Haft i sprawa kobieca. W pracach Ewy Cieniak są ślady przemocy i gwałtu

Czułość i Wolność

„Kobiety mówiły mi zawsze, że powinnam być inna, niż jestem. Ładniejsza. Mniej rozczochrana. Mniej mądra. Udawać głupią – radziły. Stoję tam z tyłu. Widzę siebie jako najgorszą. Bryłę bez kształtu. Na krawędzi autowstrętu, którego nie widać. Nie widać też, że w rok postanowiłam się oszpecić, pomazać właśnie igłą... Ironio. Gdybym to ja haftowała, krew leciałaby zewsząd” – powie Marta.

Weronika: „Zrobienie surowego nagiego zdjęcia wbrew pozorom nie było takie proste, czułam, że w pełni konfrontuję się ze sobą w tym dobrym i złym sensie”.

Aneta: „Akceptacja własnej fizjologii jest wciąż trudna. Krew menstruacyjna nadal budzi odrazę, chociaż jest zapowiedzią macierzyństwa, miłości, dorosłości i piękna. Gdy po raz pierwszy Ewa pokazała mi szkice projektu, przeraziłam się wewnętrznie”.

– Na początku roku byłam w takim momencie, że bardzo potrzebowałam spotykać się z kobietami, zaczęłam się rozglądać za możliwością wygenerowania zdarzeń, które by mi przyniosły ich energię – mówi Ewa Cieniak, artystka.

Ewa trafia do kręgu, który co miesiąc w Warszawie organizuje Maria Ela Ziemkiewicz. Kilkadziesiąt obcych sobie kobiet, bezpieczna przestrzeń do wypowiedzenia swoich historii. Równolegle w jej dłonie trafia komiks Liv Strömquist „Fruit of Knowledge: The Vulva vs. the Patriarchy” – o okresie.

– Zaczęłam się zastanawiać, czy jestem gotowa świadomie i otwarcie o tym mówić – opowiada.

Ma pomysł na projekt. Impulsem jest konkurs na Triennale Tkaniny w Łodzi. Oczyma wyobraźni widzi nagie kobiety. Nie wie, gdzie ich szukać, jak spytać. Myśli o tym, żeby zmieniać ich twarze. – Te dziwne koncepcje rodziły się z oporu wewnętrznego, z lęku i obaw, czy ktoś się zgodzi w tym uczestniczyć – wyznaje.

Publikuje post na swoim Facebooku. Wybiera 10 kobiet – tylko ze względu na czas, jaki ma do Triennale. Od każdej z nich dostaje jej nagie zdjęcie. Niektóre z nich robi sama. Za pomocą rzutnika przenosi kontury ich ciał na trzymetrowe kawałki gazy. W tej pracy używa tylko dwóch kolorów. Czarnym szkicuje, odwzorowuje. Czerwonym pokazuje je w cyklu, łączy. Spomiędzy nóg każdej z nich wypływa czerwona strużka krwi. Czerwone nici plączą się na podłodze.

Instalację z haftów planuje tak, że kobiety patrzą na siebie, przenikają się. Nazwie tę pracę „Synchroniczność”.

Kiedy pokaże im swoje hafty, usłyszy:

„Niesamowite wrażenie zrobił na mnie widok nagich, krwawiących i połączonych ciał” (Olga).

„Po zobaczeniu swojego wizerunku wyhaftowanego na gazie w towarzystwie innych kobiet poczułam się bezpiecznie. Tak jak wszystkie powinnyśmy się czuć w związku ze swoją cielesnością” (Weronika).

„Wierzę w moc rytuału, w to, że kiedy jako kobiety stajemy razem (...) rośnie nasza siła, ale również leczą się rany” (Magda).

„»Synchroniczność« jest siostrzana i wspólna (…) Siedziałam i patrzyłam na jej szkice i przełamywałam w sobie wstyd. Pomyślałam, że to ważne, że trzeba, by też inne kobiety popatrzyły na siebie z miłością (…) Czuję się szczęśliwa, będąc częścią tego kobiecego kręgu” (Aneta).

Głosy kobiet są tu równie ważne jak haft.

– Poczułam się pewniej w poruszaniu tematów, które nie są łatwe i nie są ładne, nie są też tylko portretem, a tak wyglądały moje wcześniejsze projekty – mówi artystka.

Pierwszy raz operuje całą rozebraną postacią. W następnej pracy pójdzie o krok dalej.

„Synchroniczność” była bardziej czarna niż czerwona. „Całun mariupolski” odwraca proporcje, jest bardziej czerwony.

CAŁUN MARIUPOLSKI

Jest kwiecień. To wtedy dowie się o tragedii gwałtów w Mariupolu.

– Dostałam wstrząsu. Jechałam wtedy samochodem. Szlochałam, myśląc o tym, co się tam wydarzyło. I chwilę potem jeszcze ten całun, który już wcześniej miałam w głowie – opowiada.

– „Całun” jest nie tylko wyhaftowany, ale namalowany twoim ciałem – zauważam.

– Tak. To ja byłam tutaj tworzywem. Natrafiłam na opór w sobie. Za każdym razem pojawia się to, że muszę coś przekroczyć. Wątek całunu – i temat, i forma – wzbudzały we mnie dyskomfort, ale też świadomie się przez ten własny dyskomfort przedzierałam, żeby dojść do tego, co jest dla mnie ważne. Czułam, że muszę i chcę to zrobić. Weszłam do sklepu z kołdrami, jadąc do mamy. Stanęłam obok i poczułam, że to jest materiał, na którym chcę zrobić „Całun”.

