26 minut, które zredukuje stres i zrelaksuje umysłu. „Takie niby nic, a kosmos”

Czułość i Wolność

Maria Hawranek: Wchodzę do pani Kawiarenki Snu. Co widzę, co czuję?

Magdalena Filcek, autorka systemu Vinci Power Nap® – Kawiarenka Snu®: Kawiarenka Snu jest na rynku we Wrocławiu, na zewnątrz jest hałas, smog. Kiedy wchodzi się do pomieszczenia, od razu doświadcza się ciszy, słychać delikatne ćwierkanie ptaków. W szatni ściąga pani buty, zakłada jednorazowe skarpetki, przestawia telefon na tryb samolotowy. I już nic więcej nie trzeba robić.

Co dzieje się później?

– Przechodzi pani do leśnego wnętrza, wyłożonego mięciutką, sztuczną trawą, która sprowadzona jest z Belgii. Ma 6,5 centymetra długości, czuć ją jak naturalną. Osoby, które wchodzą, aż kucają, by jej dotknąć. Już się relaksują, a to dopiero początek sesji. W pomieszczeniu jest fototapeta z widokiem na brzozowy zagajnik, stoją ususzone prawdziwe brzozy z listkami. Powietrze jest oczyszczone z pyłów PM2,5 i PM10, nawilżone, zjonizowane i nasycone zapachem świeżo skoszonej trawy. Oświetlenie jest delikatne. Koimy zmysły: węch, słuch, wzrok, dotyk. Jak ktoś chce, może ukoić też zmysł smaku sokiem z brzozy. Kiedy człowiek już się zaprzyjaźni z wnętrzem, pomagam mu wejść do chusty. Naturalnie przybiera w niej pozycję zero gravity, czyli pozycję astronauty w kosmosie. W chuście nie ma jednego punktu podparcia, jak na krześle, co wymusza pracę mięśni, tylko są ich tysiące, co umożliwia ich swobodne rozluźnienie. Ludzie mówią, że jest niewiarygodnie wygodnie, jak wejście w masełko. I teraz osoby, które nie mają problemów z błędnikiem, czyli np. choroby lokomocyjnej, są bujane.

Jak w hamaku?

– Właśnie nie. Bardzo ważny jest kierunek bujania – nie na boki, tylko do przodu i do tyłu, jak w wahadle. To jest kierunek płynięcia naszych płynów fizjologicznych, krwi i limfy.

A dlaczego to jest takie ważne, by bujanie szło w parze z tym kierunkiem?

– Chwileczkę (pani Magdalena znika i pojawia się z butelką wody w ręce, trzyma ją w poziomie). Nasze ciała w 60-70 proc. składają się z wody i choć tego nie widzimy, w każdej komórce zachowuje się ona podobnie, tak jak ta w butelce, prawa fizyki na nią oddziałują. Wyobraźmy sobie, że butelka to jest człowiek, nakrętka to serce. Bije, by przepchać krew do nóg i z powrotem, no i do głowy oczywiście. Kiedy bujamy się w tę samą stronę, płyny synchronizują się z kierunkiem, do tego w chuście oddziałują mikrograwitacja, hipergrawitacja i siła odśrodkowa, co wspomaga ich przesuwanie. Dzięki temu serce może odpocząć. W moich badaniach okazało się, że osoby, które mają 90 lub 100 uderzeń na minutę przed wejściem do chusty, po wyjściu mają 60-70 uderzeń na minutę. To jest idealna częstotliwość uderzeń dla serca. Synchronizują się też oddech i fale mózgowe. Cali się rozluźniamy. Niektórzy mówią: czuję się jak po godzinnym masażu, albo: czuję się taki poskładany. Zaczynają odczuwać swoje ciało i umysł. Wszystko, co nam nasza cywilizacja rozłączyła, składa się na tu i teraz.

Ile trwa sesja?

– 20 minut, optymalna drzemka nie powinna trwać dłużej. Nie każdy zasypia, ale to nie szkodzi, osoby te również się zrelaksują i wyciszą, przebywając w najlepszych warunkach stworzonych do krótkiej, energetyzującej drzemki.

Dlaczego akurat 20 minut – czy później wchodzimy w kolejną fazę snu?

