Odpowiedzi na te pytania mogą pomóc określić, co się zmieniło i co może być hipotetycznym powodem. Ważne wydaje się też określenie, jakich potrzeb nie zaspokaja Pani obecnie w relacji lub ich zaspokojenie jest mocno ograniczone. Jak określiłaby Pani te potrzeby?

Czy kiedyś było inaczej? Co kiedyś mąż robił, co sprawiało, że czuła Pani, że jest w porządku? Czy raczej nie zwracała Pani na nie uwagi lub inne były ważniejsze i dlatego nie dostrzegała Pani, że coś Pani przeszkadza? Ta druga sytuacja ma często związek z różnymi obowiązkami, natłokiem zadań, skupieniem na potrzebach innych (na przykład malutkich dzieci), kiedy bardzo łatwo nam swoje potrzeby kierować na dalszy plan. Zachęcam przede wszystkim do rozmowy z mężem - odpowiedzi, których udzieli Pani na wyżej postawione pytania, mogą pomóc w doprecyzowaniu, co ma Pani na myśli, które potrzeby są dla Pani najważniejsze.

Nie pisała Pani, czy podejmowała Pani do tej pory rozmowy, które dotyczyłyby sytuacji opisanej w liście. Zastanawia mnie, czy mąż w ogóle wie, co może Pani przeżywać, jak się Pani czuje w związku. Czasami to, co mamy w swoich przeżyciach, jest niedostępne dla drugiej strony, nie potrafi odczytać tego w naszych myślach czy emocjach. Natomiast jeśli podejmowała już Pani jakieś próby zmiany tej sytuacji i towarzyszy Pani dodatkowo uczucie bezsilności czy bezradności, bo nie spotkało się to z pożądaną reakcją, to zachęcam raczej do wyjścia poza sytuację domową i skonsultowania się z psychologiem czy psychoterapeutą, który prowadzi terapię par.

Jeśli coś się psuje, warto najpierw naprawiać, niż wymieniać

Czasem takie spotkania pomagają inaczej się usłyszeć lub w ogóle wypowiedzieć to, co jest dla obu stron ważne. Zachęcam przynajmniej do próby, to jest oczywiście Pani decyzja, ja osobiście jestem zwolenniczką podejścia, że jeśli się coś psuje, to warto najpierw „naprawiać”, niż „wymieniać na nowe”, ale jednocześnie żeby jechać w dalszą wspólną podróż, potrzebne jest zaangażowanie obu stron.

______

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi, albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl lub bzurek@agora.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się”

 

Opracowanie: Beata Żurek 

Ekspertka: Małgorzata Bereza-Stanisławska - psycholożka, psychoterapeutka poznawczo-behawioralna. Pracuje w fundacji Iskierka na rzecz dzieci z chorobą nowotworową, gdzie na co dzień wspiera rodziny w kryzysie związanym z diagnozą. Prowadzi także terapię osób dorosłych, młodzieży oraz par w gabinecie psychoterapii.

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl

13 maja 2021 r.