Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem.
Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko.
Albert Einstein
Od tego, jakie my, rodzice, mamy podejście do ciekawości, może zależeć dziecięce nastawienie do otaczającego świata. Dziecko, które leży na kocyku na trawie i raczkuje, by zobaczyć, co jest za jego krawędzią, może usłyszeć „Tak! Idź zobacz, co tam jest! Trawa, złap ją, powąchaj!”. Gdy jesteście w muzeum czy restauracji, a dziecko zaczyna się głośno zachowywać, mówicie „Widzę, że chciałabyś/chciałbyś poszaleć i pokrzyczeć, to może przeszkadzać tutaj innym osobom, co możemy zrobić, żebyś się dobrze bawił(a) i żeby innym było tu komfortowo?”. Gdy chce rozbić jajko, dotknąć ciasta, wejść na drzewo – jest zachęcane do prób, a jego opiekunowie dbają o bezpieczeństwo. Wizja świata, jaką otrzymuje, to wizja bezpiecznego miejsca, które można z ciekawością eksplorować, dbając o swoje bezpieczeństwo i komfort osób wokół.
A teraz zobaczmy inne podejście. Dziecko podchodząc do krawędzi kocyka, słyszy „Tam jest be, fuj, brudna trawka” i rodzic zabiera dziecko i znów sadza na środku koca. Dziecko znów idzie do świata, łapie trawkę, wyrywa i słyszy „Zostaw to, tyle zarazków!”. Ma już więcej lat i słyszy „Nie wchodź tam”, „Spadniesz”, „Uważaj”, zachowuje się w sposób, którego nie lubimy, i słyszy, „Bo pan cię zabierze”, mówi coś głośno w restauracji i muzeum i słyszy „Bo nas wyproszą/bo pani będzie krzyczała”. Jajka nie można dotykać, bo są na nim bakterie, z drzewa spadnie, a ciasta się „nie dotyka”. Jaką wizję świata to dziecko otrzymuje? Zaczyna postrzegać go jako pełen zarazków, niebezpieczny, z osobami, które będą krzyczały, zwracały uwagę. Ciekawość i chęć eksplorowania świata jest zahamowana przez strach.
Nasz mózg jest tak skonstruowany, byśmy przetrwali jako gatunek. Dlatego, zamiast zachwycać się kolorem drzew, piękną drogą, smacznym jedzeniem czy bawiącymi się dziećmi, przesuwa naszą uwagę na wykrywanie zagrożeń. Także to, co niespotykane, będzie skupiało naszą większą uwagę, a to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, nie będzie budziło emocji. Co więc nam pozostaje? Odpowiedź jest prosta – przeprogramowanie własnego mózgu. Nauczmy swój mózg działać inaczej. Wprowadźmy zasadę „zaciekawiam się tym, co widzę i czuję”.
Możemy przyzwyczajać siebie i dzieci do różnorodności. Czy nam się to podoba, czy nie, żyjemy w coraz bardziej różnorodnym świecie. Wyzwaniem bywa nie tyle jego różnorodność, co brak wypracowanych przez nasz mózg reakcji. „Nowe” od tysięcy lat kojarzone było z czymś groźnym, ale to od nas zależy, czy włączymy naszą ciekawość, czy strach, który zaprowadzi nas do walki lub ucieczki. Nasz mózg nie rozróżnia zagrożeń, mimo że od lat nie atakują nas szpony i pazury, nadal podnosi się nam poziom adrenaliny, gdy zauważymy coś lub kogoś nietypowego. Może to być kobieta z dredami, mężczyzna w kwiecistym płaszczu, ciemnoskóra dziewczynka czy chłopiec z długimi włosami.
Gdy dzieci komentują „Ale on jest dziwny”, możemy dopytać „Mówisz «dziwny», bo nie widziałeś(-aś) wcześniej takiej fryzury?”, albo „To jest dziwne” – „Mówisz tak, bo chciałbyś wiedzieć, o co w tym chodzi/dlaczego tak jest?”. Zachęcajmy dzieci, by zamiast włączać ocenianie, włączały ciekawość. Zadawajmy pytania „A jak myślisz, dlaczego ta pani ma ciemną skórę?”, „Co cię ciekawi w tym ubiorze?”. Pokażmy dzieciom, że czyjś wygląd i zachowanie to czubek góry lodowej, pod którą może znajdować się ciekawa historia, pełna różnorodnych doświadczeń.
Bądźmy uważni i z ciekawością przyglądajmy się światu, temu, jak reagujemy na to, że ktoś wygląda lub zachowuje się inaczej, niż jesteśmy przyzwyczajeni. Nasze zachowanie będą kopiować nasze dzieci. Zadbajmy o naszą zgodę na różnorodność również w podejściu do naszych „wzorów” i przyzwyczajeń, co mogą i jak wyglądają dziewczynki i chłopcy. Rozszerzajmy to postrzeganie jeszcze dalej, na to, jak bardzo się różnimy jako dziewczynki i chłopcy, kobiety i mężczyźni, a także w ramach każdej z tych grup między sobą. Zobaczmy, że grupy przedszkolne i klasy są dużo bardziej różnorodne i kolorowe niż za naszych czasów.
Zadbajmy, by różnorodność budziła naszą ciekawość zamiast niechęć, by inni ludzie reprezentujący odmienne poglądy, wyglądający w sposób nieczęsto spotykany, sprawiali, że „odpala się” w nas chęć zrozumienia, zamiast skłonność do oceniania i przykładania ich zachowania czy wyglądu do naszego stereotypowego myślenia.
To, w jaki sposób my reagujemy na nasze dzieci i otaczających nas ludzi i świat, buduje sposób, w jaki dzieci będą się zwracały do innych, ale też do samych siebie. Czy chcemy, by kierowały się ciekawością i szukały zrozumienia, czy włączały ocenianie i kierowały się stereotypami? To naprawdę też od nas zależy.