– W latach 90. dr Mark Rosekind przeprowadził badania na pilotach samolotów dla NASA. Kiedy pilot zaczyna lot, jest wypoczęty i wyspany. Godziny mijają, pojawia się znużenie, które trwa do czasu, aż przychodzi lądowanie, czyli najbardziej newralgiczny i stresujący moment. Jak pokazują inne badania – z 2001 roku, przeprowadzone na lekarzach i opublikowane w „British Medical Journal" – przemęczony chirurg popełnia dwa razy więcej błędów. Zmęczony umysł pilota w momencie podwyższonego stresu przy lądowaniu dostaje wyrzut kortyzolu i adrenaliny, co może spowodować tzw. mikrodrzemki. Czasem doświadczają ich kierowcy – myślą, że dadzą radę dojechać pomimo zmęczenia, a nagle samochód robi „ddddd" zjeżdżając z pasa. To właśnie mikrodrzemka, bardzo niebezpieczna, szczególnie podczas manewru lądowania. NASA szukało sposobów na odświeżenie umysłu pilotów. Ruskind pomyślał o drzemkach. Okazało się, że po 40 czy 50 minutach piloci wstawali jeszcze bardziej zmęczeni, niż się kładli. Ale po 5, 10, aż do 26 minut – wstawali pełni energii, mieli większą czujność, wydajność i kreatywność. Fachowo nazywa się to NASA power nap, drzemka energetyczna. Najlepsze drzemki odbywają się w półmroku i cichym miejscu z minimalnymi zakłóceniami.

Zdaje się, że różne wielkie umysły też ucinały sobie drzemki.

– Tak, np. Leonardo da Vinci, Edison, Tesla, Einstein, Churchill, Salvador Dali. Wychodzili z założenia, że używają umysłu, a to narzędzie, który musi odpocząć. Nawet komputer, jeżeli pracuje za długo, to się przegrzeje. Opowiem pani, jak kontrolowali ich długość, bo nie było przecież wtedy budzików. Siadali w miękkim fotelu, do ręki brali metalowy klucz, obok fotela kładli metalowy talerzyk lub wiaderko. Ręka zwisała poza fotelem. Zapadali w drzemkę. W momencie przejścia z energetycznej fazy snu w głębszy mięśnie się rozluźniały, klucz im wypadał, dźwięk ich budził w idealnym momencie. W nocy śpimy fazami po półtorej godziny. Jeśli robimy sobie drzemkę, powinna trwać do 26 minut albo półtorej godziny. Lub wielokrotność tego czasu.

Rozumiem, że pani je sobie robi?

– Prawie codziennie. Na początku nastawiałam sobie budzik, ale po czterech latach intensywnych drzemek mój organizm nauczył się wybudzać w odpowiednim czasie. Kładę się w chuście około godz. 13, a o 13.20 albo 13.25 jestem zwarta i gotowa do działania.

Jakie korzyści płyną z drzemania w chuście w miłej przestrzeni?

– Kawiarenka Snu służy do szybkiej redukcji stresu oraz relaksacji ciała i umysłu, przynosi natychmiastowe wyciszenie przeciążonych zmysłów i regenerację. Neuroarchitektonicznie zaprojektowane wnętrze oraz bujanie w chuście działają kojąco, przynoszą poczucie wyciszenia, błogości, wspierają relaksację mięśni głębokich. Bujanie łagodzi bóle głowy, ramion, pleców oraz menstruacyjne, wspomaga zdrowie. Utulenie przez chustę daje poczucie bezpieczeństwa jak w łonie mamy, czujemy się ukochani i akceptowani. Całe doświadczenie daje też dużo radości. A drzemka w systemie Vinci Power Nap dodatkowo wspomaga głębokość i jakość nocnego snu oraz zasypianie wieczorem.

A panuje przekonanie, że jeżeli pozwolimy sobie na drzemkę w ciągu dnia, nie będziemy mogli potem zasnąć wieczorem.

– Bo nie wszyscy ludzie wiedzą, jak długo drzemać. Śpią za długo lub za późno. Jeśli ktoś pójdzie spać za późno, to może zaburzyć rytm domowy, trzeba się położyć na drzemkę najlepiej między godz. 12 a 16 i spać do 26 minut, najlepiej wtedy, gdy czujemy znużenie. A relaks w chuście jest możliwy o każdej porze.

