Wydaje mi się, że moja sąsiadka krzywdzi swoje dziecko. Chroniąc kogoś, donoszę czy pomagam?

Czułość i Wolność

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach”, prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation z „Wysokimi Obcasami”, realizujemy cykl „Koleżankujmy się”.

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka nie wie, czy i jak zareagować na zachowania sąsiadki, młodej matki: „Moja sąsiadka ma czteroletniego syna, wychowuje go sama. Ojciec zabiera małego do siebie co drugi weekend. Dziecko jest żywe, rezolutne, ciekawe świata, Widać, że kobieta nie ma cierpliwości lub nie poradziła sobie z rozwodem. Ciągle na niego krzyczy, szarpie go, strofuje. Raz zwróciłam jej uwagę, gdy ciągnęła małego po schodach. Usłyszałam wtedy, że mam się nie wtrącać, bo to jej dziecko i ona je wychowuje. Czy powinnam gdzieś interweniować? Może porozmawiać z jej byłym mężem? Boję się, że to dziecko będzie miało traumy na całe życie”.

Katarzyna Patykiewicz:

Niemal każdy z nas chociaż raz w życiu słyszał przez ścianę wrzaski sąsiada i płacz dziecka albo zobaczył, jak rodzice krzyczą na dziecko na ulicy. U wielu z nas budzi się wtedy chęć zareagowania, czujemy, że powinniśmy coś zrobić – ale... no właśnie, nie wiemy co?

Wiem jedno, sama mam niejednokrotnie taką tendencję, żeby reagować agresją na agresję. Na przykład nakrzyczeć na mamę: „Co pani wyprawia? Niech się pani uspokoi”. Tylko cóż się wtedy dzieje – czy rzeczywiście sytuacja zostaje rozwiązana. Raczej mamy do czynienia z kumulacją agresji. Mama jest w podwójnie złej roli. Z jednej strony zostaje niejako upokorzona wobec własnego dziecka, z drugiej – ktoś się wtrąca w jej życie i złość na pewno nie maleje.

A może po prostu powiedzieć: „Widzę, że jest pani zdenerwowana, czy można jakoś pomóc?”. I bynajmniej nie chodzi o to, żebyśmy mieli od razu w głowie listę pomysłów, jak pomożemy. Chodzi bardziej o nieagresywne odwrócenie uwagi, przerwanie sytuacji.

Za co możemy wziąć odpowiedzialność? Nie nakręcajmy sytuacji, nie dokładajmy agresji do tej i tak już trudnej sytuacji. Mówię tu oczywiście o sytuacji incydentalnej.

Natomiast inaczej to wygląda w sytuacji, kiedy mamy świadomość przemocy, świadomość lub podejrzenie. Czy można wtedy przyjąć postawę „uprzejmie nie donoszę”? Przede wszystkim czy chroniąc kogoś przed krzywdą, donoszę czy pomagam?

Niejednokrotnie boimy się konsekwencji dla naszego własnego bezpieczeństwa, że opony w samochodzie zostaną przebite, że spotkają nas nieprzyjemności. Ale i tu przecież możemy poszukać rozwiązania - nawet uciekając się do anonimowego zawiadomienia odpowiednich instytucji.

Pamiętajmy, że można zadzwonić na policję albo do ośrodka pomocy społecznej i zgłosić, że w danej rodzinie dziecku lub innej osobie dzieje się krzywda. Nawet jeśli jest to zgłoszenie anonimowe (a można złożyć zawiadomienie bez podawania swoich danych), pracownicy socjalni i funkcjonariusze mają obowiązek sprawdzić, czy pod wskazanym adresem nie dzieje się coś niepokojącego.

______

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi, albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl lub bzurek@agora.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się”

 

Opracowanie: Beata Żurek 

Ekspertka: Katarzyna Patykiewicz jest psycholożką, pracuje w zespole poradni psychologiczno-pedagogicznych w Bielsku-Białej. Związana Inicjatywą Obywatelską „Witaj”, która zabiega o to, aby każdy bez względu na pochodzenie, kolor skóry czy wyznawaną religię czuł się w jej mieści, jak u siebie.

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl 14 grudnia 2020 r.