Mówi, że nie ma między nami chemii. Dobrze wiem, że nie chodzi o chemię, tylko moje nadmiarowe kilogramy

Koleżankujmy się

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka źle znosi odtrącenie przez partnera: Od kilku lat zmagam się z nadmiarem kilku, kilkunastu dodatkowych kilogramów. Chce się ich pozbyć za wszelką cenę. Nie kocham ich. Wręcz nienawidzę. Utrudniają mi życie. Moja psychika bardzo na tym cierpi. Nie potrafię siebie zaakceptować, pokochać. Brzydzę się sobą, jak patrzę w lustro wręcz chce mi się rzygać.

Swojego czasu spotykałam się z piłkarzem. Wysportowany, przystojny mężczyzna. Już mieliśmy się rozstać, lecz okazało się, że jestem w ciąży. Do tego stres. Zagrożone było życie moje i dziecka. Sześć tygodni w czasie ciąży spędziłam w szpitalu. Urodziłam córkę. Po porodzie moje ciało zmieniło się na gorsze. Grube ciało, rozstępy, obwisłe piersi. Moje ciało cierpi cały czas.

Ojciec mojego dziecka nie chce ze mną być. Mieszkamy razem, próbujemy być razem. Ale to bardzo opornie idzie. Ja bym chciała stworzyć rodzinę. Tu, teraz, zaraz z nim i z naszą córką. Ale on mówi, że nie czuje do mnie chemii.

Jedna z koleżanek powiedziała mi, że „chemia jest na półce w sklepie". Myślę, że on nie może się na mnie otworzyć, bo nie mam szczupłego ciała. Myślę, że to go blokuje. A moja psychika coraz bardziej idzie w dół. Cierpię. Nie chce takich wartości przekazać córce. Nie chcę jej pokazać takiego świata. Bardzo proszę o pomoc! Wiem, że potrzebuję pomocy. Chcę coś zmienić. Pomóc sobie, żeby później móc pomagać innym.

Dobrosława Brzostowska: Bardzo dziękuję za Pani list. Przede wszystkim chciałabym wyrazić współczucie, bo wyobrażam sobie, ile lęku musiała Pani doświadczyć w trakcie pobytu w szpitalu, o którym Pani wspomina. Uważam, że wykazuje się też Pani prawdziwą odwagą i mądrością, szukając pomocy. Nie mam niestety możliwości dopytać Panią o wiele istotnych szczegółów, żeby lepiej zrozumieć emocje, uczucia i myśli, z którymi się Pani mierzy. Mam jednak nadzieję, że w mojej odpowiedzi znajdzie Pani coś, co przyniesie choć trochę ulgi i da jakieś podpowiedzi.

Często z trudnymi emocjami radzimy sobie przecież, sięgając po słodycze

Podkreśla Pani przede wszystkim swój brak akceptacji dla swojej wagi i pisze o kilkuletnich niesatysfakcjonujących zmaganiach. Wyobrażam sobie, jak musi być Pani wyczerpana tym wysiłkiem, a jednocześnie, jak ogromnego bólu Pani doświadcza, deklarując wobec siebie samej tak silnie negatywne uczucia. Jednocześnie, jak bardzo frustrujące musi być to, że podejmowane przez Panią wysiłki nie przynoszą pożądanych rezultatów. W pracy z moimi klientami często mierzymy się z tym problemem.

Warto zacząć od zastanowienie się, dlaczego tak się dzieje. Najchętniej zapytałabym Panią o to, jak wyglądały Pani dotychczasowe doświadczenia w pracy nad kontrolą wagi. Warto się temu przyjrzeć i zadać sobie pytania, jakie działania przynosiły choćby minimalne efekty (i do tych wracać!), a co nie działało zupełnie lub wręcz dawało odmienny skutek. Istotne jest też przyjrzenie się momentom „załamania" - co do nich prowadziło? Jakie emocje czy sytuacje wywoływały spadek motywacji czy wręcz prowadziły do działań, których planowała Pani unikać. Często z trudnymi emocjami radzimy sobie przecież, sięgając po słodycze czy przekąski, bo one dają natychmiastowe, choć zwykle krótkie poczucie ulgi czy przyjemności. Lepsza wiedza o sobie w takich momentach - właśnie z wcześniejszych doświadczeń - daje szansę, by w przyszłości móc być szczególnie uważnym i bardziej świadomie pokierować swoim działaniem.

Często pojawia się poczucie winy i złość na siebie, że „znów nie dałam rady"

W dążeniu do utraty wagi najczęściej próbujemy różnego rodzaju diet i wysiłku fizycznego. Diet jest jednak bez liku, jedna sugeruje całkowicie wyłączyć jakiś produkt, inna - ograniczyć się do jedzenia wyłącznie tego właśnie produktu. Trudno się dziwić, że w natłoku informacji w tej sprawie łatwo jest się zagubić, miotać w swoich działaniach, a w efekcie powoli tracić wiarę i motywację. Być może warto rozważyć konsultację z dietetykiem, który bazując na swojej wiedzy, zaproponuje dietę „szytą na miarę". Uwzględni preferencje, przyzwyczajenia, a także możliwości klienta.

Mam świadomość, jak trudno przy małym dziecku przestrzegać wszelkich zasad i reżimów wobec żywienia samej siebie, zwłaszcza jeżeli czasem wydaje się, że i na samo dobre karmienie siebie tego czasu brakuje.

Ta sama trudność dotyczy zapewne regularnej aktywności fizycznej. Tu dodatkowo dochodzi jeszcze fakt, że często narzucamy sobie jakiś rodzaj ćwiczeń, które są powszechnie uważane za najbardziej skuteczne. I próbujemy się zmusić do ich uprawiania. Przez jakiś czas się udaje, ale szybko może okazać się, że jednak staje się to coraz trudniejsze, pojawia się coraz więcej powodów, dla których musimy sobie dziś odpuścić. A w konsekwencji pojawia się często poczucie winy i złość na siebie, że „znów nie dałam rady…" i jeszcze „jak zwykle…".

