Mam poprawić sobie piersi, bo jemu podobają się większe. Dawno nikt mnie tak nie upokorzył

Koleżankujmy się

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Naszą Czytelniczkę rozczarowało zachowanie mężczyzny: Byłam raz mężatką i więcej nie zamierzam. Dobrze wiem, czego oczekuję od życia. Za kilka miesięcy skończę 60 lat, choć zawsze dawano mi mniej lat, niż wskazuje pesel. Nadal jestem aktywna zawodowo i niezależna finansowo. Nie stronię od mężczyzn. Miałam dłuższe i krótsze znajomości, ale zaczęłam szukać bliskiej osoby. Udało się. Mój wybranek, starszy o sześć lat, od razu mnie zauroczył. Poznaliśmy się w sanatorium. Był szarmancki, dobrze wychowany, pełen wigoru i chęci życia. Zawsze robię, co uważam za stosowne. Zaprosiłam Krzysztofa do siebie.

Przyjechał, kiedy znalazł najemcę na swoje mieszkanie. Początki były cudowne. Znowu mieliśmy po 20 lat. Spodobało mi się, że nie muszę wracać do pustego domu. Czekał na mnie dobry mężczyzna, obiad i niespodzianki przygotowane na wspólny wieczór.

Po trzech miesiącach czar prysł. Wszystko przez jedną rozmowę. Jestem zgrabna, uprawiam jogę, często wychodzę z koleżankami na aquaaerobic. Dbam o ciało. Krzysztof często komplementował mój wygląd, ale podczas jednej z rozmów zasugerował, żebym powiększyła sobie piersi i wygładziła zmarszczki. "Wtedy będzie idealnie" – usłyszałam. Zaniemówiłam.

Tego wieczoru przyniosłam mu pościel do salonu. Kiedy zasnął, spakowałam jego rzeczy. Rano poprosiłam o zwrot kluczy i zatrzasnęłam za nim drzwi. Oczywiście próbował przepraszać, wyjaśniał, że tylko żartował. A mnie dawno nic tak nie zabolało. Nie liczyło się dla niego, jaką jestem kobietą, tylko że mam zgrabny tyłek.

Dawno nikt mnie tak nie upokorzył. Nie odbieram od niego telefonów, wyrzuciłam go ze znajomych. Choć tłumaczę sobie, że ta uwaga świadczy tylko o nim, ciągle do tego wracam. Poprawiać to może sobie poduszkę pod głową, ale nie mnie. Jeżeli mu się nie podobam, to żegnam. Jak można traktować człowieka tak przedmiotowo? Przecież wszyscy się starzejemy, a zmarszczki też mogą dodawać uroku. Nie wiem, czy jeszcze zaufam mężczyźnie.

Anna Battek: Szanowna Pani, dziękuję za list. Jest mi niezmiernie przykro czytać, jak duże rozczarowanie zachowaniem partnera Panią spotkało. Taka uwaga ze strony mężczyzny uderza w poczucie wartości i atrakcyjności kobiety, nawet jeśli mamy pozytywny obraz siebie, swojego ciała i stabilne poczucie własnej wartości.

To ważne, aby również mężczyźni doceniali swoje partnerki nie tylko za wygląd

Wydawałoby się, że partner z racji wieku powinien być na tyle dojrzały, by wiedzieć, że „wygładzone zmarszczki" i „zrobione piersi" to nie jest coś, co w relacji jest istotne. Często się jednak zdarza tak, że mężczyźni, niezależnie od wieku, mają ogromne wymagania wobec wyglądu czy cech kobiety. Niestety, jest to uwarunkowane kulturowo, że od kobiet oczekuje się młodości i atrakcyjności fizycznej. To dobrze, że nie godzi się Pani na wtłaczanie w stereotypy i zna Pani swoją wartość nie tylko w aspekcie fizycznym.

To ważne, aby również mężczyźni doceniali swoje partnerki nie tylko za wygląd, ale za wszystko, co składa się na nie jako osoby. Wiele kobiet irytują również podwójne standardy, którymi posługują się niektórzy mężczyźni oczekujący od swoich partnerek nienagannego wyglądu, a jednocześnie niedbający o siebie.

Choć niejednokrotnie mają więcej do zrobienia „ze sobą", to swoje poczucie niedoskonałości projektują na partnerkę, w niej widząc „coś do poprawy". Budzi to silny i słuszny sprzeciw wielu kobiet.

Domyślam się, że komentarz partnera mógł być szokiem, bo nagle uświadomił Pani, że mimo komplementów dopatrzył się czegoś „do poprawki" i bezceremonialnie to wyraził. Może pojawić się również w takiej sytuacji zwątpienie – jak to się stało, że człowiek postrzegany jako szarmancki i na poziomie, który w pierwszym okresie wspólnego życia dał się poznać od jak najlepszej strony, nagle okazuje się kimś zdolnym do takich raniących słów (bez żadnej refleksji nad tym, że to dla kobiety bolesne).

