O mojej menopauzie rozmawiam z córką. Zależy mi na tym, aby rosła wolna od tych wszystkich stereotypów, obciążeń i ograniczeń, z którymi ja musiałam się zmierzyć. Opowiedziałam jej, że nadszedł u mnie czas zmian i nie wiem, jak będzie wyglądał.
Nie mam prawa nagle zadeklarować, że jestem feministą. Moim zadaniem jest słuchać, współpracować i oduczać się tego, czego zostałem nauczony.
Wiem, że czasy są trudne, ale mój mąż wpadł w jakąś paranoję. Włączył się w nim regularny skąpiec. Jeśli on idzie na zakupy, wybiera tylko produkty w promocji lub przecenione, a teraz stwierdził, że nie będziemy kupować dzieciom nowych butów, bo przecież uczą się zdalnie.
Jeśli jakiś rząd mówi: zapewnimy wam darmowe podpaski, tak naprawdę mówi: dziewczynki są ważne.
Pyta o to, za każdym razem, gdy dzwoni, zmusza siostrę, żeby mnie przekonała do ochrzczenia dziecka. Ucieka się nawet do szantażu - nie zajmę się dzieckiem, jeśli nie będzie ochrzczone.