Pacjentom brakuje słów, by mówić o narządach płciowych. To też jest powód do wstydu przed rozmową

Artykuły

Zajmuje się pani wstydliwymi tematami kobiet.

Myślę, że lepiej mówić o wstydzie ogólnie, nie wyłączając z tego doświadczenia kobiet lub mężczyzn. Wstyd jest doświadczeniem ogólnoludzkim, choć pewnie z uwagi na czynniki społeczno-kulturowe częściej doświadczają go kobiety. Jest wiele tematów, o których trudno nam mówić, niezależnie od płci. Czasem wstydzimy się czegoś, co nas dotyczy i dlatego trudno nam o tym mówić. Czasem też kłopotliwa jest dla nas rozmowa o czymś, co może być wstydliwe dla naszego rozmówcy. Wstyd częściej jest doświadczeniem kobiet m.in. ze względu na sposób wychowania dziewczynek i chłopców. „Tak się nie robi. To nie wypada. Powinnaś się wstydzić” takie zdania pewnie nie raz w dzieciństwie usłyszała duża część dorosłych kobiet. Konteksty tego napominania są różne. Czasem to dotyczy odsłaniania ciała, czasem mówienia głośno o sprawach związanych z fizjologią człowieka, innym razem konkretnego zachowania, które w opinii innych „nie przystoi”.

A czy wpływ na nasz wstyd ma ochrona zdrowia? Kontakty z lekarzami, pielęgniarkami, położnymi…

Osoby wykonujące zawody medyczne stanowią część naszego społeczeństwa, wychowują się i dorastają w tej samej kulturze, co wszyscy inni. Równocześnie mają wiedzę medyczną, dzięki której mogą pomagać pacjentom. Warto, by podczas studiów mieli możliwość kształtowania umiejętności, które, po pierwsze pozwolą im zidentyfikować obszary własnego wstydu i rozpoznawać wstyd u pacjentów, po drugie rozmawiać na tematy, które powszechnie są uznawane za tabu lub za wstydliwe. Jeśli pracownik ochrony zdrowia nie będzie w tym zakresie odpowiednio przygotowany, to w sytuacji, gdy będzie odczuwał wstyd może zacząć zachowywać się nerwowo, a nawet agresywnie wobec pacjenta albo przeciwnie - przyjmie uległą postawę. Może też się tak zdarzyć, że o wstydliwym temacie będzie mówić z ironią lub prześmiewczo. Kształcenie powinno też obejmować rozwijanie umiejętności dostrzeżenia wstydu u pacjenta, zbudowanie atmosfery, w której pacjent będzie czuł się na tyle bezpiecznie, by porozmawiać nawet o najbardziej wstydliwych tematach.

Inną kwestią, na którą warto zwrócić uwagę jest język. Pacjentom często brakuje słów, by w sposób neutralny mówić, np. o narządach płciowych. Najbardziej rozpowszechnione są te, które mają zabarwienie wulgarne lub są bardzo infantylne. To też jest powód oporu przed rozmową. Z drugiej strony personel medyczny posługuje się terminami specjalistycznymi, często niezrozumiałymi dla przeciętnego człowieka. Warto, byśmy wypracowali słownictwo niefachowe, zrozumiałe dla osoby bez medycznego wykształcenia, a jednocześnie nie wulgarne lub infantylne.

Czy medycy widzą nasz wstyd?

Tak… jeśli są otwarci, wrażliwi, wsłuchani w to, co mówią pacjenci (werbalnie i niewerbalnie). Na pewno ważne, by wyczulać personel medyczny, że tematem tabu mogą być bardzo różne kwestie. Również te nieoczywiste, takie, które nam się powszechnie nie kojarzą jako wstydliwe. Niezwykle istotne jest więc to, żeby kształtować postawy, które pozwolą medykom być otwartymi na pacjentów i ich perspektywę.

Co jest nam potrzebne, żeby móc przełamać wstyd? Co lub kogo musimy zobaczyć po drugiej stronie?

Postawę akceptacji i nieoceniania. Warto też, by personel medyczny posiadał umiejętności, które pozwolą zachęcić pacjenta do rozmowy, np. poprzez odwołanie się do zachowania pacjenta, które często sygnalizuje, że o czymś trudno jest mu mówić. Można to zauważyć w gestach, spuszczonym wzroku, splecionych dłoniach, zawahaniu się. Warto by lekarz, położna albo pielęgniarka zauważyli ten niewerbalny komunikat, dopytali, zachęcili do mówienia. Można to zrobić na przykład w taki sposób: „widzę, że chciała pani coś powiedzieć” albo „mam wrażenie, że jest jeszcze coś, o czym warto porozmawiać, chciałabym móc jak najlepiej pani pomóc”. Podsumowując odpowiednia postawa i umiejętności komunikacyjne pozwalają zauważyć i pomóc przezwyciężyć opór lub wstyd pacjenta.

Czy wstyd może przełożyć się na nasz stan zdrowia?

Tak. Na przykład, gdy trafiamy zbyt późno do lekarza. Zwlekamy z zapisaniem się po poradę, decydujemy się na nią wtedy, gdy objawy powodują, że odczuwamy silny dyskomfort, utrudniają codzienne funkcjonowanie. A to wpływa na skuteczność leczenia. Wtedy może się okazać, że dostępna jest mniejsza liczba metod leczenia lub te które można zastosować są mniej skuteczne lub mają już poważne skutki uboczne. Tak się dzieje na przykład w przypadku nietrzymania moczu. Kobiety latami odwlekają wizytę u lekarza, bo wstydzą się o tym opowiedzieć.

