Supermoce na uwięzi
Lubisz słowo „grzeczna”?
Nienawidzę. Obiegowo „grzeczna” to niesprawiająca kłopotów, niewychylająca się, ale gdy zajrzymy głębiej, widzimy, że oznacza posłuszeństwo, potulność i karność, które są bardzo wygodne dla dorosłych, ale szkodliwe dla dzieci obojga płci. Tak rozumiana grzeczność ogranicza, krępuje, blokuje.
Z raportu „Przyszłość dla dziewczynek”, nad którym pracowałaś dla fundacji Kosmos dla Dziewczynek, wynika, że dziewczynki ciągle spotykają się ze stereotypami. I że wciąż oczekuje się od nich grzeczności. Stereotypy jak były silne, tak są.
Można mieć wrażenie, że wzmacnia się je jeszcze bardziej. Stereotypy trzymają się mocno, bo są na rękę tym, którzy chcą utrzymać status quo. Binarny podział na chłopców i dziewczynki jest bardzo ważny dla konserwatystów, którzy nie chcą słyszeć o świecie otwartym, różnorodnym. Nie ma mowy, żeby zaszła jakaś większa zmiana, jeśli jako społeczeństwo nie wzmocnimy dziewczynek.
Z jakimi stereotypami dziewczynek spotkałaś się, przygotowując raport?
Mamy stereotyp grzecznej i pilnej – w teorii nauczyciele wymagają od wszystkich uczniów odpowiedniego zachowania na lekcjach, w praktyce zarówno nauczyciele, jak i rodzice oczekują od dziewczynek, że będą grzeczniejsze i pilniejsze niż chłopcy.
Jest także stereotyp dziewczynki pilnej, ale mniej inteligentnej niż chłopcy. Mówi o tym, że dziewczynki dobrze się uczą, ale zawdzięczają to swojej ciężkiej pracy, a nie wrodzonej inteligencji.
Oczywiście cały czas mocno trzyma się stereotyp, że dziewczynki są gorsze z matematyki. W jednym z badań poproszono ojców, by oszacowali poziom inteligencji matematycznej swoich dzieci. Ojcowie synów podali średnio wynik 110, podczas gdy ojcowie córek – średnio 98. Stereotyp ten nie omija też matek. Najsmutniejsze jest to, że wywołujemy samospełniającą się przepowiednię: tak bardzo nie tylko rodzice i nauczyciele, ale też same dziewczynki są przekonane, że matematyka nie jest ich mocną stroną, że mają mniej przyjemności z uczenia się jej, wcześniej się poddają.
Eksperci, z którymi rozmawiałam, twierdzili, że matematyka jest dziedziną, w której popełnianie błędów jest niezbędne, żeby się jej nauczyć. Ale dziewczynki w związku z dążeniem do perfekcji mają duży problem z odpornością na porażki, więc trudniej im tę matematykę przyswoić.
Mocno trzyma się także stereotyp, że dziewczynki są mniej kompetentne cyfrowo. I że tylko ładne dziewczynki odniosą sukces. Mnie najbardziej uderzyły dwa stereotypy w tym badaniu. Można powiedzieć, że dały mi po twarzy.
Jakie?
Pierwszy to stereotyp perfekcyjnej dziewczynki, który jest identyczny jak w przypadku dorosłych kobiet. Według niego dziewczynki powinny być perfekcyjne, bo tylko wtedy zadowolą nauczycieli i rodziców, a więc starają się być dobre ze wszystkich przedmiotów, i to bardzo długo, dużo dłużej niż chłopcy. W konsekwencji dużo później znajdują dziedziny, których nauka im samym sprawia przyjemność. Ten stereotyp pokazuje, że od małego jesteśmy socjalizowane, by zadowalać innych. Jesteśmy przygotowywane do roli matki, żony, opiekunki starszych rodziców, starszych teściów, przygotowuje się nas do tego, żeby łatwo było nad nami zapanować. Dążenie do perfekcyjności jest, jak dobrze wiemy, skazane na porażkę, bo nie jest możliwe bycie perfekcyjną we wszystkim dziewczynką, perfekcyjną kobietą, w związku z czym jest jasne, że będziemy niepewne siebie, podatne na krytykę, że będzie nami łatwo manipulować.