Jak huśtanie w chuście przekłada się na łagodzenie menstruacji?

– Przed okresem czujemy duże napięcie, każdy hałas zdaje się spotęgowany, jesteśmy bardziej wrażliwe, miejsce wyciszenia dobrze nam robi. Bujanie w pozycji zero gravity doskonale rozluźnia mięśnie głębokie, co powoduje zmniejszenie odczuwania bólu brzucha, przynosi ulgę od napięcia oraz niepokoju. Czasem też ludzie mówią, że odczuwają i słyszą perystaltykę jelit, bo nagle rozluźnione mięśnie brzucha zaczynają pracować swobodnie.

Czy pani zdaniem pracodawcy w ogóle zwracają uwagę na kwestię menstruacji w miejscach pracy?

– Świadomość konieczności dbania o dobrostan pracowników rośnie, a że statystycznie połowa z nich menstruuje, sądzę, że niebawem wszystkie firmy będą dokładać starań, by zadbać o ich komfort w tym czasie. Wypoczęty pracownik to bardziej efektywny, zdrowszy i zaangażowany pracownik, co bezpośrednio przekłada się na wyniki w pracy i ogólnie lepszą atmosferę w zespole.

A jeżeli ktoś nie umie odpoczywać? Zatrzymać galopujących myśli w głowie? I w chuście aktualizuje listę rzeczy do zrobienia?

– Przychodzi do mnie wiele takich osób. W czasie sesji zasypiają albo nie, ale jak wychodzą, mówią: to jedyne miejsce, w którym moje myśli się zatrzymały, wreszcie moja głowa nie pracuje. Choć nie wszyscy. Kilka osób również powiedziało mi: nie zasnąłem, nie przestałem myśleć, ale znalazłem rozwiązanie mojego problemu. Eureka! Bo dzięki takiemu momentowi relaksu i wyciszenia zmysłów mózg staje się bardziej kreatywny. Lepiej pamięta i lepiej się uczy. Geniusze bardzo często w drzemce znajdowali rozwiązanie problemu. Nieskromnie powiem, że nie znam lepszej metody na wyłączenie galopujących myśli niż system Vinci Power Nap.

Jak pani wpadła na ten pomysł?

– Stworzyłam go dla siebie. Pisałam pracę naukową, byłam przemęczona, do tego byłam po ciężkiej operacji. Pisałam od rana i po kilku godzinach pracy w okolicach godz. 13-14 mój mózg nie przyjmował już informacji, czytałam, ale nie wiedziałam co. Byłam bezproduktywna. Mówiłam sobie: nie mogę iść spać, choć jestem zmęczona, bo nie zdążę napisać. Ale im dłużej siedziałam, tym bardziej nic mi nie wychodziło. Dobra, zdrzemnę się, postanowiłam. Na początku drzemałam na ręce przed komputerem. Mózg się odświeżał, ale ciało krzyczało: nie! Po operacji kolana miałam w biurze specjalną chustę do ćwiczeń. Weszłam do niej i zwinięta w kłębek zasnęłam, nie wiedząc nawet kiedy. Obudziłam się jak nowo narodzona. Było tak cudowne, że chciałam doświadczać tego codziennie.

Ciężko dać sobie przyzwolenie na spanie w ciągu dnia.

– Bardzo dużo osób mówi: jak będę drzemać, to tak, jakbym zwalniał(a) albo się cofał(a), czas leci, a ja nic nie robię, to lenistwo. A lenistwo nie jest mile widziane. Mówię wtedy: wyobraź sobie łuk i strzałę. Chcemy, by poleciała daleko. Aby tak się stało, trzeba ją najpierw cofnąć, wtedy nabierze impetu. Drzemka 20-minutowa jest jak ciągnięcie strzały w łuku – cofamy się i dopiero wtedy nabieramy siły i rozpędu, by w ciągu dnia mieć więcej energii i możliwości, by polecieć dalej i celniej.

No dobrze, ale jak z tych drzemek w biurze wyłoniła się Kawiarenka Snu?

