W dzieciństwie byłam wyzywana, krytykowana. Brakowało mi bliskości. To nadal niszczy moje życie

Koleżankujmy się

W ramach akcji społecznej „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach", prowadzonej wspólnie przez Kulczyk Foundation i „Wysokie Obcasy", realizujemy cykl „Koleżankujmy się".

Chcemy zachęcić kobiety do przełamywania wstydu, do szukania wsparcia i odpowiedzi na trudne i ważne dla nich pytania i problemy, które często nie przechodzą przez gardło nawet w rozmowie z bliskimi. Zależy nam, by pomóc Czytelniczkom przemóc się, zapytać i otrzymać ekspercką odpowiedź.

Naszej Czytelniczce brakuje dobrych relacji w rodzinie: Jestem młodą kobietą, matką nastolatka i partnerką. Od 14 lat mam problem, który wydaje mi się powszechny w wielu związkach. Od dawna nie doświadczyłam pozytywnych relacji w rodzinie.

Obserwuję to od lat. W domu panował chłód emocjonalny. Za wszelkie przewinienia, za brak dobrych ocen doświadczałam przemocy, byłam wyzywana, krytykowana na okrągło. Do dzisiaj nie daję rady. Brakowało mi czułości, bliskości. Każdy z nas musiał siedzieć w pokoju za karę. Potem nieprzyjemności, złośliwe docinki. Nawet w szkole za brak zadania mi dokuczano. Za byle co. Nie mam pojęcia dlaczego, to nadal wpływa na moją psychikę, moje życie? Jak wyrwać się z tej matni?

Magdalena Krzemińska: Dziękuję za Pani list. Napisała Pani, że w domu rodzinnym panował chłód emocjonalny, przemoc, wyzwiska i krytyka. A to, w jakim środowisku człowiek się wychowywał jako dziecko, rzutuje potem na całe jego dorosłe życie, bo to właśnie w domu uczymy się, jak funkcjonować w relacjach, jak reagować na różne sytuacje i jak rozwiązywać problemy.

W dorosłości powielamy znane nam schematy zachowań

Model, który funkcjonował w Pani domu, nie nauczył Pani relacji opartych na miłości, szacunku i zaufaniu, gdyż był oparty na strachu, przemocy i braku ciepłych uczuć. To zrozumiałe więc, że w domu, który stworzyła Pani jako dorosła kobieta, również brakuje pozytywnych relacji, gdyż często w dorosłości powielamy znane nam schematy zachowań. Jednak ważne jest to, że potrafi Pani dostrzec, że coś jest nie tak i chce Pani to zmienić, bo uświadomienie sobie problemu to pierwszy i niezbędny krok do zmiany.

Dla Pani i Pani rodziny to szansa na przerwanie tego powtarzalnego schematu i budowanie relacji opartej na czułości i cieplejszych uczuciach. To może nie być łatwe, gdyż od wielu lat funkcjonujecie Państwo w określony sposób, jednak warto uzbroić się w cierpliwość i wyrozumiałość, aby powalczyć o prawdziwą bliskość. Zachęcam, aby zacząć ten proces od siebie, tak by przepracować swoje problemy i zyskać świadomość i siły, które pomogą w budowaniu pozytywnych relacji w rodzinie.

Proszę pamiętać, że ta mała dziewczynka, którą Pani kiedyś była, nadal w Pani mieszka, wraz ze wszystkimi ranami emocjonalnymi, jakich kiedykolwiek doświadczyła. To ona nadal potrzebuje pomocy, aby również Pani mogła poczuć się lepiej i zacząć tworzyć zdrowsze relacje z otoczeniem.

Na czym polega taka pomoc? Na ofiarowaniu sobie samej tego, czego nie otrzymała Pani w dzieciństwie od rodziców. Warto się temu przyjrzeć, korzystając w tym z pomocy psychoterapeuty, z którym bezpiecznie może Pani popracować nad zrozumieniem i wyrażaniem swoich uczuć i potrzeb, a także nad tym, w jaki sposób pomóc swojej rodzinie.

Musimy pokochać siebie i pochylić nad wewnętrznymi ranami

Proszę pamiętać, że deficyt czułości i bliskości w domu rodzinnym, o którym Pani napisała, tworzy w człowieku na poziomie energetycznym jakby „dziurę", która wywołuje pustkę i ciągły emocjonalny głód miłości. To może być przyczyną Pani obecnego dyskomfortu, gdyż do dobrego funkcjonowania i rozwoju potrzebujemy zaspokojenia potrzeby akceptacji, bliskości i przynależności, a kto nie otrzymał jej wystarczająco dużo, będąc dzieckiem, niestety często ponosi tego konsekwencje jako dorosły.

To właśnie przez tę „dziurę" w środku człowiek często nie potrafi być sam i jak najszybciej poszukuje partnera w oczekiwaniu na to, że zapełni on w nim tę pustkę i go uszczęśliwi.

Tak się jednak w większości przypadków nie dzieje, gdyż najważniejszą osobą na świecie, która może siebie uszczęśliwić – jest Pani sama.

Jedynie Pani może postawić ten pierwszy krok ku lepszemu życiu, wkraczając na drogę samoakceptacji, pokochania siebie i pochylenia się nad własnymi wewnętrznymi ranami, by je uznać, opatrzyć i pozwolić im się powoli zagoić, co może pozytywnie wpłynąć na to, co dzieje się w Pani obecnym życiu. To, co na zewnątrz, jest odzwierciedleniem tego, co wewnątrz. Polecam Pani jak i innym Czytelnikom wkroczyć na tę ścieżkę uzdrawiania siebie, bo jest to droga do nas samych, do tego, kim jesteśmy naprawdę.

____________________________________________________________________________________________

Czego potrzebujesz, by pozwolić sobie na czułość i wolność? Czego chciałabyś się dowiedzieć, a może wstydzisz się zadać to pytanie osobie, którą znasz? Co potrzebujesz skonsultować? Czy coś Cię niepokoi albo masz intuicję, że coś jest ważne, ale nie znajdujesz jeszcze w sobie sposobów na rozwinięcie tej kwestii? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl z dopiskiem „Koleżankujmy się".

 Opracowanie: Beata Żurek 

Magdalena Krzemińska jest psychoterapeutką z Międzynarodowym Certyfikatem Konsultanta Psychoterapii Pozytywnej Transkulturowej. Pracuje z osobami w depresji, zmagającymi się z brakiem sensu życia, myślami samobójczymi, przygnębieniem, poczuciem pustki i beznadziei pragnącymi powrotu do życiowej równowagi, zwiększania samoświadomości i dojrzałości. Prowadzi praktykę psychologiczną on-line na platformie Avigon.pl.

Tekst opublikowany w ramach cyklu „Koleżankujmy się” w serwisie wysokieobcasy.pl 14 lutego 2022 r.

Zdjęcie: unsplash.com