Z badań nad dorosłymi kobietami wiem, że te z nas, które nie porzucają złudzenia o perfekcji, zajeżdżają się i wypalają, aby uzyskać aprobatę z zewnątrz. Stereotyp perfekcyjnej to też młyn na wodę marketingów wszelkiej maści. Bo jeśli mamy być perfekcyjne, to musimy mieć perfekcyjną twarz, włosy, pupę, kupić odpowiedni krem, ujędrnić, wydepilować. Nikomu się nie opłaca powiedzieć dziewczynkom, że mogą wyluzować i przestać się łudzić, że będą we wszystkim perfekcyjne, że mogą wybrać sobie obszar, w którym się zrealizują.
A drugi stereotyp?
Mówi o tym, że dziewczynki są pilne, ale przeciętne. I bez względu na to, co dziewczynka zrobi, jak bardzo będzie chciała te zewnętrzne oczekiwania spełnić, to zawsze się okaże, że chłopcy są lepsi – bo są mniej konwencjonalni, odważniejsi. To łamiąca serce opowieść o dziewczynce, której naprawdę zależy, która się stara, robi, co może, i tak bardzo chce zadowolić oczekiwania nauczycieli i rodziców, aż ląduje w miejscu, które jest absolutnie niesprawiedliwe wobec niej. W miejscu, w którym jest przeciętniarą, niezbyt ambitną, niezbyt odważną i nieszczególnie interesującą. Potulną dziewczynką, która jest mniej ciekawa, więc poświęca się jej mniej czasu. Gdy dziewczynki wypełniają polecenia nauczycielek, postrzegane są jako konformistyczne. I choć nie wiem jak by się starały, będą uznane za przeciętne. A jeśli się wyłamują, są uznawane za awanturnice, łobuziary. Ale to nie jest łobuzerski chłopak, który budzi sympatię, bo jest osobowością. To jest sprawiająca kłopoty dziewczynka, która budzi niepokój i złość, jej się w życiu może przez tę łobuzerskość nie ułożyć, więc trzeba ją jak najszybciej stemperować.
To mi bardzo przypomina wyniki badań nad dorosłymi kobietami, z których jasno wynika, że jakąkolwiek drogę kobieta wybierze, to i tak spotka się z krytyką i odrzuceniem. Jeśli będzie łączyć macierzyństwo z pracą, to źle, bo według wielu jej dziecko na tym ucierpi, jeśli zostanie w domu z dzieckiem, to bardzo niedobrze, bo będzie niesamodzielna finansowo, jeśli nie urodzi dziecka, to też oczywiście fatalnie. Bycie kobietą to bycie nieustannie ocenianą.
Kiedy byłam w podstawówce, dostałyśmy kiedyś na matematyce głupawki z przyjaciółką i wymyślałyśmy na siebie wstrętne wyzwiska, które się rymowały. Kolega przed nami wszystko dokładnie zapisywał. Za każdym razem odwracał się jeszcze bardziej roześmiany. W pewnym momencie matematyczka zabrała mu kartkę. Przeczytała i spurpurowiała. „Dzienniczek!” – krzyknęła. „Ale to nie ja, proszę pani, to dziewczyny!” – odpowiedział chłopak. Nauczycielka odparła: „Dziewczynki nigdy by tak na siebie nie powiedziały”!
