Nauczmy chłopców prosić o pomoc i mówić o emocjach

Napisała pani pierwszy polski ciałopozytywny przewodnik dla dziewczynek. Teraz przyszedł czas na jego odpowiednik adresowany do chłopców. To odpowiedź na prośby rodziców?

Dokładnie tak było. Na samym początku nie miałyśmy w planach wydania książki dla chłopców. Natomiast po ukazaniu się przewodnika dla dziewczynek tych pytań było aż za dużo. Stwierdziłyśmy, że trzeba się nad tym zastanowić i sprawdzić, czy jesteśmy w stanie zrobić to tak, żeby przewodnik był mądry i pożyteczny. Szukałam sposobu, jak napisać go, by był jak najbardziej pomocny, więc rozmawiałam z kolejnymi mężczyznami i ekspertami.

Ciałopozytywność w męskim wydaniu jest inaczej rozumiana?

Ciałopozytywność jest bardzo mocno związana z kobiecym ciałem. A tak naprawdę to przede wszystkim świadomość, że moje ciało to ja i mój dom. I przesunięcie akcentu z tego, że ciało jest czymś zewnętrznym, czasem wręcz przedmiotem. Oprócz tego to szacunek do własnego ciała i rozwijanie wiedzy na jego temat. W świadomości wielu osób ciałopozytywność jest rozwinięciem widzialności różnych typów ciał w przestrzeni publicznej.

Kobiece ciała są pod dużo większą lupą społeczną. Zjawisko chorobliwego skupiania się na swoim wyglądzie, presja - te wszystkie problemy wśród kobiet i dziewczyn są o wiele lepiej zdefiniowane. U mężczyzn dopiero zaczynamy patrzeć na tę drugą stronę barykady.

Z jednej strony mamy ruch normalizowania tego, że ciała są różne - nie każdy może wyglądać jak topowy piłkarz, tak samo jak nie każda kobieta może być modelką. Jednak u kobiet tych zdefiniowanych typów mamy już o wiele więcej. To, co ważne, to potrzeba pielęgnowania ciałopozytywności, która kładłaby nacisk na to, że ciało nie jest maszyną.

Młodzi chłopcy też gonią za ideałami zobaczonymi w internecie?

Przeglądają się w swoich idolach i korzystają z mediów społecznościowych, ale według statystyk mniej niż dziewczynki. Eksperci, z którymi rozmawiałam, pisząc książkę, zwracali uwagę na to, że po pomoc zgłasza się coraz więcej chłopców, którzy cierpią na problemy z odżywianiem. Nie umiem jednak odpowiedzieć na pytanie, czy wcześniej nie mieli śmiałości, by poprosić o pomoc, czy teraz jest ich po prostu więcej. Nie tylko wśród chłopców, ale też mężczyzn mówi się o bigoreksji, czyli potrzebie bycia dużym - posiadania postawnej sylwetki. To samo w sobie nie jest zrównoważoną postawą i wiąże się z zaburzeniami obrazu własnego ciała i często też odżywiania. Statystyki wskazują też na to, że mężczyźni rzadziej chodzą do lekarzy. Według stereotypów mężczyzna musi być silny i nie powinien mieć przestrzeni na ból.

Żyjemy w świecie, w którym mężczyznom mówi się, że mają być tą silniejszą jednostką, ale chyba nie wierzymy już w to, że chłopaki nie płaczą?

Ostatnio brałam udział w spotkaniu, podczas którego prowadząca przywoływała statystyki mówiące o tym, że 20 proc. osób w Polsce uważa, że mężczyźni nie mogą płakać i okazywać emocji. Niestety, ta postawa funkcjonuje cały czas, ale na szczęście zaczyna się zmieniać.

Bardzo dużo miejsca w książce poświęciła pani właśnie emocjom. I temu, by od najmłodszych lat uczyć chłopców, jak je odpowiednio przeżywać.

Kulturowo i pod kątem tego, co mówili mi eksperci, mężczyźni muszą się chować za maskami. W zasadzie wszyscy się za nimi chowamy, ale one są bardzo różne. Kobiety nie mogą wyrażać złości, bo zostaną uznane za histeryczki. Za to smutek już jak najbardziej. Mężczyźni mają większe społeczne przyzwolenie na wyrażanie złości, gniewu czy agresji niż smutku. A przecież każdy człowiek potrzebuje mieć dostęp do pełnej gamy emocji, a nie tylko fragmentu. W kontekście statystyk samobójstw wynika, że to mężczyźni popełniają ich więcej, między innymi dlatego, że nie proszą o pomoc, bo według stereotypu „mężczyzna ze swoimi sprawami radzi sobie sam". Dlatego w książce chłopcy mogą przeczytać: "Nie zostawaj z tym sam. Szukaj pomocy. Szukaj wsparcia. To jest w porządku, że przeżywasz smutek, zwątpienie czy zawstydzenie". Oczywiście książka może być fajną wisienką na torcie, ale najważniejszy jest dorosły przewodnik, bo podstawą są relacje.

