Trudny temat: wdzięczność. "Ciężkie doświadczenia mogą być barierą do jej okazywania"

Czułość i Wolność

W Warszawie odbył się uroczysty przemarsz „Przyjaciele, dziękujemy. Ukraińcy – Polakom”. Nasza rzeczywistość wypełniła się wdzięcznością.

– Badacze zajmujący się tym zjawiskiem podkreślają, że jest ona jednym z ważniejszych sposobów na budowanie relacji społecznych. Tworzy więzi. Jest klejem życia społecznego – widzimy to w tej chwili na przykładzie tego, co się dzieje między Polską a Ukrainą. Buduje zaufanie, powoduje, że ludzie są w stanie ze sobą współpracować. Może być emocją, może być specyficzną postawą życiową, którą psycholog Robert Emmons, intensywnie zajmujący się wdzięcznością, definiuje jako doceniającą przede wszystkim zdrowy styl życia. W kulturze europejskiej wdzięczność jest zakorzeniona: w mitach, bajkach, przekazach, w tradycji chrześcijańskiej.

To prawda, że baśnie są oparte na wdzięczności i wzajemności: jabłonka da jabłka z sadu, bo wcześniej bohater podlał ją wodą...

– Dokładnie tak. Dlatego jest obecna w naszych schematach myślenia i reagowania. Oczekuje jej się, ale także się ją daje.

Cytatów o wdzięczności jest prawie tyle samo, ile o miłości. Kubuś Puchatek: „Prosiaczek zauważył, że nawet jeśli miał bardzo małe serce, mogło ono zawierać dość dużą ilość wdzięczności”. Jak wdzięczność ma się do słynnej reguły wzajemności?

– Reguła wzajemności często wynika z wdzięczności, choć nie musi. Pamiętajmy, że oprócz wdzięczności rozumianej w kontekście emocji są normy i reguły życia społecznego, które na nas mocno wpływają. To, że ktoś mówi: „jestem wdzięczny” czy „postaram się pomóc w podobnej sytuacji”, wcale nie oznacza przeżywania wdzięczności na poziomie emocji związanych z empatią. Niektórzy badacze mówią, że mamy dwie wdzięczności: tę nazwijmy ją bardziej oficjalną, rozumianą jako postawę wynikająca z dostosowania się do reguł życia społecznego, jako swoisty realny rewanż, i tę drugą – uczucie, które się przeżywa gdzieś głęboko i prawdziwie. Wydaje się, że nie każdy jest w stanie wdzięczność odczuwać.

Wtedy nazywamy go egoistą?

– Niekoniecznie. Egoista to ktoś, kto dokonuje dosyć świadomego wyboru pomiędzy postawą wdzięczności a niewdzięczności. Myślę raczej o ludziach, którym udzielamy teraz pomocy i zmagamy się z ich problemami, stanami psychicznymi, które mocno utrudniają okazywanie wdzięczności. Doświadczanie PTSD, bycie w sytuacji stresu przez dłuższy czas to są stany, które mogą zamrażać emocjonalnie. Bywa, że dysocjacja emocjonalna jest formą mechanizmu obronnego, przetrwania w sytuacji traumy. Jeśli oczekujemy wdzięczności od osoby, która ucieka przed wojną, te ciężkie doświadczenia mogą być barierą do jej okazywania. Nie doświadczamy bowiem emocji w sposób wyizolowany, one są konsekwencją tych uczuć, które były przeżywane przed chwilą. Trudno więc się przestawić z trybu „przetrwanie” na tryb „wdzięczność”. Od jednej z pacjentek słyszałam właśnie taką historię „odroczonej wdzięczności”. Przyjmowała rodzinę uchodźców z Ukrainy. Po dłuższym czasie zaczęła się bać, ponieważ nie widziała w tych ludziach żadnych emocji. Widziała jednostki zamrożone, aemocjonalne. Ale doczekała się sygnału od nich. Wdzięczność pojawiła się po jakimś czasie i było to o tyle piękne, że ci ludzie zrobili coś, co aktualnie trafiało w jej potrzeby. Remont. Była im za to bardzo… wdzięczna.

No właśnie, to też jest chyba sztuka, żeby utrafić w potrzeby osoby, której chcemy się odwdzięczyć.

– Bo też wdzięczność nie jest zwykłą reakcją na bodziec. Wspomniany Robert Emmons wyznał kiedyś: nie spodziewałem się, że to tak skomplikowany proces. Bardzo często wdzięczność wymaga czasu. Jest też takim rodzajem doświadczenia, które jest w stanie dokonać wymiernych zmian w ludzkim życiu. Jeśli jest realna i prawdziwa – ma siłę zmiany sytuacji osoby, której się rzeczywiście odwdzięczamy. Przypominam sobie teraz jedną z moich pacjentek, która poczuła ogromny wstyd, ponieważ pewnego dnia wyrzuciła cioci brak wdzięczności. Chodziło o to, że ona jej pomagała, ale nie doczekała się ze strony starszej pani żadnej reakcji. Ciocia z płaczem odpowiedziała: „Przecież się codziennie za ciebie modliłam, żeby udał ci się twój ostatni projekt”. Dla mojej pacjentki było to trudne doświadczenie, bo musiała przyznać sama przed sobą, że wdzięczność widziała tylko i wyłącznie w wymiarze materialnym czy werbalnym. Tymczasem ma ona także wymiar duchowy.