To doskonale pokazuje wyobrażenie nauczycielki o dziewczynkach. Dziewczynki są grzeczne, nie przeklinają. Nauczycielka prawdopodobnie nie dopuszczała do siebie myśli, że dziewczynki są bardzo różne. Mam poczucie, że i nauczycielom, i rodzicom brakuje często czasu, przestrzeni, by się przyjrzeć, z kim mają do czynienia, jaki jest potencjał dziewczynek, jaką energię skrywają. Stosujemy często kalki, które mają nam ułatwić życie. A warto zadać sobie pytanie: czemu tak oceniam to dziecko? Co przeze mnie przemawia? Przyjrzeć się konkretnym osobom, z którymi mamy do czynienia. Warto zauważyć, że stereotypy płci negatywnie wpływają też na chłopców. Bo im podobnie jak dziewczynkom nie pozwala się na bycie sobą. Chłopiec z artystycznymi upodobaniami? Chłopiec, który chce malować paznokcie? Tu zaczynają się schody, chłopcy są mocno przycinani do kwadratowego wzorca. Chłopcom w wieku przedszkolnym mówi się, że okazywanie emocji jest niemęskie. Uczy się odcinania od czucia. Życie w odcięciu od własnych emocji jest trudne zarówno dla tych chłopców, a potem mężczyzn, jak i dla ich bliskich – partnerek, partnerów, dzieci.
Wzmacnianie dziewczynek to jedno z największych współczesnych wyzwań społecznych, jest na piątym miejscu wśród 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ, co świadczy o tym, jak ważny to problem nie tylko u nas, lecz także na całym świecie.
Równość płci to nie tylko powszechne prawo człowieka, to także fundament zrównoważonego świata. ONZ wysoko umieszcza tematy równościowe, mając na uwadze zarówno cele gospodarcze, jak i polityczne, opierające się na założeniu, że bez gender mainstreamingu, polityki równościowej, nie ma lepszej przyszłości. Walka z przemocą domową również odbywa się poprzez wzmacnianie dziewczynek i kobiet. Im większy nacisk na równość płci, tym jej mniej.
Prognozuje się, że w najbliższych latach będą się liczyć cztery kategorie umiejętności: interpersonalne, społeczne, systemowe i poznawcze. Wysoko cenieni będą ludzie, którzy chcą się uczyć i potrafią uczyć innych. Istnieje cała paleta umiejętności i kompetencji, których nabycie może pomóc dziewczynkom radzić sobie w świecie.
Napisałam o nich w raporcie dla fundacji Kosmos dla Dziewczynek, bardzo zachęcam do przeczytania, jest dostępny za darmo na ich stronie. Fakty są takie, że przyszłość jest wielką niewiadomą, nie wiemy, jak będzie wyglądała. Możemy tylko spekulować.
Z raportu Światowego Forum Ekonomicznego, w którym wykorzystano dane uniwersytetu w Oksfordzie, wynika, że 65 proc. dzieci urodzonych po 2007 r. będzie w przyszłości pracować w zawodach, które jeszcze nie powstały, a 47 proc. obecnych profesji zniknie z rynku pracy.
Dlatego nie da się powiedzieć wprost, jaka będzie przyszłość naszych dzieci. Z Elizą Durką, ówczesną prezeską fundacji Kosmos dla Dziewczynek, i z dziewczynami z zespołu fundacji ustaliłyśmy, że raport nie będzie mówił o kompetencjach przyszłości, które pomogą zarobić mnóstwo pieniędzy, lecz o takich, które pomogą wieść dobre, spełnione życie. W raporcie wymieniamy kompetencje, które pomogą naszym dzieciom być szczęśliwymi w przyszłości. Z danych jasno wynika, co trzeba u dziewczynek wzmocnić, by dobrze funkcjonowały w społeczeństwie, na rynku pracy, w relacjach.
I co to jest?
To umiejętność współpracy, a więc umiejętność pracy projektowej, inteligencja emocjonalna, szacunek do różnorodności, kompetencje cyfrowe, czyli otwartość na nowe technologie, sprawczość technologiczna, i – bardzo ważne – wewnątrzsterowność: odwaga bycia liderką, kreatywność.
Ta wewnątrzsterowność jest rozumiana przez ekspertów jako równowaga emocjonalna, odporność na warunki zewnętrze – krytykę, odrzucenie – umiejętność pozostania w równowadze nawet wtedy, kiedy na zewnątrz nie dzieje się najlepiej. I nie chodzi o to, by wychować twardzielkę, której nic nie rusza – raczej osobę, która umie być blisko siebie. U dziewczynek z tą wewnątrzsterownością bywa rożnie. W związku z tym, że pragną być perfekcyjne, pragną wychodzić naprzeciw oczekiwaniom nauczycieli i rodziców, mogą częściej zwracać uwagę na to, co myślą inni, dewaluować własne opinie, o ile nie są zgodne z opinią innych. Jest jasne, że jeśli chcemy kształtować u dziewczynek kompetencje przyszłości, to warto postawić na trudną umiejętność współpracy z innymi z zachowaniem własnej niezależności.