Wiele kobiet z lęku przed samotnością godzi się na nieakceptowalne zachowania partnera

Wiele kobiet w takiej sytuacji obwinia siebie, że nie zdołały przewidzieć, że mężczyzna może tak myśleć, że może dały zbyt duży kredyt zaufania lub widziały go w zbyt pozytywnych barwach. To bardzo trudny stan, bo poza przykrością płynącą z zachowania i słów mężczyzny można zacząć robić sobie wyrzuty „jak mogłam dopuścić do tego, by ktoś mnie tak potraktował".

Chciałabym pogratulować Pani odwagi do tego, aby „stanąć po swojej stronie" i wyraźnie postawić granice. Niestety, w Pani przypadku wiązało się to też z ucięciem znajomości, z którą, jak przypuszczam, wiązała Pani nadzieje co do wspólnej przyszłości. Rozumiem więc, że może Pani jednak czuć smutek i żal z powodu tego rozstania.

Wiele kobiet z lęku przed samotnością godzi się na nieakceptowalne zachowania partnera, po cichu połyka łzy, a nawet usprawiedliwia „poniosło go, żartował, popełnił gafę, wyrwało mu się".

Pani jednak była w stanie stanowczo powiedzieć „nie" takim zachowaniom. Wymagało to zapewne wiele odwagi i poświęcenia, bo zrezygnowała Pani nie tylko z dającej Pani do tej pory wiele satysfakcji relacji, ale i z marzeń o wspólnej przyszłości.

Rozumiem Pani poczucie upokorzenia, zranienia oraz potrzebę analizowania i myślenia o tym, co zaszło. Nawet jeśli partner przepraszał i tłumaczył się, że żartował, to raniących słów nie da się cofnąć i zapomnieć. Bywa, że zadra w sercu pozostaje na bardzo długo. Tym bardziej że wcześniejsze zachowanie dawało Pani inny obraz tego mężczyzny – „szarmancki, dobrze wychowany" – a tu takie rozczarowanie i uwaga, jakiej nie można się było spodziewać. Po takim przeżyciu może minąć trochę czasu, zanim zdecyduje się Pani otworzyć się przed kolejnym mężczyzną, zaufać mu i pozwolić mu się zbliżyć.

Proszę pozwolić wybrzmieć tym emocjom – rozczarowanie, żal, upokorzenie, zawód, złość

Na szczęście, jak Pani pisze, realizuje się Pani w wielu życiowych aktywnościach (praca, niezależność finansowa, dbanie o siebie, ćwiczenia, koleżanki) – to może pomóc Pani przejść w miarę łagodnie przez czas integracji tego trudnego doświadczenia. Proszę pozwolić wybrzmieć tym emocjom – rozczarowania, żalu, upokorzenia, zawodu, złości, może nawet trochę lękom (czy kolejny mężczyzna też mnie tak potraktuje?). Czasem pomaga pozwolenie sobie na chwile słabości, smutek, płacz, a czasem pojawia się potrzeba wyrzucenia z siebie złości poprzez np. krzyk w bezpiecznym miejscu (np. w samochodzie) lub aktywność fizyczną (ruch, sport, a nawet sprzątanie). Ważne jest, aby pozwolić sobie odczuwać te emocje (uświadamiając sobie i nazywając, co czuję).

Jeśli silne emocje będą się utrzymywać, można wyrzucić je na papier, pisząc list (którego nie wysyłamy!) do mężczyzny, gdzie bez cenzury, nie przebierając w słowach, możemy napisać, co o jego zachowaniu myślimy oraz jak nas zranił i rozczarował.

Nie chodzi tu o konfrontację z nim i wyjaśnianie czegokolwiek, dlatego zachowujemy ten list dla siebie, nie wysyłając go.

Służy to temu, aby dać upust swoim myślom, uczuciom i zobaczyć na piśmie, co w naszej psychice się dzieje, bo może to być wiele różnych, a nawet sprzecznych stanów wewnętrznych. Proszę pamiętać, aby dbać o siebie i nie zostawać ze swoimi troskami samej. Warto porozmawiać z zaufaną osobą, przyjaciółką, terapeutką - kimś, kto uzna Pani uczucia, uszanuje potrzebę ich wyrażenia oraz będzie Pani towarzyszyć i wesprze w chwilach zwątpienia.

____________________________________________________________________________________________

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się".

 Opracowanie: Beata Żurek 

Anna Battek jest psycholożką, terapeutką, mediatorką. Pracuje z osobami, które są w kryzysie życiowym, doświadczają silnych emocji, którym trudno poradzić sobie ze zmianą. Prowadzi praktykę psychologiczną w gabinecie oraz online na platformie Avigon.pl.

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl 25 marca 2022 r.

Zdjęcie: pexels.com