Nadmierna uległość lub ukrywana złość prędzej czy później da o sobie znać w związku

Koleżankujmy się

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka napisała o nieporozumieniach w związku: Tyle mówi się o równouprawnieniu, o partnerstwie, a jakże często za drzwiami naszych mieszkań dochodzi do przemocy. Nawet w podejmowaniu decyzji dotyczących dzieci. Żyjemy w czasach, kiedy zwykłe przeziębienie może być objawem COVID-u. Jeśli według mamy dziecko lepiej zostawić w domu do czasu, kiedy wyzdrowieje, tato chciałby je wysłać do szkoły już po 3 dniach, kiedy jest niewielka poprawa.

Tłumaczenie, że mokry kaszel nie jest objawem COVID-u, że o tej porze roku wszystkie dzieci tak mają itp. Ostatecznie ojciec dziecka podejmuje szybką decyzję wysłania go do szkoły. W ten sposób kaszel szybko nie minie, mimo zażywania syropów, inhalacji itp. Po kilku dniach nauczycielka wysyła do rodziców wiadomość, aby nie przyprowadzać przeziębionych i kaszlących dzieci do szkoły. Co na to tata? On wie lepiej i jest przekonany, że to na pewno nie dotyczy mojego dziecka. Co ma wtedy zrobić matka dziecka? Robić dobrą minę do złej gry? Przybrać postawę pasywną i nie działać?

A może zbuntować się, tylko że wtedy mężczyzna poczuje się zestresowany i jako nowy argument poda, że chcę dziecko wychować na maminsynka. Ciekawi mnie, jakie postępowanie byłoby właściwe w podobnej sytuacji?

Aleksandra Obermann-Wyczółkowska: Szanowna Pani, bardzo dziękuje za list. Mam wrażenie, że temat jest bardzo aktualny. Porusza Pani wiele zagadnień, z którymi obecnie zmagają się rodzice.

Mogłoby się wydawać, że sprawa dotyczy jedynie zdrowia dziecka, co jest oczywiście szalenie ważnym tematem, ale postarajmy się sięgnąć jeszcze głębiej. Faktem jest, że dzieci, które mają objawy przeziębienia, nie mogą chodzić do przedszkola i do szkoły.

Ani postawa pasywna, ani agresywna nie rozwiąże problemu

Praca z domu połączona bywa z opieką nad dziećmi, które akurat chorują lub przebywają na kwarantannie lub mają nauczanie zdalne. Od dwóch lat towarzyszy nam napięcie i stres związane z zagrożeniem koronawirusem i ciągłym staraniem się, by chronić siebie i najbliższych przed zachorowaniem. Wszyscy jesteśmy już tym zmęczeni i chcielibyśmy móc żyć normalnie. Niektórzy coraz trudniej znoszą ograniczenia i czasami po prostu odpuszczają. Niestety, nadal istnieje zagrożenie, więc tym samym narażają nie tylko siebie, ale i innych.

Z Pani listu wynika, że ostatnio Pani zdanie dotyczące zdrowia syna nie było wzięte pod uwagę i domyślam się, że może Pani czuć z tego powodu frustrację, złość i żal do męża. Pyta Pani, co w takiej sytuacji może zrobić? Ani postawa pasywna, ani agresywna nie rozwiąże tego problemu. Zdarza się, że postawa pasywna zwalnia nas z odpowiedzialności, oddajemy partnerowi lub partnerce pole do działania.

Warto pamiętać, że nadmierna uległość lub ukrywana złość prędzej czy później da o sobie znać w związku, co oczywiście będzie miało wpływ na cały system rodzinny. Takie sytuacje, kiedy macie Państwo rozbieżne zdania w kwestiach dotyczących dzieci, będą się zdarzały, dlatego jest niezwykle ważne, abyście wypracowali wspólnie sposób podejmowania decyzji.

Rozdźwięk między Wami może odbić się niekorzystnie na Waszym synu

Obydwoje macie takie samo prawo decydowania o zdrowiu i wychowaniu dzieci, dlatego jeśli Wasze wizje w tej kwestii się różnią, to ważne jest, aby o tym porozmawiać i ustalić wspólne założenia. Jest to niezwykle ważne, gdyż w ten sposób syn będzie otrzymywał od Was spójne komunikaty. To daje mu czytelną informację na temat Waszych oczekiwań, obrazu świata i ważnych dla Was wartości. Dzięki temu dziecko ma większe poczucie bezpieczeństwa i zdecydowanie lepiej funkcjonuje. Ważne więc, abyście oboje zdawali sobie sprawę, że rozdźwięk między Wami może odbić się niekorzystnie na Waszym synu.

Nie oznacza to jednak, że musicie się we wszystkim zgadzać, macie prawo do różnicy zdań, jednak w kluczowych sprawach syn powinien otrzymywać informację, co wspólnie ustaliliście. To korzystne zarówno dla dziecka, jak i dla Waszej relacji, gdyż dzięki temu będzie miała Pani poczucie, że Pani zdanie jest ważne i ma Pani wpływ na to, jak funkcjonuje Wasza rodzina.

Warto przy okazji ustalić podział obowiązków, tak aby odpowiedzialność za opiekę nad dzieckiem nie spadała tylko na jednego z rodziców. Może w ten sposób uda się zminimalizować obawy z jednej lub drugiej strony. Niektóre pary, którym trudniej dojść do porozumienia, korzystają z terapii rodzinnej lub terapii par. Warto pamiętać o tej możliwości. Mam nadzieję, że moja odpowiedź będzie pomocna.

____________________________________________________________________________________________

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się".

 Opracowanie: Beata Żurek 

Aleksandra Obermann-Wyczółkowska – psycholożka, psychoterapeutka psychodynamiczno – systemowa. Pracuje w gabinecie psychoterapii i Młodzieżowej Poradni Profilaktyki i Terapii „Poza Iluzją" w Warszawie. Pracuje z młodzieżą, dorosłymi, parami i rodzinami

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl 17 marca 2022 r.

Zdjęcie: pexels.com