Dorosły przewodnik, który jeszcze przed etapem dojrzewania pokaże odpowiednie wzorce? Wielu rodziców często nieświadomie powiela szkodliwe wzorce.

Dzieci już na wczesnych etapach dostają różne przekazy, obserwują dorosłych w ich rolach i uczą się: "Aha, czyli jeśli identyfikuję się jako chłopiec, to znaczy, że muszę postępować tak i tak". Ten wątek pojawia się też przy okazji pytań, jak pomóc córce zbudować pozytywny obraz ciała. Przede wszystkim zwrócić uwagę na to, w jaki sposób ja funkcjonuję w świecie i jak sama zwracam się do swojego ciała, bez żadnego zawstydzania.

Jeżeli jako mama mówię cały czas źle o swoim ciele - wytykam sobie, że mam grube uda, cellulit, muszę iść na dietę, a mówiąc o innych kobietach, koncentruje się na ich wyglądzie - to przekazuję komunikat, że w taki sposób należy się zachowywać.

W kontekście proszenia o pomoc jest podobnie. Dzieci widzą, co robią dorośli, przesiąkają tym i to powielają.

Potem dochodzi do sytuacji, w których chłopcy nie potrafią pokazać emocji i poprosić o pomoc. Jak mają to zrobić, skoro nie widzieli tego nigdy w domu?

Robiąc research do książki, spotykałam się z grupami mężczyzn i wysłuchiwałam historii ich doświadczeń dojrzewania. Jako dojrzali mężczyźni mieli już szansę podejść krytycznie do wzorców i je zdefiniować. Świat zaczyna się zmieniać. Z wielką ciekawością obserwuję rodziców, którzy podchodzą do rodzicielstwa świadomie i mówią o stereotypach płciowych. Pamiętam jedną historię opowiedzianą podczas pracy nad książką. Jeden z mężczyzn mówił mi, że w wieku dojrzewania chciałby usłyszeć, że zbieranie przez niego kwiatów i robienie z nich bukietów jest w porządku. Chciałby usłyszeć, że może chodzić w kolorowych ciuchach. Dla niego taki komunikat byłby ważny. Żeby dzieciaki mogły być w pełni sobą, najpierw my jako dorośli musimy się zmierzyć z własnymi przekonaniami. Nauka o stereotypach jest bardzo wnosząca i otwiera wiele pozamykanych drzwi.

W Polsce w tym roku zaczęła działać Grupa Performatywna "Chłopaki", która kruszy wzorce męskości. Ich projekt jest takim laboratorium łamania stereotypów i tego wszystkiego, z czym my wszyscy kolektywnie utożsamiamy męskość. Natomiast z ludzkiej perspektywy wydaje mi się, że to jest bardzo uwalniające usłyszeć, że możesz być tym, kim chcesz, i nie musisz się wpasowywać w żadne formy.

"Twoje ciałopozytywne dojrzewanie" to nie tylko książka dla chłopców, ale też dla ich rodziców.

Po książce dla dziewczynek dostałam mnóstwo wiadomości od dorosłych, że ten przewodnik był wartościowy dla nich samych jako dorosłych - pomógł spotkać się z ważnymi tematami z ich własnego dojrzewania. A do tego książka wielu osobom otworzyła pole do rozmowy z córką. Wygląda na to, że z książką dla chłopców jest podobnie.

Okres dojrzewania jest takim momentem, w którym, żeby dobrze dziecko zrozumieć, czasami sami musimy przypomnieć sobie, jak to było. Ale nie tłumacząc, że ja dałam radę, więc ty też dasz. Tylko głębiej, zastanawiając się, co ja właściwie przeżyłam czy przeżyłem.

Bez zbędnego moralizatorstwa.

Absolutnie tak. Lepiej rozmawiać, a może przede wszystkim - słuchać. A wspólne czytanie książek o dojrzewaniu może być świetnym pretekstem właśnie do rozmowy i oswajania tematów związanych z dorastaniem. Także dla dorosłych.

Barbara Pietruszczak – dziennikarka i autorka specjalizująca się w tematyce obrazu ciała, miesiączki i seksualności. Publikowała m.in. w „Wysokich Obcasach" i „Polityce". Prowadzi profil Pani Miesiączka poświęcony edukacji i zdrowiu menstruacyjnemu (i miesiączkowym memom). O ciele – dla dzieci pisze od początku magazynu „Kosmos dla Dziewczynek"

Autorka: Sandra Zakrzewska

Ilustracja: pexels.com

Tekst opublikowany na wysokieobcasy.pl 11 grudnia 2021 r.