Mama obraziła się na mnie za rozwód. Jedyne, na co mogę liczyć, to kolejne upokorzenia

Koleżankujmy się

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka ma problem w relacjach z mamą: Odkąd rok temu rozwiodłam się z mężem, mama zamienia moje życie w koszmar. Dopóki byłam mężatką, była miła, uczynna, wpierała mnie w wychowaniu dzieci. Mam wrażenie, że chce mnie ukarać za rozstanie z mężem.

Nieważne, że nie miałam z jego strony wsparcia, że ważniejszy był dla niego komputer niż dzieci, że byliśmy dla niego ciężarem i "darmozjadami". Kiedy uświadomiłam sobie, że i tak jestem w tym małżeństwie sama i więcej spotyka mnie w nim złego niż dobrego, zdecydowałam się na rozwód. Niestety, moja mama należy do osób, dla których najbardziej liczy się opinia innych.

Dla niej ważniejsze jest to, co ludzie powiedzą niż szczęście jej córki. Relacje dodatkowo utrudnia fakt, że mieszkamy razem, bo mama przepisała na mnie swój dom. Teraz, kiedy jestem sama, w niczym mi nie pomaga, co więcej, piętrzy problemy.

Nie ma czasu, żeby przypilnować dzieci, choć siedzi w tym czasie przed telewizorem. Kiedy tylko może, narzeka na moje dzieci, a wychwala syna mojej siostry. Najgorsze, że mówi to w ich obecności. Przestała się dokładać do rachunków. Wracam z pracy i cały dom jest na mojej głowie, choć wcześniej sprzątała, pomagała w praniu, zadbała o obejście. Kiedy próbuję z nią rozmawiać, słyszę tylko wymówki.

Mama karze mnie za rozwód, który spowodował, że wreszcie pomyślałam o sobie i dzieciach

Dla niej jestem zakałą rodziny, bo przecież u nas nigdy nie było rozwodów. A skoro zdecydowałam się, że chcę być sama, to muszę poczuć, jak to jest liczyć tylko na siebie. Gdzie w tym wszystkim moje dobro? Dlaczego mama karze mnie za rozwód, który spowodował, że wreszcie pomyślałam o sobie i dzieciach, które i tak nie miały dobrego kontaktu z ojcem? Chciałabym na nowo ułożyć sobie życie, nawet zaczęłam studia, ale nie wiem, czy z obrażoną mamą u boku coś z tego wyjdzie.

Monika Sroka-Ossowska: Dziękuję Pani za przejmujący list, w którym opisuje Pani trudne dla siebie doświadczenia związane z kryzysem, jakim jest rozwód i zaadaptowanie się do nowych warunków życiowych. Każdy z nas inaczej reaguje na kryzys, jednak bez wątpienia wsparcie bliskich osób jest wówczas bardzo pomocne.

Z pewnością osobami, które najdotkliwiej przeżywają rozwód, są małżonkowie i ich wspólne dzieci, jednak rodzina również może mieć z różnych względów trudności z zaakceptowaniem decyzji i zaadaptowaniem się do nowej rzeczywistości, szczególnie gdy żyje się „pod jednym dachem".

W naszym otoczeniu spotykamy osoby, dla których opinia innych ma bardzo duże znaczenie

Kwestia podejścia do rozwodu jest różna u różnych osób, związana jest z naszymi wartościami życiowymi, doświadczeniami, a także otoczeniem, w którym żyjemy i tzw. oczekiwaniami i odbiorem społecznym. Ma to szczególne znaczenie, gdy mieszkamy w małym bądź hermetycznym środowisku. Zapewne te aspekty wpływają na stosunek Pani mamy do całej sytuacji.

Fakt, że - jak Pani pisze- „u nas nigdy nie było rozwodów"- może utrudniać jej odnalezienie się w tej sytuacji. W naszym otoczeniu spotykamy osoby, dla których opinia innych ma bardzo duże znaczenie. Zdarza się, że takie podejście destrukcyjnie wpływa na tą osobę czy jej bliskich, jak to ma miejsce w Pani przypadku.

Warto tutaj jednak zastanowić się, dlaczego mamie aż tak bardzo zależy na zdaniu innych? Co ona dzięki temu zyskuje? Przed czym ją to chroni? Czy sama ma wsparcie wśród innych? Czy jest zadowolona z siebie i swojego życia?

Odpowiedź na te pytania może pomóc lepiej zrozumieć, co sprawia, że mama zachowuje się w ten sposób, jednak domyślam się, że mimo to jej zachowania będą Panią nadal ranić. Pisze Pani o swoim rozczarowaniu, zaskoczeniu i smutku, że dla mamy w tej sytuacji ważniejsze od dobra Pani i Pani dzieci, okazały się jej przekonania i opinia innych. To zrozumiałe, że oczekiwała Pani od bliskiej osoby zrozumienia i wsparcia w tym trudnym okresie, tymczasem mogła Pani poczuć, że Pani potrzeby są nieważne i że zawiodła Pani czyjeś oczekiwania. To boli, zwłaszcza gdy spotyka nas to ze strony najbliższych.

Często, gdy ktoś „z zewnątrz" pokaże nam swój punkt widzenia, to pozwala nam to zmienić perspektywę

Pisze Pani, że mieszkacie w jednym domu, a taka sytuacja może w obliczu odmiennego zdania rodzić dodatkowe trudności, o których zresztą Pani wspomina. Jeśli dotychczasowy sposób wspólnego gospodarowania nie spełnia Pani oczekiwań i rodzi frustracje, może warto byłoby ustalić zasady na nowo? Być może pomocne byłoby rozdzielenie gospodarstw (na oddzielne piętro z kuchnią i łazienką), tak aby każda z Pań czuła się swobodnie i samodzielnie organizowała swoją przestrzeń?

Wspomina Pani w liście, że samej jest Pani trudno rozmawiać z mamą, może więc jest ktoś wśród rodziny czy znajomych, do kogo jest bardziej przychylnie nastawiona, z czyją opinią się faktycznie liczy? Często, gdy ktoś „z zewnątrz" pokaże nam swój punkt widzenia, to pozwala nam to zmienić perspektywę, dostrzec inne aspekty sytuacji.

Może warto skorzystać z czyjegoś wsparcia, bo przy negatywnej postawie matki wobec Pani samej trudno będzie Pani wpłynąć na nią, a niejednokrotnie zapewne takie próby rozmowy będą kończyły się konfliktem zamiast rozwiązaniem sytuacji, bo Panią może postrzegać jako atakującego wroga.

Myślę, że warto się tutaj zastanowić też nad Pani relacją z siostrą. Czy ona dostrzega stosunek matki do Pani i Pani dzieci? Czy jakoś próbuje interweniować w związku z atmosferą w domu rodzinnym? Czy od niej uzyskuje Pani wsparcie?

Dobrze, że mówi Pani o swoich uczuciach i podejmuje kroki do poprawy sytuacji i wzmocnienia się, np. rozpoczęcie studiów. Czy jest inna osoba poza matką, która może Panią wesprzeć na nowym etapie życia? Może warto byłoby rozważyć rozmowę z psychologiem, aby dogłębnie przeanalizować Pani sytuację i możliwości, dzięki którym zyska Pani spokój i stabilizację? Zachęcam do dalszej wytrwałości w działaniu!

____________________________________________________________________________________________

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się".

 

Opracowanie: Beata Żurek 

Monika Sroka-Ossowska jest psychologiem, mediatorem i terapeutą. Pomaga także pacjentom na platformie Avigon.pl.

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl 3 czerwca 2022 r.

Zdjęcie: pexels.com