Pamiętam głównie nieszanowanie mnie i mojego ciała, ciągnięcie za kucyk, wbijanie kolan między łopatki i wyciąganie kręgosłupa, dociskanie do szpagatów. To są traumy, które na długo pozostają w ciele.
Często uważamy, że rozmawianie o pieniądzach jest mało romantyczne, że to zaprzeczenie miłości lub zaufania. Tak rodzą się problemy, a kobiety wpadają w tarapaty finansowe.
Ze wszystkich stron napierają na nas oczekiwania, wyobrażenia, przekonania na temat tego, jakie powinnyśmy być, co jest dla nas najlepsze. Potrzeba uważności i dużej czułości wobec siebie, by pośród tych komunikatów usłyszeć same siebie, nasz wewnętrzny głos. Nie ten powtarzający, co na dany temat mówili nam rodzice, partner, koleżanki, znajomi.
Mężczyźni mogliby brać rękami i nogami z tego, co dają im feministki. Paradoksalnie, one są dla nich wybawieniem, odpowiedzią na większość ich tęsknot i deficytów.
„Jeżeli coś stoi nie tam, gdzie powinno, odpuszczam, biorę tę szklankę i przestawiam. Świat się nie zawali, a wszystkim będzie łatwiej”. Takie zachowanie łatwiej przychodzi mężczyznom.