Wdzięczność wymaga uznania swojej bezsilności. Pracownicy ośrodków pomocy dla cudzoziemców i wolontariusze mówią: bywa, że brak wdzięczności jest jedynym gestem z ich strony na pokazanie swojej autonomii i tożsamości, tego, że mają jeszcze na coś wpływ. Czy pani się z tym zgodzi?

– Istotnie, może się taki mechanizm pojawić. Aby być wdzięcznym, trzeba uznać, że w jakimś obszarze (czasem całego życia) jest się kompletnie bezradnym. Uznanie własnej bezsilności może mieć daleko idące konsekwencje w kontekście mechanizmów radzenia sobie. Ci, którzy chcą i muszą sobie radzić, często nie akceptują bezsilności, a więc wdzięczności. Natomiast bardzo ważne jest zachowanie równowagi w kontekście wdzięczności. Zbyt wylewne podziękowania czy wyrazy wdzięczności nieadekwatne do udzielonej pomocy mogą nie spajać, a wręcz odwrotnie – rozdzielać. Najlepiej, kiedy jest poczucie, że po obu stronach mamy podobne emocjonalne/materialne porcje dawania i brania.

Dobrostan psychiczny wynikający z poczucia wdzięczności robi zresztą teraz sporą karierę w nurcie tzw. psychologii pozytywnej. Mówi on o zgeneralizowanej wdzięczności wobec wszystkich doświadczeń życiowych, wszystkiego tego, co się w życiu spotyka. Wynika z badań, które mówią: ludzie, którzy są wdzięczni w sposób realny i prawdziwy, są po prostu szczęśliwsi. Lepiej radzą sobie w trudnych sytuacjach. Częściej w trudnych sytuacjach uzyskują coś, co się nazywa tzw. wzrostem potraumatycznym czy wzrostem pokryzysowym. Wydają się bardziej wytrzymali na przeciwności losu. Stąd bardzo duża popularność tzw. praktyk wdzięczności.

Dla kogo jest praktykowanie wdzięczności?

– Jest to na pewno droga donikąd dla ludzi, którzy mają problem z doświadczaniem wdzięczności. Podobnie jak niektórzy ludzie nie czerpią satysfakcji z medytacji czy mindfulness, bo po prostu to nie jest praktyka dla nich. Nie wyniosą nic z takiej praktyki wdzięczności ludzie, którzy doświadczają emocji w sposób bardzo płytki lub mało intensywny. Nie wyniosą z niej wiele ludzie racjonalni, przetwarzający świat poznawczo, a nie emocjonalnie.

W przypadku doświadczania wdzięczności mamy spore różnice płciowe. Kobiety częściej jej doznają i ją okazują. To wynika pewnie z różnic biologicznych – na przykład budowy mózgu, ale też poziomu hormonów oraz socjalizacji w rolach społecznych. Dla kogo na pewno jest praktykowanie wdzięczności? Dla ludzi, dla których ona ma wartość (nie wszyscy są/byli socjalizowani w poczuciu, że wdzięczność jest ważna), którzy potrafią dostrzec i zrozumieć emocje osoby, która daje. Docenią czystość tych emocji, poświęcenie, współodczuwanie. Proszę zauważyć, że nie jesteśmy wdzięczni, kiedy ktoś nam rzuca pieniądze, robi dziwną minę i jest niedostępny emocjonalnie. Inaczej jest w przypadku, kiedy widzimy na twarzy jakąś formę współczucia, współodczuwania. Warunkiem wdzięczności jest przekonanie, że ktoś rozumie sytuację osoby potrzebującej pomocy. Praktykowanie wdzięczności wpływa na wzrostu poziomu empatii, dlatego ważne jest kształtowanie postawy wyrażania jej u dzieci. I nie potrzeba do tego żadnych wykładów czy rozmawiania. To, co warto podkreślać: wdzięczność nie jest warunkiem pomagania. Częsty błąd wychowawczy: mówimy dzieciom – „jeśli pomogłaś/łeś koleżance, a nie była ci wdzięczna, to więcej tego nie rób, nie warto”. Wdzięczność warunkowa nie jest w moim przekonaniu czymś właściwym. Jako coach umiejętności rodzicielskich widzę też dosyć niezdrową postawę rodziców: często oczekują wdzięczności od dzieci za wszystko. Jest specyficzny kult wdzięczności w niektórych rodzinach. Za herbatę zrobioną, za kanapkę, za cokolwiek. Tymczasem w tego typu relacjach wdzięczność jest procesem, który się po prostu dzieje cały czas. Niekoniecznie polega na tym, że o tej wdzięczności mówimy i ciągle ją okazujemy. Wdzięczność jest funkcją miłości człowieka. Pamiętajmy, że my naprawdę rzadko pomagamy z motywów altruistycznych. Pomaganie polepsza nam humor. Pomaganie daje siłę. Wobec tego, jeżeli wiemy, że nasza pomoc jest właściwa, ale nie spotyka się z wdzięcznością – bądźmy po prostu wdzięczni samym sobie. To będzie taka „self-wdzięczność”: za siły, za zasoby, za dobrą wolę i serce. Ona może być bardzo satysfakcjonująca.

 

Dr Magdalena Nowicka zajmuje się psychologią różnic indywidualnych. Interesuje ją, w jaki sposób ludzie wpływają na swój nastrój. Na Uniwersytecie SWPS prowadzi zajęcia z psychologii różnic indywidualnych, psychometrii i wywiadu psychologicznego.

Autorka: Krystyna Romanowska

Zdjęcie:  pexels.com

Tekst ukazał się w magazynie „Wolna Sobota” „Gazety Wyborczej” 4 czerwca 2022 r.