Z raportu wynika, że szkoły nie kształtują za bardzo tych kompetencji przyszłości.
Szkoły w Polsce nie mają wypracowanych systemowych rozwiązań. Są oczywiście placówki, które się tymi kwestiami zajmują, ale jest ich za mało. Niestety, szkoła upewnia dziewczynki, że są mniej ważne – w podręcznikach tylko jedna czwarta to autorki, 10 proc. ilustracji to rysunki kobiet. Bardzo dużo pisze o tym Iwona Chmura-Rutkowska, która była jedną z ekspertek w naszym badaniu. Perspektywa kobieca jest mniej w podręcznikach obecna, a więc wydaje się mniej istotna. Chcę zaznaczyć, że są szkoły państwowe, w których nauczyciele samodzielnie nadrabiają braki w podstawie programowej, przynoszą dodatkowe materiały, opowiadają o historii kobiet, bo tzw. role models jest w podręcznikach mało. Chwała im za to! Programowo dziewczynki od pierwszej do ósmej klasy uczą się o mężczyznach.
Dlatego tak ważna jest praca projektowa, gdzie rotuje się role, w których występują dzieci. W takim systemie dziewczynki uczą się przyjmować rolę liderki. Jeśli to się wydarzy parę razy z rzędu, może się okazać, że się w tych rolach odnajdują. Tu mowa o pewnym wysiłku – czy to ze strony nauczyciela, czy rodzica – by namówić dzieci do przyjmowania tych ról. Na webinarze, który prowadziłam dla Uniwersytetu Dzieci, było obecnych ponad 500 nauczycielek. Wiele z nich podkreślało, że wcale nie jest łatwo namówić dzieci, by pracowały inaczej, zaproponować im inne role niż te, które przyjmują na co dzień. Dlatego mówimy o pracy i wysiłku, który trzeba włożyć, by pomóc dziewczynkom kształtować kompetencje przyszłości. Dla mnie to opowieść o odpowiedzialności dorosłych.
Czy dziewczynki są solidarne?
Skarżą się na brak wsparcia pomiędzy sobą. Nie mam danych liczbowych, ale badania, które prowadzę z udziałem dziewczynek, pokazują, że brakuje im babskiej solidarności. Często zazdroszczą chłopakom, którzy trzymają ze sobą sztamę. Od paru lat zajmuję się siostrzeństwem i znam dane dotyczące dorosłych kobiet. 42 proc. Polek odnosi wrażenie, że kobiety mają satysfakcję, gdy innym kobietom nie wszystko się udaje, a w młodszej grupie wiekowej, 18-24 lata, uważa tak już 58 proc.
Brak siostrzeństwa to zmora dzieciństwa i młodości wielu kobiet. Przecież nas wychowuje się do tego, byśmy były rywalkami, byśmy próbowały być jedna lepsza od drugiej. Nie zawsze potrafimy wejść w relacje z innymi kobietami, wcześniej ich nie oceniając. Jesteśmy socjalizowane do tego, by się nawzajem porównywać. Z badań nad dorosłymi Polkami wiem, że kobiety czują się oceniane przez wybory życiowe innych kobiet – jeśli ty wybrałaś karierę i łączysz to z macierzyństwem, a ja poszłam inną ścieżką, to twój wybór życiowy sprawia, że automatycznie czuję się przez ciebie oceniona. To utrudnia bycie blisko innych kobiet, patrzenie na nie z otwartością i kształtowanie empatii.
Dziewczynki bardzo porównują nawzajem swój wygląd.
