Podobno babcie kochają wnuki bardziej niż własne dzieci. W takim razie ja jestem inna i tego nie zmienię

Koleżankujmy się

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Nasza Czytelniczka ma trudne relacje z wnukiem: Pamiętam, jak pochwaliłam się w pracy, że zostanę babcią. Koleżanki przekonywały, że wnuki kocha się bardziej niż dzieci. Zachwalały, że to wyjątkowa miłość, a więzi z wnuczętami nie można porównać do żadnej innej. W takim razie ja jestem inna. Nie czuję więzi ze swoim wnukiem, nie mam do niego cierpliwości i na pewno go nie kocham bezgraniczną miłością.

Franek ma sześć lat i jest nadpobudliwy. Jego ciągłe nawoływania: „babcia", „dziadek", doprowadzają mnie do pasji. Nie przestaje krzyczeć, dopóki się nie odezwiemy. Za to, kiedy on zniknie nam z oczu i go przywołujemy, nie odzywa się. Już kilka razy o mało nie dostałam zawału, kiedy przed kilka minut szukaliśmy go jak szaleni, a on siedział u sąsiadki w ogrodzie - tuż za naszym płotem, więc musiał nas słyszeć - i bawił się z psem.

Zdaniem córki Franek jest „żywym dzieckiem", ja uważam inaczej

Kiedy coś robi się nie po jego myśli, wydziera się, krzyczy. Kilka razy powiedział do mnie: „czego chcesz, ty stara babo". Nie usiedzi na miejscu, nie jest w stanie skupić się więcej niż kilka minut na jednej czynności.

Czuję, że ma problem psychologiczny, ale córka, jego matka, twierdzi, że jestem przewrażliwiona. Jej zdaniem Franek jest „żywym dzieckiem", a nie przymuszając go do niektórych zachowań, ona szanuje jego zdanie. Aż mnie skręca, jak słyszę takiego gadanie! Kilka razy byłam świadkiem, jak wygląda to „nieprzymuszanie".

Jeżeli Franek nie chce zrobić tego, czego oczekuje matka, jest szantażowany. Słyszy, że nie będzie oglądał bajki albo do kosza trafi jego ulubiona zabawka. Czy to jest szanowanie zdania dziecka? Nie wiem, czy jestem wyrodną babcią, ale na tym etapie rozwoju nie toleruję mojego wnuka. Może, jak będzie starszy, to złapię z nim lepszy kontakt. W tej chwili zajmowanie się nim to dla mnie ciągła nerwówka i unikam z nim kontaktu. Czy to normalne, że nie chcę zajmować się wnukiem?

Anna Mikułko: Szanowna Pani, odpowiadając na list, pragnę zaznaczyć, że miłość do własnych dzieci jest zupełnie inna niż do wnuków. Ma Pani prawo czuć coś nowego, nieznanego, a wpajanie sobie samej, że musimy kochać wnuki bezgranicznie, doprowadza bardziej do irytacji niż rozwiązania problemu.

Nie każdy potrafi szczerze mówić o swoich uczuciach

Koleżanki w pracy mogą się chwalić, jak bardzo kochają czas spędzany z wnukami. Tutaj rodzi się pytanie, ile czasu im poświęcają, czy jest to w takim wymiarze jak u Pani? Myślę, że należy pamiętać, iż to, co powiedziane, nie do końca może być tak pomyślane. Być może przechwalanie się jest sposobem na wmawianie sobie miłości. Nie każdy ma odwagę tak jak Pani mówić szczerze o uczuciach, ludzie zazwyczaj robią i mówią to, co jest pożądane i akceptowane społecznie.

Może faktycznie jest Pani trudno znosić niektóre zachowania dziecka, a może jest Pani po prostu bardziej obiektywna? Nie wiem, jak zachowywały się Pani dzieci, być może nie była Pani przyzwyczajona do tego typu zachowań. Być może również ceni Pani po prostu spokój i to naturalne, że żywe i ciekawe świata dziecko może wytrącać Panią z równowagi.

W budowaniu relacji ważne jest, aby dla obu stron były one przyjemnością, a nie przymusem

Ma Pani prawo do zadbania również o swoje potrzeby i komfort w kontakcie z wnukiem. Proszę się zastanowić, jak chciałaby Pani, aby wyglądały Wasze kontakty, co mogłoby je poprawić. Wymaga to rozmowy z rodzicami dziecka, aby wspólnie ustalić zasady, na których Pani zależy. Odnosząc się do zachowania Franka, proszę jeszcze raz spróbować porozmawiać o tym z rodzicami. Opisać swoje odczucia i określić emocje, jakie towarzyszą podczas spotkań. Szczera i spokojna rozmowa potrafi rozwiązać niejeden problem.

Należy również pamiętać, że nasze nastawienie do drugiej osoby, w tym przypadku do dziecka, jest bardzo ważne. Najmłodsi bez słów potrafią odczytać emocje, np. babci, i zachowywać się adekwatnie do tego, co czują. Dlatego, aby zadbać o budowanie dobrych relacji z wnukiem, warto postarać się, aby dla obu stron były one przyjemnością, a nie przymusem.

____________________________________________________________________________________________

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się".

 

Opracowanie: Beata Żurek 

Anna Mikułko jest pedagogiem, psychotraumatologiem, terapeutą i mediatorem. Udziela wsparcia rodzicom, których dzieci sprawiają problemy wychowawcze, brakuje im motywacji oraz wykazują niską samoocenę, niechętnie chodzą do przedszkola lub szkoły, wykazują trudności edukacyjne. Dodatkowo jako psychotraumatolog zajmuje się traumami związanymi z sytuacjami kryzysowymi (wypadek, śmierć osoby bliskiej, wojna, choroba itp.). Prowadzi praktykę psychologiczną online na platformie Avigon.pl.

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl 10 czerwca 2022 r.

Zdjęcie: pexels.com