Czasem jednak prawdziwym powodem niepowodzenia jest wybór aktywności, której zwyczajnie nie lubimy, której uprawianie sprawia nam dyskomfort czy narzucenie sobie od razu wymagań przekraczających nasze możliwości - i to nie tylko fizyczne - w danym momencie naszego życia. A wtedy bardzo trudno jest utrzymać motywację. Warto może zastanowić się, jaki rodzaj wysiłku sprawiał nam przyjemność w przeszłości albo przynajmniej budzi najmniej niechęci. Można też poszukać sposobu uatrakcyjnienia tego wysiłku, choćby przez słuchanie muzyki, podcastów czy audiobooków albo wręcz sposobu wykonywania go niejako „przy okazji", np. idąc na spacer z wózkiem, bawiąc się z dzieckiem (wspólne bieganie czy joga) czy gotując.

Ważne jest świadome przyjrzenie się własnemu monologowi wewnętrznemu

Bardzo często jednak brak akceptacji dla swojej fizyczności jest tylko objawem głębszego wyzwania, jakim jest problem z samooceną i poczuciem własnej wartości - pisze Pani o trudności w pokochaniu samej siebie. Może się jednak okazać, że zrzuciliśmy kilka kilogramów, a nasz obraz samej siebie ani odrobinę się nie poprawił. Wydawało nam się, że wtedy już wszystko będzie inaczej, a okazuje się, że towarzyszą nam te same emocje i myśli jak te kilka kilogramów wcześniej. W swoim liście koncentruje się Pani przede wszystkim na swoim ciele - wydaje mi się jednak, że bardzo ważne byłoby wzmocnienie swojej samooceny nie tylko w tym aspekcie.

Pisząc o swoich emocjach względem własnej fizyczności, używa Pani bardzo silnych słów. Proszę sobie wyobrazić, jak bardzo bolałoby Panią, gdyby takie słowa usłyszała od kogoś innego?

A własne myśli potrafią ranić nie mniej. Dlatego bardzo ważne jest świadome przyjrzenie się własnemu monologowi wewnętrznemu, wyłapanie tego, co mówi do nas wewnętrzny krytyk. I podjęcie z tymi słowami dyskusji, próba choćby ich podważenia - zadania sobie pytania, czy to jest rzeczywiście prawda, czy to jest możliwe, że „ja nigdy…" albo „ja zawsze…", poszukanie w swoich wcześniejszych doświadczeniach sytuacji czy własnych zachowań przeczących takim sądom o samej sobie. Sięgając do technik terapeutycznych, można spróbować zapisać sobie te krzywdzące komunikaty, a obok te właśnie wyłapane argumenty, które te zdania podważają.

Czasami tak mocno skupiamy się na wycinku naszego życia, że przesłania nam on wszystko inne

Pani list daje wrażenie, że w relacji z samą sobą czy ojcem swojego dziecka to przede wszystkim w ciele widzi Pani przyczynę niepowodzeń czy trudności. Pracując, często spotykam się właśnie z sytuacją, gdy tak mocno skupiamy się na jakimś wycinku siebie czy naszego życia, że przesłania nam on wszystko inne. I to nie tylko inne potencjalne przyczyny problemów.

Zdarza się też, że taką interpretację przypisujemy innym, odnosimy wrażenie, że ludzie widzą nas tylko przez pryzmat tego, jak np. wyglądamy. Przestajemy zauważać te cechy, umiejętności czy doświadczenia, które stanowią nasze zasoby w relacjach z ludźmi, mierzeniu się z wyzwaniami życia codziennego czy pracą. Warto podjąć wysiłek, żeby znów je zobaczyć - tu też można spróbować wypisać sobie na kartce swoje dobre strony, zastanowić się nad swoimi dotychczasowymi osiągnięciami i tym, co w nas samych pozwoliło nam tego dokonać. Można też spróbować zadać pytanie bliskim, bezpiecznym osobom, co w nas cenią, co sprawia, że jesteśmy dla nich ważni.

To bardzo istotne, żeby dała sobie Pani szansę zobaczyć, że o Pani wartości tak naprawdę nie decyduje wygląd i, nawiązując do tego, o czym Pani wspomina, żeby Pani nauczyła tego swoją córeczkę.

Zmaganie się z brakiem akceptacji dla własnej osoby czy wręcz negatywnymi emocjami do siebie to potworne cierpienie. Dlatego, jak już wspomniałam, to ważne i mądre, że Pani szuka pomocy. Praca w tym obszarze może być trudna i wymagająca.

Może warto rozważyć, oczywiście w ramach swoich możliwości, poszukanie wsparcia w tej drodze w ramach indywidualnej czy grupowej psychoterapii czy też uczestnictwo w jakichś warsztatach koncentrujących się na wzmacnianiu obrazu siebie. Wierzę, że znajdzie Pani w sobie siłę - pierwszy krok już na pewno Pani zrobiła.

____________________________________________________________________________________________

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się".

 

Opracowanie: Beata Żurek 

Dobrosława Brzostowska - psycholog, psychoterapeuta. Pracuje z osobami, którym trudno jest poradzić sobie z silnymi emocjami, lęk utrudnia podjęcie działania, a negatywne myśli nie dają się wyrzucić z głowy. Prowadzi praktykę psychologiczną w gabinecie oraz on-line na platformie Avigon.pl.

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl 14 kwietnia 2022 r.

Zdjęcie: pexels.com