I aż 89 proc. jest z niego niezadowolonych. Mają olbrzymi problem z samoakceptacją. To jest temat, o którym mówi się za mało – bo rozmawiamy teraz o dziewczynkach młodszych, które zaczynają dojrzewać, mają 10, 11 lat. Ich ciało zaczyna się zmieniać, zaczynają się nim przejmować i już rozumieją, że uroda ma ogromne znaczenie, bo daje akceptację społeczną. Powodzenie u chłopców jest ściśle powiązane z tym, jak wygląda ich ciało, ich twarz. Dojrzewające dziewczynki zaczynają się intensywniej przeglądać w lustrze. To zabiera im mnóstwo czasu, psuje samoocenę, a z niską samooceną nie potrafią sobie radzić, bo uważają, że do niczego się nie nadają. 80 proc. dziewczynek w Polsce uważa się za bezużyteczne.
Co to znaczy?
Że czują się nieważne, niewidoczne, nieadekwatne, niepasujące. Przeraża to, jak dużo polskich dziewczynek czuje do siebie odrazę, jak bardzo przejmuje się wyglądem i fizjologią. My, dorośli, za późno zaczynamy z nimi o tym rozmawiać, za późno wkraczamy w te obszary. Często nie wiemy, jak to robić.
A jak?
Wzmacniać je. W ich decyzjach, supermocach. Mówić, że są mądre, że świetnie sobie radzą, zachęcać do eksperymentowania. Mogłoby to przeciwdziałać tej związanej ze stereotypem tendencji dziewczynek, żeby wybierać bezpiecznie i unikać porażek. Na jednym z plakatów w magazynie „Kosmos dla Dziewczynek” jest hasło: „Tylko jeśli spróbujesz, przekonasz się, czy potrafisz”. To taka propozycja dla dziewczynki, żeby dała sobie przyzwolenie na przysłowiowe powinięcie się nogi. Żeby rozumiała, że dzięki temu poznaje lepiej siebie i swoje reakcje. Żeby wiedziała, że błędy i porażki są w porządku, że bez tego nie byłoby wielkich naukowczyń, artystek. Porażki są wpisane w życie i nie warto ich unikać, bo ograbiamy się z doświadczeń.
Nie jest łatwo dziecku, które nienawidzi porażek, pokazywać ich wartość.
Ale warto to robić, bo dzięki temu kształtujemy osobę, która będzie bardziej odporna.
Uważam też, że trzeba dać dziewczynkom prawo, by realizowały się na różne inne sposoby. Nie przerażać się, kiedy chcą podkreślać swoją kobiecość. My też takie kiedyś byłyśmy, też nakładałyśmy makijaż w ósmej klasie i nosiłyśmy bluzki przed pępek – to są odwieczne problemy, tu się nic nie zmieniło. Może jedynie to, że rodzice wkładają teraz więcej wysiłku, by wychować córki na niezależne. Trzeba pamiętać, że prędzej czy później ten wkład rodziców zakiełkuje.
Co jeszcze możemy zrobić dla dziewczynek, by je wzmacniać?
Zauważać je nie poprzez wygląd, ale poprzez osobowość, pasje, zainteresowania. Pogadać z dziewczynkami, które mieszkają obok, poprosić o radę, jaką książkę kupić w prezencie dla innej dziewczynki, skomplementować donośny krzyk, mocny rzut piłką. Można świętować z dziewczynkami różne ciekawe okazje, np. Dzień Kobiet i Dziewczyn w Nauce. Można świętować z córką datę urodzin jej ulubionej artystki, piosenkarki, malarki, poszukać twórczyń, które stoją za bajkami animowanymi, i opowiadać o nich. Takich pomysłów jest cała masa. Równolegle powinniśmy pracować z chłopcami, rozmawiać z nimi o dziewczynkach, o trudnościach, jakie napotykają. Rozmawiać z chłopcami o tym, że dziewczynek się słucha, a nie tylko na nie patrzy. Mówić o przemocy, tej fizycznej i tej psychicznej. Rozmawiać na trudne tematy, bo takich rozmów ciągle brakuje. A z dziećmi naprawdę da się mądrze porozmawiać o wszystkim.