Spanie, jedzenie, picie, sikanie i ruch są teraz najważniejsze. Nie praca, nie kolejny projekt

Czułość i Wolność

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach”, prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation z „Wysokimi Obcasami”, realizujemy cykl „Koleżankujmy się”.

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka narzeka na skutki pracy zdalnej: Jestem tuż przed czterdziestką. Odkąd pracuję zdalnie, mam wrażenie, że z każdą kolejną minutą w domu tyję. Staram się wychodzić na długie spacery, ale mam wrażenie, że przed pandemią ruszałam się więcej. Co gorsza, posiłki jem przy komputerze, żeby nie tracić czasu na przerwy. Zajadam też stres, bo w domu zawsze jest coś w lodówce lub w pojemniku ze słodyczami. Proszę o radę, co robić, żeby się nie roztyć? Jak narzucić sobie jakiś reżim? Mam wrażenie, że praca w domu destrukcyjnie wpływa na mój organizm. Boję się, że kiedy to wszystko się skończy będę miała duży problem, aby wrócić do formy.

Agata Ziemnicka:

Droga Pani, czytam i przede wszystkim podziwiam, że tak otwarcie Pani o tym pisze. O tym, że coś się wymyka spod kontroli, że obowiązków znacznie więcej, a ruchu jakby mniej. Przede wszystkim, ważne, że się Pani sobie przygląda, troszczy się o siebie.

Rad, jak sobie przetrwać lock down i pracę w domu, jest dużo, ale właściwie na niewiele się zdadzą, jeśli nie mamy za sobą dwugodzinnej rozmowy. Ale w ciemno proponuję: bezwzględnie jedzenie poza komputerem, przy stole, w kuchni, najlepiej bez zajmowania się innymi aktywnościami.

Jedzenie przy stole pozwala utrzymać na długo w mózgu status „najedzona”, ponieważ uważność skierowana tylko na jedzenie i smakowanie pozwala ciału jeść wolniej, a wolne jedzenie jest tak ważne, że nie potrafię opisać.

Wolne jedzenie to uważne gryzienie, to lepsze wykorzystanie śliny, to łatwiejsze trawienie połkniętych kawałków jedzenia, to sytość na dłużej i większe poczucie przyjemności z jedzenia. Zaczęłabym od tego.

Dodatkowo dużo wody, naprawdę dużo. I każda kolejna szklanka powinna być pretekstem, żeby wyjść z pokoju do kuchni i od razu zrobić jakąś aktywność.

Nic i nigdy nie będzie ważniejsze od Pani zdrowia teraz. Żaden projekt ani zarobek. Wiem, że trochę mówię jak wiedźma bez uziemienia, ale tak naprawdę: spanie, jedzenie, picie i sikanie – no i ruch – są teraz najważniejszymi narzędziami, żeby przetrwać to, co nas spotkało. Zatem wszystko proszę układać pod swoje jedzenie, picie i spacery. Nie uda się codziennie? Wiem. Ale 3–4 dni w tygodniu już tak. Będzie ciężko? Tak. No bo kto by pomyślał, że mamy się zajmować przede wszystkim sobą.

Im więcej w tym kołowrotku będzie chwil dla Pani samej, tym mniejsza będzie potrzeba podjadania słodyczy i podgryzania przekąsek z napięcia, zmęczenia, przestymulowania.

Dla mnie najbardziej skuteczne są teraz spacery i wyznaczanie sobie konkretnych godzin na przerwy. Co najmniej jedna na godzinę, choćby trzy minuty na oddech przy otwartym oknie albo pięć skłonów. Ale robię je. I codziennie spacer. Inaczej nie pisałabym do Pani.

Z drugiej strony, ten czas jest tak wyjątkowo wymagający i właściwie paskudny, że nawet jeśli przytyje Pani kilka kilogramów, nic się nie stanie. Jeśli to będzie ciągle rosnąć, jasne, że można mieć powody do obaw, ale jeśli są to trzy kilogramy ekstra, to też można urealnić, że w tak ekstremalnej sytuacji przez tak długi czas można różnie reagować i to jest ok. „Życzę godności i lekkości”, jak to ostatnio napisała Natalia de Barbaro.

______

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi, albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: listy@wysokieobcasy.pl lub bzurek@agora.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się”

 

Opracowanie: Beata Żurek 

Ekspertka: Agata Ziemnicka jest dietetyczką i psycholożką. Jest prezeską fundacji „Kobiety bez diety” Więcej na: www.rownowaga.eu

Tekst opublikowany w serwisie wysokieobcasy.pl 16 grudnia 2020 r.