80 proc. swojego ciała pokrywa czerwoną farbą. Zostawia swoje odbicie na materiale. Haftuje. Zaznacza symboliczne ślady przemocy i gwałtu. Używa folii, która krępuje nadgarstki ofiary. Jak aureola oplata jej głowę. Jest wtorek. W czwartek wszystko jest już gotowe. W tym samym czasie kilkadziesiąt kobiet w geście solidarności i sprzeciwu stanie pod ambasadami Rosji w Tallinie i Gdańsku z foliowymi workami na głowie, rękoma związanymi z tyłu, w umazanych czerwienią majtkach. Po gołych nogach będzie im spływać czerwona farba. Te nieme protesty, jak fotografie martwych już ciał, zostają w głowie.

Ewa Cieniak wiesza kołdrę na czwartym piętrze kamienicy na swoim balkonie vis-à-vis kościoła Nazaretanek w Warszawie. Na wielu balkonach w tym samym czasie wiszą ukraińskie flagi. Kołdra ma cztery metry. Performance trwa krótko. Tyle, żeby zrobić zdjęcie. Nie wie, ilu osobom udaje się go zobaczyć. Nieprzepuszczalny materiał zasłania okno sąsiada z dołu.

PODUSZKI BABCI NASTKI

Ewa Cieniak haftuje od trzech lat. To przez poduszki nieżyjącej już babci Nastki.

– Przechowała je moja mama. Ja niezbyt wiele o nich wiedziałam. Babcia szyła sukienki, poduszki. Kiedyś przywiozłam je do swojego domu. Leżały na kanapie. Któregoś dnia zaczęłam malować jej portret, z tęsknoty. Spojrzałam na poduszki, wzięłam nici i zaczęłam ten portret haftować. Zobaczyłam, że bardzo podoba mi się czasochłonność tego procesu, że treści przybywa tu wolno. Zaczęłam intensywnie haftować na małych formatach i płótnach, wtedy jeszcze dość tradycyjnie. Ale szukałam dalej. Eksperymentowałam z formą i barwą – haftem białą nicią na białym. U mnie wszystko dzieje się z ciekawości – mówi artystka.

Tak zaczęły powstawać portrety, w których dużo nici wystaje z płótna, nawarstwia się.

– O ile nici dają duże możliwości zagęszczania przestrzeni, o tyle płótnem się nasyciłam. Zafrapowała mnie folia. To, czy nie będzie się przerywała, bo jeśli tak, to ten materiał daje możliwość zobaczenia bebechów. A w hafcie – i to mnie najbardziej zachwyca – lewą stronę możemy traktować na równi z prawą. Użycie folii pozwoliło mi wprowadzić do moich prac tematy wodne – opowiada Ewa.

W ten sposób powstają portrety w wannie. Potem używa gazy.

– Pomyślałam, że będę widziała, co jest po drugiej stronie, wszystkie będziemy w tym razem, jednoczesne, widoczne. Poza tym to materiał bardzo mocno związany z menstruacją. Sprawdziłam cenę stu metrów. Gaza była o wiele tańsza niż folia! Mogę powiedzieć, że pojawiła się trochę z taniości – mówi.

Ewa proponuje warsztaty, które są kręgiem. 15 kobiet haftuje w Warszawie swoje portrety.

– Dzieliłyśmy się swoimi historiami. Tam nawet cisza była ważna tak samo jak komentowanie tego, co wychodzi spod igły. Na początku podpowiadałam, jak zacząć ten proces, potem każda z uczestniczek wiedziała już, co chce robić, i dzięki temu każda z tych prac jest inna. Te hafty oddają charakter każdej z dziewczyn. Łatwo z nich czytać tę różnorodność.

Spotkanie planowane jako jednorazowe staje się częścią większego projektu. Z Ewą Cieniak można wspólnie haftować 22 maja w ramach warsztatów wpisanych w program Łódź Design Festival.

– To mi dodało odwagi – opowiada. – Na początku nie miałam śmiałości myśleć o sobie jako o kimś, kto prowadzi takie przedsięwzięcie, że to będzie inicjatywa, która podróżuje po Polsce, i że być może pod koniec roku zbiorę doświadczenia dziesięciu „O_Kręgów” i w każdym z nich będzie po 10-15 portretów. To wciąż daje dużą dawkę energii zbiorowej. Poczucie, że kobieca moc ma w sobie sprawczość, motywuje do tego, żeby podejmować wyzwania. Tak jak ja – dodaje Ewa. – Ja bardzo z tego korzystam.

22 maja będzie można haftować z Ewą Cieniak w ramach ŁÓDŹ DESIGN FESTIVAL

 

Autorka: Anna Berestecka

Fot. Archiwum prywatne Ewy Cieniak

Ewa Cieniak z pracą haft na folii
„Synchroniczność” (haft na gazie)
„Całun mariupolski”, haft na kołdrze
„Całun mariupolski” - detal, haft na kołdrze
'O_Krąg' - haftowane autoportrety wykonały uczestniczki warsztatów prowadzonych przez Ewę Cieniak

Tekst opublikowany na wysokieobcasy.pl 21 maja 2022 r.