– Jak wchodziłam po raz kolejny do tej chusty, to nie zawsze udawało mi się zasnąć. Byłam rozgoryczona: wiszę i wiszę, a nie śpię. Zaczęłam się zastanawiać, co mi przeszkadza. Z zawodu jestem architektem wnętrz, zatem zaczęłam się zastanawiać, czy jest coś w pomieszczeniu, co może mi w jakiś sposób zakłócać proces zasypiania. Leżę, przez otwarte okno czuję zapachy z restauracji pod biurem, jestem głodna, soki trawienne się wydzielają, a do tego czuć miejski smog. Kupiłam więc oczyszczacz powietrza. Zamykam okna, ale hałas nadal z nich dobiega – słyszę krzyki i odgłosy samochodów w tle. Wymieniłam je więc na bardziej dźwiękoszczelne i dokupiłam rolety, aby ograniczyć ostre światło. Już było o niebo lepiej, ale jeszcze nie idealnie, gdyż idąc do chusty, szłam gołymi stopami po panelach – wyziębiały się nieprzyjemnie. Chłód powoduje ściśnięcie mięśni i wyrzut kortyzolu, co utrudniało zasypianie. Postanowiłam więc zakupić mięciutką trawę dla relaksu stóp, a przed drzemką wypijałam zdrowy i smaczny sok z brzozy. I tak krok po kroku, próbując ukoić wszystkie zmysły, stworzyłam to wnętrze. Zainspirowana shinrin yoku, postanowiłam stworzyć kawałek leśnej oazy w centrum miasta.

Z myślą o kim?

– Najpierw – o sobie, potem o innych pracujących umysłem, np. pracownikach korporacji, którzy o godz. 13 piją czwartą kawę, są przemęczeni, nie zawsze zadowoleni ze swojej pracy, a ich pracodawcy oczekują efektywności. Wypoczęty, zdrowszy pracownik jest bardziej produktywny. Ponadto okazało się też, że to jest świetne miejsce dla dzieci, które często są przebodźcowane, przeciążone nauką, niedotulone, bo rodzice są zapracowani. Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 84 we Wrocławiu urządził, na licencji Kawiarenki Snu, swoim uczniom taki pokój, by zaspokoić ich potrzeby psychofizyczne, obniżyć poziom stresu, wzmocnić koncentrację, pamięć, kreatywność i wydobyć ich potencjał. Miejsce to może wspierać również przemęczonych nauczycieli. Stworzyłam też Kawiarenkę Snu na szczycie klimatycznym w 2018 roku. Przyjechało do Polski 22 tys. ludzi z całego świata, z różnych stref czasowych. Okazało się, że system Vinci Power Nap świetnie redukuje jet lag, regeneruje ciało i umysł. Skorzystało z niej ponad 500 osób. A potem okazało się, że Kawiarenki Snu mogą być pomocne dla pracowników służby zdrowia – pewien ratownik medyczny przychodził na sesje i teraz mówi: Kawiarenka Snu przywraca mi ustawienia fabryczne. Miejsce to może też służyć jako pokój wytchnienia dla rodziców, którzy mają dzieci z autyzmem czy niepełnosprawnościami, którymi muszą się opiekować. Dla osób po traumatycznych przejściach – w tym dla żołnierzy.

Żołnierze wiszący w białych kokonach?

– Tak! Ministerstwo Obrony Narodowej szuka sposobów, aby pomóc weteranom, i jest zainteresowane, aby w miarę możliwości wykorzystać stworzony przeze mnie system we wspieraniu terapii traumy i PTSD. Przeprowadziłam badania we współpracy z klinikami i specjalistami, dotyczące ilości wybranych hormonów we krwi, natlenienia, pracy serca, mózgu, w tym wywiad psychologiczny itp. Okazało się, że i wśród żołnierzy odczucie redukcji stresu jest prawie natychmiastowe, obniża się poziom napięcia i lęku, wzrasta poziom oksytocyny, serotoniny i dopaminy oraz odczuwanego bezpieczeństwa. Czyli na Kawiarenkach Snu skorzystałyby wszystkie służby mundurowe narażone na traumatyczne przeżycia.

Jednym słowem – wszyscy. A jakie są powiązania tego systemu z NASA?

