Dla wielu jej bliskich związek z osadzonym byłby nie do pomyślenia. Dlatego mało kto o nim wie
"Zainteresowałam się hipnoporodami, bo chciałam jakoś poradzić sobie z bólem, o którym wszyscy mi opowiadali, a czułam, że szkoła rodzenia mi nie wystarcza. Udało się, po porodzie czułam się jak najpiękniejsza bogini i najsilniejszy wojownik". Rozmowa z Beatą Meinguer-Jedlińską*, coachka okołoporodowa i inicjatorka idei Błękitnego Porodu
Nie jestem mała, noszę rozmiar 52, ale mam prawo do życia. Dlatego bolą wszystkie uwagi i komentarze dotyczące mojej tuszy. Zdarzyło się nawet chrumkanie za mną na ulicy. Można by pomyśleć, że zdążyłam się przyzwyczaić, ale za każdym razem rani mnie to tak samo mocno.
Nowy Rok sprzyja nie tylko kreowaniu postanowień, ale i składaniu sobie gorących przyrzeczeń. Część z nas obiecuje sobie, że od teraz będziemy siebie bardziej lubić, szanować, zaczniemy stawiać granice i wreszcie nauczymy się asertywności. Gros osób po pierwszym stycznia chwyta za telefon i umawia się na psychoterapię. Ochoczo mówimy, że od stycznia chcemy ze swoim życiem coś zrobić, coś zmienić, wreszcie POLUBIĆ SIEBIE. I tak w kółko, co 365 dni.
Wystarczam mu ja. Układa nam się dobrze, staram się mówić o swoich potrzebach, są szanowane i ważne. I dlatego nie zmieniam swojego życia. Dobrze mi w nim, ale mało mi go. Zaraz się skończy, a ja będę w tym samym miejscu.