Do rodziców nie dociera, że jestem dorosłą i samodzielną kobietą. Kontrolują mnie jak nastolatkę

Koleżankujmy się

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka ma problemy w relacjach z rodzicami: Mam 24 lata. Studiuję, pracuję, wynajmuję mieszkanie. Jestem samodzielna, ale moi rodzice nadal traktują mnie jak małą dziewczynkę. Do tej pory oczekują, że po powrocie do mieszkania z pracy, uczelni czy spotkania ze znajomymi będę się meldowała. Po każdej jeździe samochodem to samo. Tak. Mam wysłać SMS lub informację na komunikatorze, że dotarłam i jestem bezpieczna. To nie do zniesienia.

Kiedy się buntuję, że jestem dorosła i potrafię już o sobie zadbać, słyszę lamenty: My się martwimy, bo cię kochamy. Rozumiem miłość do dziecka, ale przecież ona ma swoje granice. Nie jestem już kilkulatkiem czy nastolatką.

Wydaje mi się, że moi rodzice nie potrafią się pogodzić z tym, że ich mała córka stała się kobietą. Przy stole, gdy jest więcej gości, potrafią zwracać mi uwagę, że czegoś nie zjadłam, że mam sobie dołożyć. Gdyby jeszcze mogli, to nie pozwoliliby mi wstać od stołu, dopóki talerz nie będzie pusty. Przy znajomych potrafią narzekać, że się im nie zwierzam, że do nich nie dzwonię.

Łatwo wynajduję preteksty, żeby nie wracać do domu na weekendy. Czuję się wyczerpana ich miłością. To moi rodzice, ale coraz trudniej znoszę to osaczenie. Lepszy kontakt mam z babcią, która o nic nie wypytuje, niczego nie oczekuje i świetnie nam się rozmawia. Czasami mam wrażenie, że podczas spotkania z rodzicami jestem na przesłuchaniu.

Spinam się, jestem czujna, żeby nikogo nie urazić, ale też nie wpuścić ich do swojego życia. Czy mogę jeszcze coś zrobić, żeby rodzice się zmienili? Obawiam się, że jeśli nie zmienią swojego zachowania, nasze kontakty spadną do zera. A tego mimo wszystko bym nie chciała.

Agnieszka Ortman: Bardzo dziękuję za tak wyczerpujący opis sytuacji, w której Pani się znajduje. Pani potrzeba niezależności i usamodzielniania się, która jest zupełnie naturalna na tym etapie życia, jest w pełni zrozumiała. Rozumiem też Pani rozterki, gdy z jednej strony ma Pani świadomość, że troska i zainteresowanie rodziców jest wyrazem ich miłości, a z drugiej czuje Pani, że nadmiernie jednak ingeruje to w Pani życie. Faktycznie czasem jest tak, że rodzicom trudno jest pogodzić się z tym, że ich dzieci dorosły i prowadzą własne życie, podejmują własne wybory i potrafią już samodzielnie radzić sobie z wyzwaniami.

Pozbawianie decyzyjności podkopuje pewność siebie

Niektórzy rodzice nadal próbują kontrolować dorosłe już dzieci, niestety może to mieć negatywne konsekwencje zarówno dla ich relacji, jak i dla funkcjonowania dziecka jako dorosłej osoby. Pozbawianie decyzyjności podkopuje pewność siebie i w efekcie poczucie sprawczości. Może to prowadzić do biernej i zależnej postawy, oddawania kontroli w inne ręce, niebrania odpowiedzialności za swoje czyny.

Dlatego tak ważne jest budowanie w dziecku już od najmłodszych lat poczucia sprawczości, wiary we własne siły i uczenia się, że czasem popełniamy błędy, zdarzają nam się porażki, z którymi musimy się nauczyć sobie radzić.

Domyślam się, że może Pani czuć się przytłoczona i czasem poirytowana nadopiekuńczością rodziców i chce Pani zawalczyć o swoją przestrzeń i postawić wyraźne granice. Sądzę, że będzie to z korzyścią dla Waszych relacji. To, co może Pani zrobić, to próbować za pomocą asertywnych komunikatów dawać rodzicom informację o swoich granicach i potrzebach, robiąc to w stanowczy i otwarty sposób. Taka komunikacja mogłaby ułatwić dostrzeżenie im w Pani dorosłej kobiety, która już nie jest nastolatką i która chce być traktowana z większym zaufaniem.

Przy różnych okazjach trzeba przypominać rodzicom, co jest dla mnie ważne

Asertywna wypowiedź zawiera w sobie kilka istotnych elementów. Przy odmowie jest to słowo „nie" wraz z krótkim wyjaśnieniem swojej perspektywy. Przy stawianiu granic natomiast jest to uzewnętrznienie swoich emocji, takich jak na przykład smutek, frustracja czy złość, wraz z wypowiedzeniem potrzeby, która w tym przypadku oznacza traktowanie Pani jako osoby dorosłej.

Cała wypowiedź mogłaby brzmieć następująco: „Mamo, tato, kocham was i zawsze tak będzie, nie czuję się jednak dobrze, kiedy traktujecie mnie jak nastolatkę, którą już nie jestem. Budzi to we mnie negatywne uczucia, dlatego że jestem już dorosła i tak chciałabym, żebyście mnie postrzegali i traktowali".

Być może taki komunikat miałby szansę uświadomić rodzicom nie tylko to, że rzeczywiście traktują Panią jak nastolatkę, ale też to, że Pani sama nie czuje się z tym komfortowo.

Jeśli rodzice nadal mieliby trudności z zaakceptowaniem Pani stanowiska, proszę się nie zrażać, dać im czas, być może jest to dla nich na tyle trudna zmiana, że nie dokona się w tak szybkim czasie. I oczywiście przy różnych okazjach niech Pani przypomina im to, co jest dla Pani ważne.

Gdyby jednak nie czuła się Pani z tym rozwiązaniem wystarczająco dobrze i ciągle pojawiałyby się negatywne emocje - w takim momencie warto byłoby zastanowić się nad ewentualną zmianą nastawienia do rodziców i Waszej relacji. W takiej sytuacji zachęcam do kontaktu z psychologiem lub psychoterapeutą, szczególnie w nurcie poznawczo-behawioralnym lub terapii schematów.

Mam nadzieję, że moja odpowiedź i zawarta w niej porada okażą się pomocne, tego życzę i wszystkiego dobrego dla Pani.

____________________________________________________________________________________________

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się".

 Opracowanie: Beata Żurek 

Agnieszka Ortman - psycholog, pracuje z osobami z negatywnymi przekonaniami odnośnie do siebie, swojej przeszłości, przyszłości i świata, utrudniającymi prowadzenie satysfakcjonującego życia, którym trudno jest poradzić sobie z negatywnymi emocjami, odczuwanym lękiem. Prowadzi praktykę psychologiczną online na platformie Avigon.pl.

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl 31 marca 2022 r.

Zdjęcie: pexels.com