– Na jednej z międzynarodowych konferencji spotkałam menedżera NASA, który stwierdził, że projekt jest genialny i że chcą mieć Kawiarenki Snu we wszystkich centrach. Tworząc system Vinci Power Nap, odkryłam, jak stworzyć pozycję zero gravity na ziemi, dlatego zrobiono mnie honorowym pracownikiem NASA. Jako prewencja będą potrzebne dla kontrolerów lotu, gdyż muszą być oni bardzo czujni i uważni w swojej pracy, ale też dla astronautów, którzy w ten sposób mogą przygotowywać się w chustach do misji, regenerować w czasie lotu, jak również rehabilitować po powrocie, co zostało opisane w opublikowanych pracach naukowych na IAC 2020, w Springer Nature i innych. Gdyby nie pandemia, już bym je pewnie tam zainstalowała.

Istnieją już jakieś Kawiarenki Snu poza Wrocławiem?

– Przed pandemią miałam zaproszenie, aby jechać do NASA, do Dubaju, gdzie ministerstwo zdrowia i prewencji chciało mieć Kawiarenki Snu w budynku ministerstwa, oraz rozpocząć współpracę z naszym Ministerstwem Obrony. Ale pandemia i lockdown zamroziły realizację planów. Za to wykorzystałam ten czas na intensywne badania naukowe oraz publikację przełomowych odkryć działania systemu Vinci Power Nap. Często dostaję zapytania od firm projektowych i korporacji, aby stworzyć Kawiarenkę Snu u nich, jednak często się nie zgadzam – bo oczekują, że to będzie jak pokój z piłkarzykami, a tutaj musi być opiekun tego miejsca, który pomoże wejść do chusty, rozbuja ją, będzie czuwał nad odpoczywającymi i ich obudzi. System Vinci Power Nap otrzymał certyfikat Wellbeing Quality Certificate 2019 z Wellbeing Institute i bardzo ważne jest utrzymanie jakości miejsca. Jeśli firma nie jest gotowa, nie wchodzę we współpracę. System jest opatentowany i udzielam na niego licencji. Marzy mi się, by Kawiarenka Snu była w każdym mieście na świecie, w każdej szkole, firmie, na lotnisku, w szpitalu, by była na wyciągnięcie ręki – wspierając dobrostan i work-life balance wszystkich ludzi.

A samą chustę można od pani kupić?

– Nie, bo to jest cały system, nie rozdzielam jego części. Tak jak przy samochodzie – można ujechać kawałek na jednym kole, ale nie o to chodzi. Sama chusta nie zadziała optymalnie.

Szkoda, już sobie wyobraziłam, że wieszam ją w salonie.

– Przyjaciółka po chemioterapii zasnęła u mnie w Kawiarence Snu, wyszła z sesji i mówi: chcę taką do domu! Pożyczyłam jej na miesiąc, mąż zamontował. Po dwóch tygodniach pytam: jak tam? A ona: pożyczyłaś mi zepsutą chustę! Nie działa! U ciebie było mi błogo, bezpiecznie. A w domu tak: pierwszego dnia źle wymierzyłam przestrzeń, głową uderzyłam w stolik, nogami w szafę. Już się zdenerwowałam i nici z drzemki. Drugiego dnia dzieci mi zaglądały do chusty, trzeciego dnia musiałam wstać zamknąć okno, bo sąsiad wyjechał kosiarką, a czwartego pomyślałam, że jak mam się bujać 20 minut, to może wyjdę, obiorę ziemniaki, w sam raz się ugotują. A jak wyszłam, to już nie wróciłam, bo przy ziemniakach okazało się, że podłoga do umycia itp. Tak się nie da. Ewentualnie można by chustę zabrać do lasu, ale też trzeba byłoby mieć opiekuna. Aby sobie bezpiecznie zasnąć, ktoś musi czuwać – harcerze w namiotach w lesie zawsze mają kogoś na warcie. Tym bardziej że w chuście wyostrzają się zmysły, wszystko czuć i słychać bardziej… również siebie samego i marzenia. Kiedyś usłyszałam o Kawiarence Snu: takie niby nic, a kosmos.

Magdalena Filcek – neuro-architektka, wynalazczyni, projektantka, naukowczyni, pilotka balonów na ogrzane powietrze. Honorowa pracowniczka NASA. Autorka systemu Vinci Power Nap® – Kawiarenka Snu® (znak zastrzeżony) i wielu innych projektów, w tym Balonodrom Project© i Human-Space Institute©.

Autorka: Maria Hawranek

Ilustracja: Marta Frej

Tekst opublikowany na wysokieobcasy.pl 21 maja 2022 r.