Słowa są granicą naszego poznania. Bez słów jesteśmy jak we mgle.

Można tak na to spojrzeć. Jeśli o czymś nie mówimy, to trochę tak jakby to nie istniało. O tematach wstydliwych często nie rozmawiamy nawet z najbliższymi. Dlatego nie wiemy, że problemy, z którymi się borykamy są często też doświadczeniem innych, że przyjaciółka ma podobne dolegliwości, koleżanka obserwuje u siebie takie same symptomy. Nie mamy przez to punktu odniesienia, dzięki któremu wiedzielibyśmy, że nie jesteśmy sami z danym doświadczeniem. To nakręca spiralę wstydu.

Tak się dzieje na przykład w sytuacji poronienia. Co roku w Polsce roni około 40 tysięcy kobiet. Nierzadko okazuje się, że kobieta, która straciła dziecko czuje się z tym przeżyciem bardzo osamotniona. Z nikim o tym nie rozmawia. A gdy następuje przełamanie i ktoś opowie o stracie okazuje się, że wśród znajomych kobiet jest wiele, które poroniło. Łatwiej wtedy o zrozumienie, ale też poczucie przynależności.

Milczenie sprawia, że jesteśmy samotni. Trudno wtedy otrzymać wsparcie, pomoc czy poradę, by poradzić sobie z trudnościami.

Często słyszy się, że miesiączka boli, albo wręcz musi boleć. Przez co zbyt późno diagnozujemy endometriozę.

Ten zwrot to taka zastana prawda, tak bym nazwała takie potoczne przekonania, które były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Takie zdania deprecjonują, bagatelizują odczucia osoby je przeżywającej. Sugerują, że skoro tak jest, że boli, to już nic nie można z tym zrobić i należy być dzielnym i znosić ten ból. Gdy ktoś mówi, że „musi boleć”, odnosi się do objawów, tak jakby nie zwracał uwagi na to, że boli określoną osobę, że ten ból wpływa na jej życie. Przede wszystkim zaś rozmowa o bólu jest początkiem poszukiwania jego przyczyny i potraktowania poważnie czyjegoś cierpienia. Od tego zaczyna się diagnoza, leczenie i powrót do zdrowia oraz normalnego funkcjonowania. Dzisiejsza medycyna daje szereg możliwości łagodzenia bólu, a przede wszystkim dysponuje metodami diagnostycznymi, które pozwalają leczyć przyczyny bólu. Myślę, że kulturowo też jesteśmy dużo bardziej otwarci na rozmowę o tym, że boli, w jaki sposób ból ogranicza nasze funkcjonowanie, jak wpływa na samopoczucie czy relacje. I tak jak milcząc jesteśmy samotni, tak jeśli o czymś mówimy (oczywiście odpowiednim osobom, które chcą nam pomóc lub po prostu są nam życzliwe) sprawiamy, że problem staje się wspólny, dzielimy go z kimś.

Nie ma powszechnych prawd? A uderzenia gorąca w trakcie menopauzy?

Medycy często powtarzają, że każdy pacjent jest inny, że do każdego należy podchodzić indywidualnie. Idąc tym tropem, dopytajmy, jaki jest ten ból, kiedy się pojawia, czy coś go łagodzi lub przeciwnie wzmaga, postarajmy się go zmierzyć. To jest niezbędne zarówno dla postawienia odpowiedniej diagnozy i zaplanowania leczenia, ale też okazania zainteresowania pacjentowi z jego objawami, a nie samym objawom.

Ważne by leczyć pacjenta, a nie objawy. Pytania, które pozwalają poznać perspektywę pacjenta są też podpowiedzią dla samych pacjentów, na co powinni zwracać uwagę, zachęcają do obserwowania swojego ciała i sygnałów, które nam daje.

Jak radzić sobie ze wstydem, żeby sobie pomóc?

Na początek możemy sobie zadać pytanie, skąd ten wstyd się w nas bierze. Czego się wstydzimy? Dlaczego tak się dzieje? Czasem warto o tym z kimś porozmawiać. Może to być partner, przyjaciółka lub specjalista, który pomoże nam rozpoznać powody wstydu i podpowie, jak sobie z nim radzić. Jeśli idziemy do lekarza, pielęgniarki czy położnej i wiemy, że rozmowa będzie dotyczyć kwestii, które są dla nas wstydliwe, przygotujmy się do tej rozmowy.

Zastanówmy się, w jaki sposób zadamy pytanie o trudny temat, jak będziemy opowiadać o wstydliwych dolegliwościach. Możemy w wyobraźni zwrócić się do specjalisty, z którym mamy się spotkać. I powiedzmy te słowa na głos. Wtedy usłyszymy, jak to zabrzmi, będziemy mieli czas, żeby dobrać odpowiednie słowa. W realnym gabinecie te zdania wypowiemy drugi raz. To będzie już trochę łatwiejsze.

 

dr Antoniną Doroszewską rozmawia Ewa Kaleta

Tekst opublikowany w serwisie wysokieobcasy.pl 12 grudnia 2020 r.